Rozdział 44 - Droga bez Wyboru

223 17 0
                                    

Dorian:

- Powodzenia. - mówi Adrian, po czym znika zza zamkniętymi drzwiami.

Zostałem sam w swoim pokoju. Poczułem chłód przechodzący przez moje ciało. Pomimo wielu zmartwień wiem, że muszę to zrobić. Westchnąłem głośno, po czym złapałem czarny kamyczek. Stanąłem na środku pomieszczenia. Przez chwile wpatrywałem się w przedmiot, jakbym musiał się uspokoić. Kiedy zrozumiałem, że to w niczym mi nie pomoże ścisnąłem dłoń. Od razu mój pokój zaczął się zmieniać. Nie musiałem długo czekać, a dwie postacie pojawiły się przede mną.

Jedną z nich jest nasza służka Sevilla, a druga z nich to...

- Jak śmiałeś?! - krzyknął mój ojciec.

Wiedząc, że jest wściekły spojrzałem w dół.

- Za moimi oczami wyciągnąłeś informacje na temat smoka, po czym spotkałeś się z nim, by na końcu go zabić. - warczy w złości. - Pokaż mi swoją skruche! - dodaje.

Klęknąłem na jedno kolano dalej nie podnosząc głowy. Widzę tylko dwie pary czarnych butów.

- Panie... - odezwała się Sevilla.

- Zamilcz! To sprawa między mną, a moim synem. - syczy przez zęby. - Masz być moim zastępcą. Dobrze wiesz, że działając w taki sposób szkodzisz sobie i naszej rodzinie. Jesteś świadomy jak bardzo musiałem przepraszać w twoim imieniu? Wszystko byle by rodzina nie upadła! - uderzył drewnianą laską o podłogę. - Chcę znać powód twoich działań. W tej chwili. - dodaje ostrym tonem.

- Ile wiesz? - pytam.

Nastała cisza. Jakby ojciec analizował moje słowa. Nie wiem jaką ma minę. Czy złość dalej gości na jego twarzy? Nie mogę podnieść głowy.

- Wstań. - rozkazuje.

Od razu wykonałem jego rozkaz. Mimi wszystko nie patrzę na niego. Mój wzrok wlepiłem w swoje buty.

- Wiem, że brały w tym udział jeszcze dwie kobiety. - oznajmia cicho.

Szerzej otworzyłem oczy, a zaskoczenie jakie ogarnęło moje ciało sprawiło, że spojrzałem na ojca.

- Naprawdę myślałeś, że mi coś może umknąć? - patrzy na mnie pytająco.

- Nie, ojcze. - odpowiadam szybko.

Tego najbardziej się obawiałem. Wiedziałem, że ojciec na pewno coś będzie wiedział, ale miałem wielką nadzieje, że Lizzie i Sheila jakoś mu się zgubią w informacjach.

- Kim były te kobiety? Nie ma sensu kłamać. Wiem, że do ludzi nie należały. - naprostował.

- Sheila to wilkołak, a Lizzie... - przerwałem wypowiedź, z nadzieją, że nie muszę tego mówić. - To anioł. - kończe patrząc w bok.

- Anioł? Widziałem tylko jednego przez całe moje życie. - mówi do siebie. - Kontynuuj. - zwraca się ponownie do mnie.

- Lizzie do 17 roku życia nie wiedziała, że przedstawia owy gatunek. Dlatego jak dowiedzieliśmy się, że Zu jest gdzieś na wyspie stwierdziliśmy, że dobrym pomysłem byłoby poznać ich ze sobą. Zu mógł wiele nauczyć Lizzie. - opowiadam próbując ominąć szczegóły.

- Co poszło nie tak? - dopytuje.

- Zu zaatakował Lizzie. Musiałem ją obronić, a to wiązało się z walką. - wyznaje. - Zrozum mnie, ojcze. Nie mogłem mu pozwolić na zabranie Lizzie. - dodaje.

Ojciec podniósł rękę pokazując mi, że mam zamilknąć. Głośno przełknąłem silne. Lekko się uspokoił. To może dobrze dla mnie wyjść. Sevilla w ogóle się nie wtrąca. Tylko stoi obok i wszystkiemu się przygląda.

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz