16

239 25 0
                                    

Wena mnie dopadła, więc łapcie kolejny dział! 

Wielkie  dotąd zamknięte drzwi na zaplecze świątyni otworzyły się, a zza nich wyłoniła się młoda, niska dziewczyna. Trzymała w rękach mały pognieciony skrawek papieru. Wesołym krokiem przesuwała się w kierunku gości wypatrując wzrokiem nowych nabytków. Biła od niej silna woń, musiała pozbawić wielu ludzi życia. Mimo wesołego kroku i uśmiechu na twarzy, jej oczy zdawały się być obojętne. Wzbudza to we mnie obrzydzenie. Kobieta podeszła do mnie po czym złapała mnie za podbródek i delikatnie go uniosła by przyjrzeć się mojej twarzy. Jedyne co wyszło z jej ust to "ciekawe". Kobieta przeszła na środek pokoju po czym rozwinęła trzymany do tej pory skrawek papieru i zaczęła czytać jego treść:

- Witajcie na comiesięcznym spotkaniu Aloren! Zanim zacznę chce przeprosić za moją nieobecność, mam pewne prywatne sprawy, którymi muszę zająć się w najbliższym czasie na północ od miasta. Nie martwcie się jednak, ponieważ z pewnością będę uczestniczyć w kolejnych spotkaniach. Pewnie z niecierpliwością czekacie na comiesięczną ucztę, jednak nie zapomnijcie o prawdziwym powodzie założenia Aloren. Jesteśmy tu po to by zjednoczyć demony i zmienić sposób postrzegania nas. Nie jesteśmy bestiami, a gatunkiem przewyższającym ludzi. Mam nadzieje, że żadna z was o tym nie zapomniała i wciąż jest szlachetna... Ostatnio dotarły do mnie pogłoski o silnym łowcy na naszym terytorium, mam nadzieje że okażą się kłamstwem, ale w razie czego uważajcie na siebie i zacierajcie ślady wiążące was z waszymi ofiarami. Jeżeli macie jakieś pytania, lub potrzebujecie pomocy w interesach wyślijcie wniosek przez moją asystentkę Yuemi. Niestety nie mogę zdradzić miejsca mojego pobytu. Nie przedłużając przejdźmy do uczty, dziś gościmy specjalnego gościa, który poświęcił się by zaspokoić wasz głód! Takemichi'ego!

- Czujecie to?

- Już tak dawno nie czułam tego zapachu!

- Czyżby to był marechi!

Zza tych samych drzwi wyszedł blondyn o zielonych oczach, był spokojny... Nadzwyczaj spokojny. Można by pomyśleć, że naprawdę pokojowo się poświecą.  Wydawał się być pusty, wyglądał jakby nie miał nic do stracenia...                                                                                                         Kobieta, która okazała się być asystentką liderki wyciągnęła na tyle kieliszków by starczyło dla każdego, a ja w tym czasie starałam się opanować. Mimo iż chłopak nie miał żadnych urazów zewnętrznych nadal wyczuwałam ten zapach... Coś jest z nim nie tak? Dlaczego czuje to tak wyraźnie? Jego krew z pewnością nie była zwyczajna...

- Nie możemy go dzisiaj zjeść, ale jego krew jest tym czego pragniecie prawda? - Powiedziała śmiejąc się. - Zacznijmy więc ucztę!

Kobieta wyciągnęła przed siebie rękę chłopaka po czym rozcięła ją pazurem. Następnie zaczęła napełniać kieliszki . Ja osobiście nie mogłam się ruszyć, bałam się że jeśli do niego podejdę nie wytrzymam i go zabije... Nie jestem na to przygotowana, nigdy nie czułam tak silnego zapachu. Chciałam wyjść, ale wiedziałam że to oznacza zawalenie całej misji. Musiałam czekać i obserwować.

-Jesteś nowym demonem prawda? Pierwszy kieliszek idzie do ciebie! - Powiedziała Yuemi podając mi kieliszek.

Instynktownie wzięłam dany mi przedmiot, a zapach jego krwi stał się znacznie bardziej intensywny. Wpatrywałam się w ciemną krew, czułam jak ślina zbiera się na moich ustach. Byłam zaledwie o krok od jej wypicia, ale zdążyłam się przełamać i odstawić ją na podłodze. Myślałam że to koniec, do czasu aż nie poczułam jej na ustach . Siedząca obok kobieta próbowała wlać ją do moich ust, teraz już nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się na szklankę jak zwierzę. Smak tej krwi był inny od pozostałych był słodki i ... Wyjątkowy. Piłam tak zachłannie, że krew zaczęła spływać mi po kąciku ust. Zanim się obejrzałam szklanka była pusta, a ja nie mogłam uwierzyć co zrobiłam... Próbowałam ją zwrócić, ale nie przynosiło to efektów. Zanim się obejrzałam wstałam z zamiarem odejścia, ale zatrzymał mnie głos Yuemi. 

- Nie zostaniesz na dalszą część uczty?! - Powiedziała podcinając gardło jednemu z mężczyzn i brudząc deszczem krwi wszystkie kobiety w tym mnie.

Wybiegłam z tego pomieszczenia chaotycznie ścierając krew, którą miałam na twarzy, nie przyniosło to zamierzonego efektu. Zamiast zetrzeć krew jedynie jeszcze bardziej ją rozmazałam. Przewróciłam się wpadając w kałuże z wczorajszego deszczu. Zobaczyłam swoje odbicie, byłam cała we krwi, w swojej pełnej demonicznej formie... W moich oczach pojawiły się łzy. Widziałam potwora, nie byłam ani trochę podobna do tego co widziałam w odbiciu. Nie mogłam się tak nikomu pokazać, a zwłaszcza Ga. Wbiegłam w las nie przestając biec przed siebie, co chwila potykając się o korzenie i własne nogi. Gdy byłam już wystarczająco daleko od świątyni usiadłam by przemyśleć sytuacje. Nie mogę tego cofnąć. Nie tak chciałam zdobywać pokarm... Nie w ten sposób. Zmusili mnie do tego ! Nie prawda! Sama chciałam go zabić...

Usłyszałam kroki kogoś kto zbliżał się do mnie. Był to Ga . Mężczyzna wyłonił się z za drzewa, ale nie podszedł tylko stał w bezpiecznej odległości.

- D-Dlaczego mnie tam wysłałeś? - Zapytałam spoglądając na chłopaka. - Wiedziałeś o tym? To był jakiś test?!

- ...

- Nie chciałam tego, rozumiesz?  Nie chciałam wypić jego krwi... Ja ... Nie chciałam. - Z moich oczu zaczął płynąć wodospad łez. - Czemu tak stoisz?! Dalej zabij mnie! - Powiedziałam chowając twarz w ramionach. 

- Przepraszam... - Usłyszałam te słowa wyszeptane mi wprost do ucha przez chłopaka. Ga objął mnie, sprawiając jednocześnie, że mój smutek ustał.

(Coś mi nie pasuje w tym ostatnim zdaniu, ale pojęcia nie mam co. )

(Jeśli ten rozdział ci się spodobał, zachęcam do zostawienia głosu lub komentarza)

Obietnica - Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz