Świat sam decyduje o naszym losie, nam pozostaje się z nim pogodzić lub go zmienić. To drugie jest znacznie trudniejsze i wymaga od nas wiele odwagi. Tylko niektórym to się udaje, inni cały czas próbują, ale ich los pozostaje niezmienny. Prawdziwą drogą do zmiany swojego losu jest pogodzenie się z nim, ale za razem podjęcie walki by go zmienić. Bez jednego z tych dwóch nie wygrasz kontroli nad swoim życiem... Możesz walczyć, ale nic to nie zmieni jeśli nie akceptujesz siebie, możesz odpuścić, ale nie licz na zmianę. Skomplikowane? Cóż takie już jest życie, sam musisz zrozumieć sens.
***
- Wracamy?! - Powiedziałam szczerze ciesząc się że to już koniec. - Chodźmy! Teraz, jak najszybciej!
- Okej okej szefie! - Powiedział chłopak idąc za mną w kierunku samochodu. - Aż tak ci się nie podobało?
- Nie za bardzo spodobało mi się odcinanie głowy demonowi . - Powiedziałam wsiadając do samochodu. - Ale... Zrobiliśmy coś dobrego. - Dodałam kładąc się na tylnym siedzeniu.
- Zmęczyłaś się? Czym, to ja odwaliłem całą robotę? - Zapytał żartobliwie chłopak.
- Tak, jestem nieco głodna, a oszczędzam krew na podróż. Sen zmniejsza apetyt. - Powiedziałam przykrywając się kocem.
- Właśnie, jak Tamayo zapewni ci krew na odległość?
- Chachamaru przyniesie. Obudzisz mnie jak będzie się przejaśniać? - Zapytałam chcąc iść już spać, ale przypomniałam sobie o Ga który był człowiekiem i potrzebował więcej wypoczynku. - A ty? Nie jesteś zmęczony?
- Przywykłem do małej ilości snu przy mojej pracy, nie martw się o mnie. Dobranoc.
***
Zasnęłam i przespałam całą podróż. Na szczęście ostatnio przestały w końcu śnić mi się koszmary, teraz nie śni mi się nic i to piękne. Z jakiegoś powodu czułam się tak jakbym wracała do mojego miejsca, do domu. Nie wiem czemu, ale przywiązałam się do tego miejsca mimo iż byłam tam tylko chwile. Dom Tamayo też był dla mnie bezpiecznym schronieniem, ale nie mogłabym nazwać go domem. Może to dlatego że codziennie pewien demon przypominał mi że "nie jestem tam mile widziana i za niedługo wyjadę.". Niezmiernie cieszyłam się z powrotu do mojego rodzinnego miasta, mimo iż i tak raczej więcej się w nim nie pokaże. Ludzie rozpoznali by moją przemianę i raczej nie mogłabym zwalić tego na geny czy chorobę. Na szczęście dom Ga znajduję się w lesie do którego raczej nikt się nie zapuszcza, więc będę mogła spędzić wieczność w odosobnieniu. Tak będzie lepiej dla wszystkich ludzi. Uwielbiam ludzi, ale dla ich dobra lepiej będzie jak się odizoluję... Moje ludzkie życie się skończyło, więc nie powinnam dalej tkwić w społeczeństwie. Mimo wszystko nie wiem jak zdołam wytrzymać wieczność w samotności, oczywiście zakładając że nikt nie zetnie mi głowy...
- Wstajemy ! Jesteśmy na miejscu. - Usłyszałam, ale moje ciało nie za bardzo sobie coś robiło ze słów chłopaka i poszłam znów spać. Obudziłam się dopiero po chwili gdy tylnie drzwi auta zostały otwarte. - Wstawaj! - Powiedział chłopak zabierając mi koc.
- Oddaj. - Wymamrotałam w pół śnie, a w pół na jawie.
Bez kocyka dalsze spanie nie miało już sensu, więc mimo niechęci postanowiłam wstać i wyjść z pojazdu. Na szczęście nadal było ciemno i nie musiałam obawiać się słońca. Po tym jak oczy przyzwyczaiły się na nowo do ciemności i zrozumiałam gdzie jestem szczęśliwa zabrałam swoje rzeczy z samochodu i razem z Ga weszłam do budynku. Nic się tu nie zmieniło, no może poza większą ilością kurzu. Chłopak ewidentnie nie przejmuje się bałaganem, ale co się dziwić jest łowcą demonów pewnie nie ma na to czasu. Zajmę się tym za niego. Całemu temu miejscu przydałaby się mała renowacja, chyba znalazłam sobie zajęcie na najbliższy czas.
- Tęskniłaś trochę za tym miejscem? - Zapytał chłopak spoglądając na mnie.
- Oczywiście. - Powiedziałam uśmiechając się w jego stronę.
Ruszyłam w kierunku tarasu, rozglądając się po drodze za jakimiś zmianami, jednak wszystko było nienaruszone. Wyszłam na taras i cała moja uwaga skupiła się na niebie. Wyjątkowo dobrze było widać gwiazdy, w których się zatraciłam jak w najcenniejszych klejnotach. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, przyciągały mnie.
- Co teraz zrobisz? Masz jakiś plan? - Zapytał ciekawy chłopak.
- Ga ...
- Tak?
- Sądzisz że mogłabym zostać łowcą? - Powiedziałam nadal nie mogąc oderwać wzroku od widoku przede mną. - To głupie prawda?
- Nie, wcale nie. Dlaczego chcesz zostać łowcą? - Powiedział chłopak cały czas na mnie spoglądając.
- Powinnam powiedzieć że z zemsty... Jednak kiedy stałam się demonem zostałam wyrzucona ze społeczeństwa . Myślę że tak będzie lepiej dla wszystkich, nie będę narażać ludzi i udawać, a za razem mogę im pomagać... Powiedz szczerze, to możliwe?
-...
- Rozumiem, wybacz.
- Musiałbym wymyślić całkowicie nowy trening dla ciebie, musielibyśmy też jakoś ukryć to przed innymi, ale jeśli tego chcesz możemy spróbować.
- Naprawdę?! - Zapytałam niedowierzając.
- Będąc szczerym nieco mnie zaskoczyłaś, ale nawet jest mi to na rękę. Powinienem poza zabijaniem demonów też szkolić przynajmniej jedną osobę na rok. Jak widzisz nie poszło mi to zbyt dobrze...
- Faktycznie trenowałeś mojego brata przede mną...
- Wybacz.
- Zapomnij o tym, nic nie mogłeś zrobić. - Powiedziałam chcąc jak najszybciej zakończyć temat mojego brata, nie chciałam do tego wracać. - To kiedy zaczynamy?
- Cóż za zapał hehe, jutro sprawdzimy co potrafisz i spróbuje ułożyć plan treningu. Problem jest taki że nie jesteś człowiekiem i ludzki plan treningu nie powinien sprawić ci problemu.
- Nie mogę się doczekać. - Powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Obyś była taka szczęśliwa podczas treningu.
- Będę marudzić, obiecuje. - Szczerze nie sądzę że przetrwam trening bez tej czynności.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko zaśmiał się i wrócił do środka zostawiając mnie samą na tarasie, zapewne poszedł się wreszcie położyć po tak długim okresie bez snu. Nie mam najmniejszego zamiaru go jutro budzić, niech wypocznie...
Tego dnia zmieniło się wszystko, zyskałam nowy cel. Życie łowcy było niebezpieczne i pełne wyzwań, ale było tego warte skoro mogłam w ten sposób ratować życia bezbronnych ludzi. Mimo iż nie mogę umrzeć, nie oznacza to że oleje trening. Będę pracować tak długo, aż osiągnę perfekcje dzięki której nie pozwolę na śmierć nikogo więcej...
(Jeśli spodobał ci się ten rozdział, zachęcam do zostawienia głosu)
CZYTASZ
Obietnica - Demon Slayer
FanfictionTej jednej nocy jej życie uległo wielkiej zmianie. Stała się potężna, ale wraz z siłą i szybkością przyszedł niewyobrażalny głód. Głód którego nie było w stanie zaspokoić żadne ludzkie pożywienie, a jedynie ludzka krew i mięso. Dziewczyna jednak ni...