Rozdział 66 - Powrót

220 19 1
                                    

Lizzie:

Droga, choć krótka, bardzo się dłużyła. Przez całą trase nie wypowiedziałam żadnego słowa. Dorian z resztą też. Moja głowa jest pełna zmartwień. Myślę o Sheilii i o tym jak przebiegnie nasza rozmowa. Bardzo chciałabym byśmy dalej były przyjaciółkami i by wilczyca zaakceptowała mój wybór względem wskrzeszenia. Rozumiem, że Kazan był dla niej ważny, ale na mnie też jej zależy, co nie?

Po kilku chwilach zajechaliśmy na miejsce. Wychodząc z samochodu wciągnęłam mocno powietrze. To sprawiło, że jeszcze bardziej się spięłam. Mimo wszystko wiem, że muszę iść dalej i zakończyć ten etap.

Dorian złapał mnie w tali, po czym ruszyliśmy przed siebie. Wystarczy mi ten gest by zrozumieć, że mam go przy sobie. Na chłopaka mogę liczyć, ale on sam jest świadomy, że to sprawa między mną, a Sheilą.

Dotarliśmy do tego szczególnego miejsca. Od razu widać młodszego Martina i Sheile. Skupiłam swoją uwagę na wilczycy. Nie uśmiecha się. Jej twarz nic nie okazuje. Ma schowane ręcę w kieszeń i nawet nie podnosi głowy. To coś nowego. Wilkołaczyca zazwyczaj dumnie podnosiła wzrok.

- Hej. - odzywam się tym samym dając im znać, że jesteśmy.

- Cześć. - posyła mi lekki uśmiech Adrian.

Nastała cisza. Sheila odwróciła ode mnie wzrok intensywnie myśląc. Po chwili spojrzała na mnie.

- Przepraszam. - powiedziałyśmy obie w tym samym momencie.

Bracia Martin zaśmiali się pod nosem. Sama podniosłam kącik ust.

- Wiele o tym myślałam i zrozumiałam, że nie powinnam tak cię traktować. - drapie się po karku wilczyca.

- Nie traktowałaś mnie źle. Wręcz przeciwnie. - wtrącam.

- Kazan... To dość ciężkie... Do tej pory nie zaakceptowałam jego śmierci i na pewno tego nie zrobie. - krzyżuje ramiona kładąc uszy na głowie. - Ale wiem, że nie powinnam robić to co zrobiłam. Spotykając ciebie myślałam tylko o tym byś przywróciła mi ukochanego. Dopiero z czasem zaczynałaś być dla mnie kimś więcej. - dodaje.

- Ja też przepraszam za swoje zachowanie. Nie powinnam tak reagować. Też dużo myślałam i poniekąd ciebie zrozumiałam. - przytakuje.

- Twoja reakcja była uzasadniona. Uważałaś mnie za przyjaciółke, a w tamtym momencie miałaś prawo być na mnie zła. W końcu potraktowałam cię jak przedmiot. - wyznaje.

- Dalej uważam cię za przyjaciółke. Sheila, chcę dla ciebie jak najlepiej. Jestem dla mnie bardzo cenna. Kocham cię jak siostre i nie chcę by to się skończyło. - oznajmiam.

- Ja też... No może nie jak siostre bo u mnie w gatunku to inaczej wygląda, ale też jesteś dla mnie cenna. - tłumaczy. - Wiem jak to brzmi po tym wszystkim. Uwierz mi, na początku myślałam tylko o rytuale, ale kiedy dowiedziałam się, że ty nic o sobie nie wiesz to chciałam ci pomóc. Nie dla swoich przyjemności, ale dla ciebie. - mówi.

Dopiero teraz uświadomiłam sobie ile to my razem przeszłyśmy. Nie chcę by to się tak skończyło. Dalej chcę Sheile przy sobie.

- Wybaczam ci. - szepcze cicho.

Wilczyca posłała mi uśmiech, a jej ogon zaczął delikatnie machać.

Chciałabym do niej podbiec i ją przytulić, ale jest jeszcze jedna kwestia.

- Ale... Proszę zrozum, że boje się wykonać rytuał. Jak sama powiedziałaś, jestem w tym wszystkim jeszcze niedoświadczona, więc błędy to rzecz normalna dla mnie. Dlatego też jest wielkie ryzyka, że zginę. - wspominam nie potrafiąc na nią spojrzeć.

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz