Lizzie:
Minął tydzień. Jak narazie świetnie się bawie. Każdy dzień jest wyjątkowy na swój sposób. Lecz co rano spędzamy czas tak samo. Mowa tutaj o śniadaniu na stołówce. W towarzystwie bliźniaków Martin zajadam korzenny pudding ryżowy. Natomiast chłopaki kosztują kokosowe placuszki z jogurtem.
- Wyglądają apetycznie. Mogę spróbować? - pytam.
- Jasne. - odpowiada chętnie Adrian i przysuwa talerz bliżej mnie.
Posługując się widelcem danie szybko trafiło mi do ust. Zamruczałam z zadowolenia.
- Jest przepyszne. - komentuje.
Uśmiechnęłam się w strone bruneta, ale ten nawet na mnie nie patrzy. Zaczął machać do kogoś za mną. Zerknęłam dyskretnie i dostrzegłam wesołą Aurore kilka stolików dalej machającą w naszą strone.
- Widzę, że się dogadujecie. To bliska znajomość? - zaczynam nowy temat.
Z ust chłopaka nie wyszły żadne słowa. Nawet nie wrócił od mnie wzrokiem.
- Adrian. - szturcha go Dorian.
- Co? - pyta zdezorientowany.
- Lizzie... - nie dokończył.
- Już nic. - przerywam mu i kontynuuje jedzenie.
Nie spodziewałam się czegoś takiego. Nie jestem zazdrosna, ani zła. Chcę po prostu jak najlepiej dla Adriana, ale... Zabolało mnie to, że tak mnie olał.
Do moich uszu dotarł nieprzyjemny dźwięk. Okazało się, że Dorian stuknął swoim talerzem o mój. Spojrzałam na niego zastanawiając się, czy ten czyn był przypadkowy, czy specjalny.
- Moich nie posmakowałaś. - mówi zachęcając mnie.
Zachichotałam pod nosem robiąc to co chłopak chcę. Pomimo, że oboje mają takie same dania to Doriana posiłek jest cieplejszy, a to sprawia, że bardziej mi smakuje.
- Bez wątpienia... Jutro zamawiam te danie. - stwierdzam.
Dorian zaśmiał się cicho. Przez to, że jego kącik ust lekko się podniósł mi szybciej zabiło serce.
Przegadałam z Dorianem cały czas śniadania. Opowiedziałam mu jakie mam na dzisiaj plany i że spotykam się w nocy z Sheilą. Jak on to ujął, nie dziwi go ten fakt. Widać po nas, że się przyjaźnimy. Całkowicie się z nim zgadzam. Sheila to moja najlepsza przyjaciółka i lepszej sobie wyobrazić nie mogła. Chciałam mu powiedzieć, że na nich też mogę polegać, ale wyprzedził mnie słowami, że postara się bym tak samo pomyślała o nim. Z jednej strony zrobiło mi się bardziej ciepło, ale z drugiej... Nie chcę być tylko przyjaciółmi.
**********
Dzień spędziła na wiele sposobów. Grałam w siatkówke, koszykówke, pobiegałam, pływałam, opalałam się i wiele więcej. Tak samo jak poprzednim razem, kiedy nastała noc dyskretnie wyszłam z budynku. Dziś jest o wiele cieplej, więc jestem w swojej fioletowej piżamie i kapciach. Powolnym i wesołym krokiem ruszyłam na pomost. Będąc na miejscy szerzej otworzyłam oczy z zaskoczenia.
- Może za szybko przyszłam. - szepcze do siebie.
Sheilii jeszcze nie ma. Postanowiłam na nią zaczekać. Usiadłam na drewnie i zaczęłam patrzeć na swoje odbicie w wodzie. Kiwam głową, a moje długie włosy tańczą razem z wiatrem. Czy tego chciałam, czy nie pomyślałam o tym co będzie dalej. Jak narazie wszystko się dobrze układa. Dość szybko rozumiem jaki otacza mnie świat, ale dalej mało wiem o samej sobie. Nie mam pojęcia jak mam się zachowywać jako anioł. Co mam robić, a czego nie. Najlepiej chyba będzie jak będę sobą. W końcu anielskie geny są ze mną od początku moich narodzin. Nawet jeśli o tym jeszcze nie wiedziałam, na pewno zachowywałam się jak na mój gatunek przystało.
CZYTASZ
Angel Among Us
Viễn tưởngTeraz jak wracam wspomnieniami do tego dnia, czuje się dziwnie. To miał być normalny dzień, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Chciałam pomóc tak jak mam to w zwyczaju i dzięki temu poznałam wspaniałą osobę. Moje życie się zmieniło...