Lizzie:
Od mojego powrotu do domu minęło z kilka godzin. W tym czasie rozpakowałam się, ułożyłam poszczególne rzeczy na swoje miejsce i ogólnie uporządkowałam walizke. Kiedy wszystko wróciło do normy przebrałam się i zeszłam na dół.
- Długo ci nie zajęło byś wróciła do szarej rzeczywistości. - śmieje się mama szykując się do pracy.
- Jest sobota, nawet wtedy musisz iść? - pytam.
- Wiesz jak to jest, słonko. Mój zawód jest potrzebny. - pocałowała mnie w czoło. - Ślicznie wyglądasz. - szepcze.
Dzisiaj ubrałam biały golf bez rękawów i jasno niebieskie jeansy.
- Opowiadaj jak było. - zachęca.
Zaśmiałam się cicho. Nawet jeśli jest zabiegana i zajęta, zawsze znajdzie dla mnie czas.
Opowiedziała mamie wszystko co mogłam. Kogo bardziej poznałam, jak się bawiłam oraz musiałam wspomnieć o lekkiej chorobie. Agatha poinformowała mnie, że nauczyciel do niej zadzwonił w tej sprawie. Lecz jak teraz na mnie patrzy to przestaje się martwić. Zaznaczyłam, że czuje się już świetnie, a te "rozchorowanie" musiało byś spowodowane zimną wodą w jeziorze, albo przez niezbyt ciepłą piżame. Zachwaliłam w kilku zdaniach bufet jaki tam mieliśmy. Nawet podrzuciłam kilka pomysłów na następne obiady.
- Cieszę się, że mogłaś odpocząć. - chichra mama nakładając buty.
- Tobie też by się taki odpoczynek przydał. - stwierdzam.
- Obieduje ci, że w wakacje biore urlop i jedziemy nad ocean. - wyznaje.
- Ale ten Medinillski, czy na kontynencie? - pytam.
- Dobrze wiesz jaki. - odpowiada szybko z uśmiechem.
Zarzuciła torebke na ramie i otworzyła drzwi.
- Kolacja... - nie dokończyła patrząc na mnie.
- Poradzę sobie. - przerywam jej.
Nie pierwszy raz zostaje sama, kiedy mama idzie na nocną zmiane. Mimo wszystko się martwi. Pokazała mi zęby, po czym wyszła.
- Cześć, Sheila. - słysze.
Moja rodzicielka nie zamknęła drzwi. Jakby specjalnie zostawiła je otwarte.
- Miłej pracy. - usłyszałam głos dużego, szarego wilka.
Nie minęła chwila, a szarowłosa znalazła się u mnie w mieszkaniu. Grzecznie poczekałam, aż zamknie drzwi. Kiedy to zrobiła podbiegłam do niej.
- Jak mogłaś mi to zrobić? Tak się o ciebie martwiłam! - podnoszę głos bijąc ją po klatce piersiowej.
- Widzę, że już z tobą wszystko w porządku. - śmieje się.
- I to cię bawi? Myślałam, że coś ci się stało. - kontynuuje atak.
Sheila westchnęła, po czym delikatnie złapała mnie za nadgarstki. Od razu poczułam jej silne ręcę. To sprawiło, że zastygłam na chwile. Nie ze strachu, tak po prostu.
- Niebezpiecznie było zostać w tamtym pokoju. Ktoś nieproszony by wszedł, a łatwiej wampirom byłoby wytłumaczyć, że śpisz, niż dlaczego wilk jest w ich pokoju. - tłumaczy spokojnie.
- Ale mogłaś się jeszcze pokazać. - burcze.
- Po co? Miałaś dobrą ochrone. - prycha wymijając mnie i idąc w strone salonu.
- Opieke, jeśli już. - poprawiam ją idąc jak cień tuż za jej plecami. - Wiem, że masz świetną regeneracje, ale mogłaś chociaż dać mi jakiś znak, że wszystko gra. - dodaje.
![](https://img.wattpad.com/cover/248503726-288-k859068.jpg)
CZYTASZ
Angel Among Us
FantasíaTeraz jak wracam wspomnieniami do tego dnia, czuje się dziwnie. To miał być normalny dzień, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Chciałam pomóc tak jak mam to w zwyczaju i dzięki temu poznałam wspaniałą osobę. Moje życie się zmieniło...