Epilog - Anioł Wśród Nas

409 24 9
                                    

Lizzie:

- Lizzie. Lizzie, słyszysz mnie? - pyta Dorian uważnie mi się przyglądając.

Po chwili mój wzrok się wyostrzył. Od razu zrozumiałam, że nie ma przy mnie Sheilii i Adriana.

- Gdzie... - nie dokończyłam.

- Spokojnie. Pojawiłaś się tak nagle w innym miejscu. Zaraz dotrą. - tłumaczy. - Coś cię boli? - sprawdza moje ciało.

Nie czuje się źle. Jestem tylko troszkę zmęczona, a mój oddech jest przyśpieszony.

- Wszystko gra. - uśmiecham się do niego.

- Martwiłem się. - mówi przytulając mnie.

Zamknął mnie tak szczelnie w ramionach jakby bał się, że znowu zniknę. Poniekąd mu się nie dziwie. W końcu sama myślałam w pewnym momencie, że to mój koniec.

Poklepałam chłopaka po plecach, tym samym dając mu znać, że nic mi nie jest. Jestem przy nim i nigdzie się nie wybieram.

W tym momencie dostrzegłam postać przed nami. Mężczyzna wstał trzymając się za głowę.

- Kazan? - odzywam się cicho.

Spojrzał na mnie będąc zaskoczonym. Jakby dopiero teraz zrozumiał, że wrócił do żywych.

- Ja... Co się dzieje? - pyta rozglądając się.

Czarne uszy i ogon sygnalizują mi, że jest czujny.

- Spokojnie. - wstałam z pomocą Doriana. - Jestem Lizzie, a to mój chłopak Dorian. - przedstawiam nas. - Wskrzesiłam ciebie. - dodaje.

Kazan zmarszczył brwi. Przyjrzał się nam intensywnie, po czym złapał się za głowe. Chciał coś powiedzieć, lecz gwałtownie się odwrócił.

Dalej od nas stoi Sheila z Adrianem. Wilczyca szerzej otworzyła oczy widząc ukochanego.

- Kazan... - szepcze.

- Sheila. - uśmiechnął się promiennie.

Dziewczyna zmieniła forme na wilka, po czym zaczęła biec w strone swojego wybranka. Kazan zrobił podobnie, więc bardzo szybko wpadli na siebie. Sheila powaliła swoim ciałem wilkołaka i zaczęła tulić się do niego wydając z siebie przeurocze dźwięki.

Widząc to łzy nabrały mi się do oczy. Są bardzo szczęśliwi, a to działa na mnie.

- Wiesz co? - zwracam się do wampira. - Cieszę się, że zaryzykowałam. - dodaje przepuszczając łzy.

Dorian przytulił mnie całując w policzek. Jeszcze nigdy nie czułam takiej radości w sercu.

**********

Po kilku godzinach mój stan wrócił do normalności. W między czasie poznałam lepiej Kazana. Bez zawahania mogę stwierdzić, że jest z niego wspaniały facet. Kocha on Sheile i to z wielką odwzajemnością.

Wszyscy postanowili mnie odprowadzić do domu. Kiedy zatrzymałam się przy małej furtce przeszedł mnie dreszcz. Smutno spojrzałam na Sheile.

- Nie rób takiej miny. Będziemy w kontakcie. - uśmiecha się.

- Musicie odchodzić? - pyta Adrian.

- Chcemy założyć własne stado. Musimy znaleźć swój teren. - odpowiada Kazan.

- Nie możecie zostać i tutaj stworzyć rodziny? Z wielką chęcią zaopiekuje się waszym szczeniaczkiem. - oznajmiam.

Od razu ta dwójka oznajmiła nam, że chcą zaowocować swoją miłość. Oboje są na to gotowi. Widać to po nich. Tylko jedna rzecz mi się bardzo nie podoba. Rozłąka z nimi...

- Weźmiemy to pod uwage. - śmieje się czarny wilk.

- Tereny Medinilli są zajęte. Musimy szukać gdzieś indziej. - informuje Sheila.

To zasmuciło mnie jeszcze bardziej. Dopiero co się pogodziłam z nią, a już ją trace.

- Nie smuć się. To nie oznacza, że nie będziemy w kontakcie. - pociesza mnie Dorian.

Objął mnie ramieniem uśmiechając się lekko.

- Obiecujecie? - zwracam się do pary wilków.

Oboje pokiwali głową. Po sekundzie Sheila podeszła do mnie, po czym zamknęła mnie w ramionach.

- Ten cały czas spędzony z tobą był wspaniały. Dziękuje za wszystko. - szepcze mi do ucha.

- Co ty mówisz? Jeszcze spędzimy wiele czasu. - odwzajemniam gest.

- Na pewno. - chichra się odsuwając ode mnie.

Kazan też mnie przytulił. Poczułam zapach lasu. Ten chłopak wie jak zakręcić w głowie dziewczynie.

Uroniłam kilka łez widząc jak się oddalają od nas. Życzę im jak najlepiej. Oby znaleźli swój dom. W końcu Sheila szukała go bardzo długo.

- Wiele się wydarzyło. - wzdycha Dorian.

- A wiele jeszcze przed nami. - prycha Adrian.

Mają racje. Mieliśmy kilka wzlotów i upadków, ale wszystko przed nami. Dalej muszę się wiele nauczyć. Dorian ma za zadanie pogadać z ojcem. Musi go przekonać do swoich poglądów. Zaś Adrian... Chcę być szczęśliwy wśród najbliższych.

Mój ideał odwzajemnił moje uczucia, moja mama znalazła miłość życia, a Maeve zaakceptowała rzeczywistość. Każdy ma wiele za sobą.

I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od głupiego biegu na orientacje.

Teraz jak wracam wspomnieniami do tego dnia, czuje się dziwnie. To miał być normalny dzień, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Chciałam pomóc tak jak mam to w zwyczaju i dzięki temu poznałam wspaniałą osobę. Moje życie się zmieniło. Zaczęłam uczyć się kim tak naprawdę jestem i jaki otacza mnie świat. Wiele tajemnic do tej pory miesza mi się w głowie, ale będę szła naprzód. Bo wiem, że moi bliscy chcą mnie przy sobie.

Nazywam się Lizzie Tanner i jestem jednym z najrzadszych gatunków żyjących na ziemi. Przedstawiam anioła.

Wierzę, że każdy może żyć w zgodzie i być szczęśliwy.

___________________

Koniec!
Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze. ❤
Mam nadzieje, że się wam podobało. 😘
Wszystkiego co najlepsze! 😘❤

Zapraszam na drugą część pod tytułem "Angel Among Us 2" 😊

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz