20

224 20 6
                                    

Doszłam do wniosku, że nie powinnam przeciągać aktualnego wątku z treningiem, dlatego możecie się spodziewać w najbliższym czasie 2-3 maksymalnie długich działów a po nich przejścia do dalszej części fabuły. Niestety będziemy musieli pożegnać się z Ga na dość długi czas, ale obiecuje że wróci z przytupem... Niestety nie możemy siedzieć wiecznie w świątyni w środku lasu... Choć przyznam szczerze, że wolałabym w niej zostać wiecznie. W miejscu będącym małym rajem pozbawionym bólu...

(PS. Pod koniec można zauważyć lekką zmianę charakteru głównej bohaterki, w ten sposób starałam się ukazać reakcje na silny stres. Mam nadzieje że brzmi to sensownie. )

Leżeliśmy pośród zielonej trawy. Otaczał nas las do, którego zdążyliśmy już przywyknąć. Oboje zamyśleni spoglądaliśmy w niebo, które dziś zdecydowało się dać nam pokaz, który z pewnością ciężko będzie zapomnieć. Fragmenty gwiazd spadały pociągając za sobą niebieską smugę po czym nagle znikały, jakby spalając się w popiół. Pierwszy raz zobaczyłam coś takiego, dlatego też od razu zasugerowałam by zobaczyć całe przedstawienie. Księżyc świecił jak zwykle nad naszymi głowami, a pośród nas rozbrzmiewał jedynie dźwięk cykad. Za kilka dni miała odbyć się selekcja, cały mój wysiłek miał się w końcu opłacić,  a cel który sobie obrałam miał się nareszcie spełnić. Z jednej strony cieszyłam się wiedząc, że niedługo będę mogła nazwać się łowcą. Mimo to ukazała się moja samolubna strona, dostrzegłam że naprawdę ciężko będzie mi opuścić to miejsce. Boje się. Mimo iż jestem demonem, którego nie można zabić ani poważnie skrzywdzić, wciąż towarzyszy mi strach. Mimo wszystko mam tylko szesnaście lat, to chyba normalne że boje się zacząć żyć na własną rękę. Wiem jednak, że nie mogę zostać tu wiecznie i najwyższy czas rozpocząć swoją własną podróż.

- Pięknie, nie sądzisz? Gwiazdy znikają tuż nad naszymi głowami. - Uniosłam dłoń ku górze wskazując na niebieską smugę.

- Masz racje, księżyc również wydaje się być piękny. Kto by pomyślał że gwiazdy spadną akurat gdy idziemy kogoś zabić, hm może to znak . - Powiedział chłopak uśmiechając się.

- Ciekawe jakby to miejsce wyglądało za dnia, czemu jeździmy w takie miejsca jedynie na misje?

- Dobre pytanie, czemu demony wybierają akurat takie miejsca na swoje siedlisko? 

- Zrozumiałe, wolałbyś zginąć tu czy gdzieś w pełnym brudu mieście? - Zaśmiałam się. - Może demony też mają coś na kształt sumienia?

- Wolałbym nie ginąć w tak żałosny sposób. 

- Żałosny? Piękno tkwi w prostocie, może właśnie to jest sposób na najpiękniejszą śmierć? Kto wie... Bez walki, bez bólu i bez zmartwień? Po prostu umierasz... Szybką, bezbolesną śmiercią podziwiając cudne niebo. 

- Możemy nie przechodzić na tematy śmierci? Jeszcze wezmą mnie wyrzuty sumienia. - Zaśmiał się ponownie chłopak.

- W twoim przypadku nie ma na to szans, wciąż pamiętam jak przyniosłeś mi odciętą głowę tylko po to by wyrzucić ją jak śmiecia. Zafundowałeś mi wtedy dodatkowe koszmary. - Zaśmiałam się ponownie razem z chłopakiem. 

- Wybacz Neiru, ale musimy już iść. Demon sam się nie zgładzi. - Powiedział chłopak wstając na równe nogi i podając mi rękę.

- A skąd wiesz może to samobójca?

- Neiru. - Poganiał mnie chłopak.

Złapałam rękę chłopaka. Ostatni raz spojrzeliśmy na gwiaździste niebo po czym ruszyliśmy w kierunku celu podróży. Demon którego szukamy to porywacz, od dwóch dni znikają dzieci. Nikt jednak nie zgłosił tego do dnia wczorajszego, z stąd nasze opóźnienie. Zdaje się że mężczyzna jak na razie zbiera egzemplarze, a bynajmniej tak sądzi Ga. Według niego ma zamiar je zakonserwować, cokolwiek to znaczy w kontekście dzieci. Demon ten z pewnością jest słaby, dlatego nie rozumiem sensu posyłania na misje zgładzenia go Hashiry. Weszliśmy na teren wioski, w której dochodzi do porwań. Od razu w oczy rzuciła nam się pewna kobieta ubrana w ciemne kimono biegająca od mieszkańca do mieszkańca domagając się informacji. Razem z Ga podeszliśmy do niej.

Obietnica - Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz