17

217 28 3
                                    

Info.

Może nieco się spóźniłam, ale życzę wam wszystkim wesołych świąt. Mam nadzieje, że żadna rodzina nie rozpadła się w te wigilię...

Przepraszam za opóźnienie z wstawianiem działów, jest to spowodowane głównie moim trudnym charakterem, który nie może zaakceptować zachowania głównej bohaterki. Nie mogłam się przez to przełamać by wstawić ten dział do czasu aż nie usunęłam wszystkiego co doprowadzało mnie do szału w jej charakterze. Po prostu nie wszystko co INFP robi jestem w stanie zrozumieć jako ENTJ . 

Zaraz wstawie obiecany dział z formami. 


- C-Co? Co ty robisz? - Zapytałam zdziwiona zaistniałą sytuacją. Chłopak obejmował mnie, a ja jedyne na czym mogłam się skupić to jego pulsująca tętnica obok mojej twarzy. - Przestań! - Powiedziałam zdając sobie sprawę, że zaraz mogę stracić kontrole.

Wyrwałam się z uścisku po czym odbiegłam od chłopaka na bezpieczną odległość. Nie chciałam zrobić mu krzywdy, ale nie panowałam nad sobą przez wcześniejsze spożycie specjalnej krwi .

- Przepraszam ja ... - Usłyszałam znowu te same słowa.

-Cisza! - Wykrzyczałam próbując się uspokoić. Czy tylko to ma do powiedzenia?! Zniszczył to wszystko na co pracowałam! Nie prawda! Bawił się mną! Nie...Ja... To on jest winien!

-Posłuchaj mnie to nie tak miało wyjść, naprawdę...

-Cicho. Cicho. Przestań pleść kłamstwa! - Nagle znalazłam się obok chłopaka, nawet nie wiem kiedy to się  stało, ale moja dłoń była o krok od podcięcia mu gardła pazurami. - Ja... Przepraszam... Ja nie chciałam...- Powiedziałam odsuwając się kilka kroków w tył. W moich oczach znów pojawiły się łzy, nie mogłam uwierzyć , że byłam o krok od zabicia człowieka.

Pobiegłam w głąb lasu nie zatrzymując się mimo wołania chłopaka. Teraz potrzebowałam czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Nie chciałam nikogo skrzywdzić, a tym bardziej nie jego. Jednak dlaczego on mi to zrobił? By mnie sprawdzić? Czy po to by pokazać mi jakim  potworem jestem  i jaki z natury jest mój gatunek? Powinnam pozwolić mu dojść do słowa, ale wraz z każdym jego słowem mój gniew tylko wzrastał. Zdecydowanie muszę oddalić się od ludzi. Bynajmniej na jakiś czas, bo zrobię komuś krzywdę... Biegłam dalej w głąb lasu szukając odosobnionego miejsca. Najlepsza była by jaskinia która ochroniła by mnie przed słońcem, które niedługo wyjdzie zza chmur. Mimo wszystko miałam jeszcze godzinę zanim wzejdzie słońce, powinnam dać radę znaleźć schronienie.

Tak jak myślałam nie było trudno znaleźć małą chatkę w lesie, co prawda liczyłam na jaskinie, ale nie pogardzę starą chatą. Podeszłam do drzwi, które były zamknięte na klucz i zapukałam. Nikt nie odpowiadał, wiec uznałam ją za opuszczoną na moje szczęście. Nie mogłam otworzyć drzwi, więc byłam zmuszona wyrwać zamek w drzwiach co nie było specjalnie trudne z użyciem demonicznej siły. Weszłam do chatki, naciskając na panele można było usłyszeć głośne skrzypienie, miała ona tylko dwa pokoje i coś na kształt łazienki. Zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz wydawała się być dość stara. Miała ona porozbijane okna zabite deskami , małą drewnianą ławę wyłożoną tanim materiałem . Obok wejścia na czymś w rodzaju blatu kuchennego stała na wpół zużyta świeczka i kilka zapałek . Podpaliłam świeczkę po czym zasłoniłam okna starym obrusem znalezionym w szafce kuchennej. Usiadłam na ławie próbując ustalić co począć. Nie chciałam wracać, nie miałam po co . Nie chciałam też stać się bestią w lesie. Tak naprawdę nie miałam innych opcji...  Ga zdecydowanie nie przyjął by mnie z powrotem po tym co mu zrobiłam. Sama nie wiem czy teraz chcę wrócić... Czuję się wykorzystana, jak zabawka stworzona by bawić właściciela...

- Halo?! Jest tam ktoś?! Błagam otwórz!

Usłyszałam głos zza drzwi domu, postanowiłam zaryzykować i otworzyłam drzwi, które wcześniej zastawiłam krzesłem bo zamek się zepsuł. Równocześnie z otworzeniem przeze mnie drzwi do pokoju wbiegła dwójka przestraszonych dzieci. Młoda dziewczyna i jej młodszy brat. Chłopak krwawił, ale nie na tyle by mnie to rozpraszało. Zdążyłam się już opanować od czasu wypicia krwi marechiego. Zamknęłam drzwi i zastawiłam je na nowo krzesłem. W pokoju wciąż było bardzo ciemno i ledwo widziałam ich sylwetki.

-Co się stało? - Zapytałam mimo, iż podejrzewałam co się wydarzyło.

- To coś nas goniło, było blade i całe we krwi tej starszej pani... - Powiedziała mała dziewczynka.

- Yukan boje się... - Powiedział mały chłopiec.

- Spokojnie wszystko będzie dobrze, to coś tu nie wejdzie. - Próbowała uspokoić brata dziewczyna.

Mały chłopiec podszedł do mnie wraz ze świeczką, zabraną ze stołu, która oświetliła moją twarz i ubranie które wciąż były we krwi. Widząc moją twarz całą we krwi dziewczynka podbiegła do mnie odpychając młodszego brata na bok po czym wbiła mi w brzuch naostrzony kawałek drewna. Dziewczynka była przerażona, ale trzeba przyznać bardzo odważna jak na swój wiek. Bardziej ode mnie, gdy byłam w podobnej sytuacji.

- Spokojnie. - Powiedziałam podnosząc dłonie ku górze wykazując brak złych intencji. Dziewczynka jednak nie uwierzyła w moje dobre zamiary i uciekła wraz z chłopcem przez drzwi frontowe. - Poczekaj! On tam nadal jest! - Powiedziałam ponieważ wyczułam silny zapach demona wraz z otwarciem drzwi. Dziewczynka jednak nie posłuchała i uciekła przez drzwi.

Szybko wyciągnęłam kawałek drewna z brzucha wyrzucając go na podłogę po czym wybiegłam wraz za dziećmi . W ich kierunku już biegł dość duży mężczyzna z czterema rękoma, już prawie zgniótł jedną z nich głowę dziewczynki, która była zbyt przerażona by się ruszyć. Przyspieszyłam i zdołałam popchnąć ją na bok wraz z jej bratem. Niestety zostałam złapana zamiast niej. Na szczęście mężczyzna złapał jedynie moje ramie więc mogłam łatwo wyswobodzić się za pomocą kopnięcia w kolano demona. Był słaby w porównaniu do mnie, więc łatwo było je złamać przy wykorzystaniu odpowiedniej ilości siły. Mężczyzna instynktownie puścił, a ja zdążyłam stanąć przed dziećmi osłaniając je.

- Zostaw je. -Powiedziałam chcąc zaniechać konfliktu. - Uciekajcie. -Szepnęłam do dzieci, a te zaczęły uciekać.

- To mój pokarm znajdź własny! To terytorium nie należy do ciebie. - Powiedział mężczyzna po czym znów mnie zaatakował, z łatwością udało mi się uniknąć jego ataku dzięki treningom z Ga. Co prawda nie miałam ze sobą miecza, ale wciąż mogłam wykorzystać "monstrum"(dział Formy) by wznieść się w powietrze, a następnie zadać atak od góry. Forma ta była wystarczająco silna by urwać mu jedną z rąk. Wykorzystując zdezorientowanie demona szybkim cięciem pazurów pozbawiłam go kolejnych dwóch. Mężczyzna chciał chwycić mnie pozostałą ręką, udało mu się zablokować mój atak. Moje ramie było trzymane przez mężczyznę, wiec wykorzystałam chwile radości mężczyzny i odrywając moją własną niepotrzebną na tą chwile rękę wskoczyłam na kark schylonego mężczyzny. Ścisnęłam jego kark moimi udami po czym skręcając się w bok urwałam mu głowę. Musze przyznać nie było to najprostsze zadanie, ponieważ demon ten miał masywny kark. Jednak na szczęście nie był znacząco większy ode mnie i ten trick był wykonalny. Złapałam jego głowę po czym odbiegłam z nią na kawałek od ciała. Spojrzałam na niebo, już zaczęło się przejaśniać. Idealnie, pierwszy raz słońce daje mi radość. Pokazałam ściętej głowie cudne słońce , które za chwile miało wyłonić się zza chmury po czym rzuciłam nią na dalszą odległość by reszta jego ciała, które wciąż się poruszało zaczęło za nią biec. Ja w tym czasie weszłam do środka pomieszczenia, gdy się odwróciłam widziałam krzyczącego ostatkiem sił demona płonącego żywcem...

(Co robi chatka w lesie? To pytanie typu, co robi znaczący fabularnie przedmiot tuż przed nosem głównego bohatera? Cuda się dzieją jak to w anime!)

Jeśli ten rozdział ci się spodobał zachęcam do zostawienia głosu, lub podzielenia się swoją opinią w komentarzu! <3

Obietnica - Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz