Rozdział 29 - Martin'owie

248 18 0
                                    

Dorian:

- Dziękuje. - przytula mnie.

Akurat teraz. Akurat kiedy zdecydowałem, że ogranicze z nią kontakt.

Poklepałem Lizzie po plecach by nie czuła się źle. Zaśmiała się pod nosem.

Nie mam wyjścia. Dzisiaj załatwie to wszystko i muszę zapomnieć o swoim postanowieniu.

**********

Wszedłem do mieszkania najszybciej jak potrafie. Ściągnąłem buty i odłożyłem torbe, po czym ruszyłem do salonu. Od razu dostrzegłem swojego brata siedzącego na kanapie.

- Nie najlepiej. - komentuje patrząc w telefon.

Dzisiaj kończył szybciej ode mnie. Czasami tak sie zdarza.

- Co się stało? - pytam dając tym samym znać, że wróciłem.

- Cześć. - wita się. - Oblałem klasówke z chemii. - wzdycha odkładając telefon.

- Korepetycje z Aurorą nic nie pomogły? - dopytuje.

- Najwidoczniej. Muszę to poprawić bo będę w głębokiej dupie. - kręci głową ze zrezygnowania. - A co tam u ciebie? - spojrzał na mnie.

- To tyle jeśli chodzi o moje postanowienie by ograniczyć kontakt z Lizzie. - odpowiadam.

Szerzej otworzył oczy chcąc bym powiedział więcej.

- Dorwała mnie dzisiaj. Oznajmiła, że chcę spotkać się ze smokiem. - informuje.

- To świetnie. - uśmiechnął się, ale szybko ten gest zniknął z jego twarzy. - Będziesz z nim gadał? - pyta.

Pokiwałem głową na tak. Tylko on może coś o tym wiedzieć. Pomoże mi. Mam taką nadzieje.

- Musisz jakoś ubrać to w słowa. - drapie się po głowie Adrian.

- Poradze sobię. Proszę cię tylko o to byś czekał. Nie przeszkadzaj i nie wchodź do pokoju. - mówię.

- Jasne. Poczekam. - kiwa głową.

Ruszyłem do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi i rozejrzałem się. Muszę tu szybko ogarnąć. Zajęło mi to z kilka minut. Po prostu schowałem to co nie powinno być na widoku. Poprawiłem włosy i ciuchy, po czym sięgnąłem do szafki nocnej. Wyciągnąłem czarny kamyk i się wyprostowałem. Stanąłem na środku pokoju i ścisnąłem przedmiot w dłoni. Otoczenie zaczęło się zmieniać. Wszystko stało się czarne, a już po chwili starodawne meble zawitały w moim pokoju. Ciemne barwy sprawiają, że zapanował mrok.

Zacząłem się rozglądać by znaleźć tę osobę.

- Witam, paniczu Dorian. - usłyszałem.

Odwróciłem się dostrzegając źródło dźwięku.

- Witaj, Sevilla. - pokazuje szacunek.

Jest to dojrzała kobieta. Od kiedy pamiętam jest naszą służką w domu. Można powiedzieć, że w jakimś stopniu wychowywała mnie i brata. Zawsze jak mama musiała coś załatwić to ona z nami była.

Sevilla ma czarne włosy, które zawsze są spięte w idealny niski kok. Na jej twarzy widnieje delikatny makijaż. Brązowe oczy są podkreślone tuszem do rzęs. Jest średniego wzrostu, a jej postura zawsze wygląda na wychowaną. Nigdy nie opuściła głowy i nie zgarbiła się. Dzisiaj jest ubrana w czarną suknie pokroju gorsetu. Sięga aż do podłogi, a ramiączka zakrywają nawet jej nadgarstki. Ubiór jest cały w koronce i nie odsłania grama jej skóry. Nawet szyja jest schowana pod materiałem. Na uszach goszczą srebrne kolczyki w kształcie kółek.

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz