Rozdział 37 - Takich Przyjaciół to z Błyskotką Szukać

246 19 0
                                    

Sheila:

Potworny ból przeszywa moje plecy. Przez to mam wrażenie, że zaraz moje zęby się rozkruszą. Mimo wszystko staram się ignorować ból. Wszystko przez Lizzie. Tylko na niej skupiam całą swoją uwagę.

- Wystarczy. - szlocha wyraźnie osłabiona.

Łzy lecą z jej oczu niczym niekończące się strumienie. Widać po niej, że ma dość, że ją to wszystko boli. Muszę działać i zakończyć tę całą dziecinade.

W tym momencie Lizzie przekręciła ręką, a to sprawiło, że Zu ryknął głośno i padł na podłogę. Zmienił forme na ludzką i skulił się jęcząc w bólach.

Kolejny hałas dotarł do moich uszu. Tym razem to Lizzie padła na zimną podłogę. Tylko, że ona ma zamknięte oczy.

- Lizzie! - woła ją Dorian.

Wampir szybko wstał i podbiegł do dziewczyny. Z trudem zrobiłam to samo. Będąc bliżej anielicy zrozumiałam, że zemdlała. Najwidoczniej to było dla niej zbyt wiele. Dorian próbuje ją jakoś obudzić sprawdzając przy okazji, czy nie jest poważniej ranna. Na szczęście tylko jej ręka oberwała.

Kolejne jęki Zu sprawiły, że przypomniałam sobie o jego istnieniu. Od razu spojrzawszy na chłopaka zdecydowałam co nastąpi dalej.

- Zabierz Lizzie do samochodu. Tam na mnie poczekajcie. - zwracam się do wampira.

Brunet spojrzał na mnie jakby chciał zadać pytanie, lecz widząc mój wyraz twarzy odpuścił. Wziął blondynke w ramiona jak panne młodą i ostrożnym krokiem ruszył do wyjścia. Już po chwili zostałam sama z Zu. Podeszłam do smoka.

Jego jęki zamieniły się w ciche odgłosy i przyśpieszony oddech. Lizzie zrobiła mu coś z gardłem, ale nie widać by pluł krwią, czy coś w tym stylu. Rusza też kończynami, więc nie uszkodziła mu kręgosłupa.

- Rozumiesz? - odzywa się zerkając na mnie. - Ona jest silna. - dodaje.

Doskonale to rozumiem. Marszcząc brwi zrobiłam kolejne kroki w strone chłopaka. On w tym czasie bardzo koślawo wstał na równe nogi.

- Zastanawiam się... Co taki wilk robi w mieście? - zamrugał kilka razy. - Powiesz mi? - pyta.

Gra na czas, czy po prostu wie co za chwile się wydarzy? Warczenie zaczęło wychodzić z moich ust.

- Odłączyłaś się od stada? - przekręcił głowę w prawą strone, po czym szerzej otworzył oczy i wargi. - Nie! Ty stra...! - nie dokończył.

Szybko zmieniłam forme na wilczą i wybiłam się z tylnich nóg. Wbiłam kły w szyje smoka i całym swoim ciężarem powaliłam go na podłogę. Trzymałam ucisk, do czasu, aż przestał się ruszać. Puszczając go spojrzałam na niego z góry. Chciałam coś powiedzieć, ale od razu po otworzeniu ust stwierdziłam, że już nie warto.

Zmieniłam forme na ludzką i pobiegłam na górę do samochodzu. Najszybciej jak potrafie wsiadłam do czarnego pojazdu.

- Nikt cię nie widział? - pyta Dorian.

- Serio to cię teraz interesuje? - odpowiadam pytaniem wygodniej siadając na przednim siedzeniu.

Wyjrzałam zza ramienia by spojrzeć na Lizzie. Dziewczyna leży z tyłu i dalej jest nieprzytomna.

- Wybiegłaś nie chowając ogon i uszu. Ktoś mógł cię zauważyć. - stwierdza odpalając maszyne.

- To ty szedłeś do samochodu z kobietą w ramionach, która ma na sobie białą szate i wielkie skrzydła. - upominam go.

- Wracajmy do hotelu. Tam wymelduje nas i przyniosę nasze walizki. - informuje.

- A co potem? - pytam.

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz