2

1K 75 3
                                    

Wedle obietnicy chłopaka, mieliśmy wyjechać wieczorem i zająć się pochowaniem mojej rodziny. Mieszkaliśmy w dość sporej wiosce niedaleko miasta, dlatego też śmierć mojej rodziny nie pozostała bez echa. Na pewno sąsiedzi zauważyli miejsce zbrodni i za niedługo sami by ich pochowali. Jednak czułam się do tego zobowiązana, czułam się winna ich śmierci. Mogłam im jakoś pomóc, uratować ich. Cieszyłam się z powodu tego że mężczyzna zgodził się iść ze mną, niewiem czy sama dała bym radę oprzeć się pokusie. Wczoraj mimo że wytrzymałam, to mnie poniosło i chciałam zabić Ga. Boje się pomyśleć co zrobiłabym z całą wiosną pod wpływem szału. Nie, nie chce o tym nawet myśleć.

Postanowiłam się pożywić i wypiłam zawartość butelek, nigdy nie pomyślałabym że coś na tym świecie może mi tak smakować. Do wieczora miałam dużo czasu więc kiedy już zaspokoiłam głód stwierdziłam ,że dobrym pomysłem będzie wypranie kimona. Poszłam do łazienki i wyprałam ubranie w dużej misie, kiedy ubranie wydawało mi się już czyste musiałam wywiesić je na słońcu by wyschło do wieczora. Był jednak mały problem... Nie mogłam. Ilekroć wystawiłam dłoń na działanie słońca zaczynała ona mnie parzyć, co było bardzo problematyczne. Prostym wyjściem z sytuacji było by poproszenie Ga o pomoc, ale czułam że to było by już za wiele. Nie dość że pomaga mi tak bardzo i dał szanse na życie jeszcze miałbym go poprosić o to? Nie ma opcji.
Dostrzegłam w rogu pomieszczenia bambusowy patyk najprawdopodobniej służący do walki, pożyczyłam go i z jego pomocą zawiesiłam kimono nie wychodząc z cienia na belce tarasu. Resztę pozostałego czasu poświęciłam na zakrycie wszystkich demonicznych aspektów mojego wyglądu. Zęby były dość proste do zakrycia, wystarczyło tylko się nie szczerzyć. Włosy nie były aż tak dziwne, wiele ludzi siwieje. Co prawda nie w wieku 16 lat... Było to jednak znacznie łatwiej wytłumaczyć niż moje demoniczne oczy, które pomimo prób nie chciały zmienić formy na ludzkie. Chyba to jednak tak nie działało. Pozostawiłam je na widoku nie mając pomysłu na zakrycie ich. Wieczorem kiedy moje kimono już wyschło postanowiłam je zdjąć z poręczy tarasu, tym razem nie musiałam używać do tego bambusowego kija. Najwyraźniej tylko światło słoneczne mnie raniło, bo swobodnie mogłam stać w świetle księżyca. Wzięłam kimono z poręczy i poszłam przebrać się do mojego pokoju, gdy już byłam gotowa postanowiłam poczekać na chłopaka na zewnątrz, dawno już tak nie cieszyła mnie noc. po około 10 minutach mężczyzna przyszedł na miejsce spotkania, wyszedł z lasu co dostrzegłam z tarasu. W dłoniach dzierżył głowę jakiegoś demona, wyglądał jakby to co teraz robił było dla niego codziennością. Podszedł do mnie i dosłownie wystawił głowę demona przed moja twarz. Jednak to nie było wystarczająco dziwne, głowa ta musiała okazać się w pełni świadoma i chciała mnie ugryźć.

Przestraszona odskoczyłam z krzykiem, co rzadko mi się zdarzało.

-CO TO JEST?! CZEMU TO SIĘ RUSZA?! - Zapytałam wskazując palcem na ruszają się głowę.

-Kashi, miło mi. A ruszam się bo żyje i mam do tego prawo! Poza tym weź ten palec bo ci go zaraz odgryzę! -Powiedziała odcięta głowa.

-To mówi... - Nie powinno mnie to dziwić skoro się rusza.

-Skończyłaś?- Zapytał chłopak wyraźnie zdziwiony moim zachowaniem. No tak bo to normalka dla dziewczyny która dopiero co w brutalny sposób dowiedziała się o istnieniu demonów.

- Nie, dlaczego ta głowa do cholery gada?! - Powiedziałam gestykulując i ponownie wskazując na odciętą głowę.

-Też się zastanawiam, ten skurwiel nie potrafi się zamknąć. - Powiedział podnosząc jego głowę na wysokość swojej przez co nawiązał z nim wymuszony kontakt wzrokowy.

- Mogłeś mnie zabić jak nie chciałeś bym gadał. - Powiedziała oburzona głowa.

-Też racja, ale jesteś mi potrzebny jeszcze przez chwilę. - powiedział znów przesuwając jego głowę do mojej. - Znasz tego demona?

-Nie. - Powiedziałam na co chłopak dosłownie rzucił głową demona za siebie.

- Po co go szukałem cały dzień skoro to nie ten? - Zapytał sam siebie mężczyzna chwytając się za głowę.

-Ja nie wiem... - Powiedziałam cicho pod nosem.

- Nie istotne, chodźmy już. Obiecałem ci coś. - Powiedział przebijając głowę demona.

-O-Okej... - Powiedziałam znów cicho.

Pojechaliśmy w miejsce które nie tak dawno mogłam nazywać domem, teraz jego widok sprawiał mi ból. Tu zginęli moi bliscy, tu zniszczyło się moje życie, tu odnalazł mnie Ga. Jakimś cudem zebrałam w sobie odwagę i weszłam do pomieszczenia gdzie wyzionęli ducha moi bliscy. Zapach którym pomieszczenie było przesiąknięte powinien mnie brzydzić, ale zamiast tego sprawiał że się w nim zatracałam.
Nic się nie zmieniło od tego dnia, wszystko było tak jak to zostawiłam. Szczotka na stole, chusta przerzucona przez oparcie krzesła, martwi rodzice w kuchni. Brat leżał w gigantycznej planie krwi bez wnętrzności, siostra w rogu pokoju bez głowy. Dlaczego jednak tak bardzo pragnęłam ich zjeść? Wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ale kiedy widziałam krew lub zwłoki naprawdę ciężko było mi się powstrzymać. Moje zamyślenie o ile mogę to tak nazwać przerwał Ga szturchając mnie przypadkiem w ramię wchodząc do środka pomieszczenia.

- Oj... Będzie z tym dużo roboty, macie jakaś łopatę?

-he, zaraz znajdę. - Powiedziałam udając się do schowku w kuchni, jakbym nagle zapomniała o tych wszystkich ciałach i krwi. Dziwne.

Znalazłam łopatę, a nawet dwie i przyniosłam do salonu gdzie przebywał chłopak, podałam mu jedna. Wyszliśmy na zewnątrz i szukaliśmy miejsca idealnego do pochówku, znalazłam miejsce idealne... Była to mała łąka obok mojego domu, często tam chodziłam z Sakim gdy chcieliśmy porozmawiać zdała od rodziców. Łąka pełna była różnorakich kwiatów i innych roślin. Idealnie. Zabrałam się za kopanie dołów, a chłopak do mnie dołączył nieco zdziwiony tym że daje sobie świetnie radę w tym zajęciu, jakby to było coś dziwnego kobieta radząca sobie w grzebaniu. Okej analizując to zdanie jeszcze raz faktycznie brzmi to dziwnie. Kiedy wykopaliśmy już wystarczającą liczbę grobów zabraliśmy się za przeniesienie ciał na polane, a właściwie zajął się tym chłopak, bo ja bałam się podejść do tych ciał a co dopiero ich dotknąć. kiedy ciała moich bliskich były już pogrzebane pomodliłam się za nich, zabrałam kilka rzeczy z mojego domu po raz ostatni przekraczając jego próg i razem z chłopakiem udaliśmy się z powrotem do świątyni.

Obietnica - Demon SlayerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz