Rozdział 15 - Niepewność

275 19 0
                                    

Lizzie:

Chyba za bardzo się zrelaksowałam. Sam fakt, że jestem z chłopakami jakoś mnie rozluźnia. Przez to nie kontrolowałam ile wypiłam. Jak już wcześniej zaznaczałam, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z alkoholem. Dość szybko zaczęłam być wesoła i obraz mi się rozmazał. Lecz chłopakom to nie przeszkadza... chyba. Widzę, że się dobrze bawią.

Obecnie tańcze z Adrianem już nawet nie wiem którą piosenke. Impreza coraz bardziej zaczyna się rozkręcać. Wszystko dlatego, że jest już dość po północy. Nowe osoby przychodzą do klubu, a przez to Hope i Justin nie mogą posiedzieć z nami.

Kolejny obrót sprawił, że moja sukienka pofrunęła z wiatrem. Zaśmiałam się głośno, a brunet razem ze mną. Po chwili melodia się skończyła, a my dyszymy z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Chodźmy usiąść. - mówię na tyle wyraźnie ile pozwala mi alkohol jaki spożyłam.

- Jeszcze jedną. - prosi przytulając mnie.

- Nie dam rady w tych butach. - śmieje się klepiąc go po plecach.

- To je ściągnij. - bujnął się do tyłu.

- Głupek! A jak ktoś nadepnie mi na stope? - pytam próbując go utrzymać w miejscu.

- To będę cię niósł. Jak tę księżniczke! - krzyknął.

Zaśmiałam się, ale mimo wszystko pociągnęłam wampira do naszego siedzenia.

- Pomóż mi z nim. - zwracam się do Doriana.

Brunet spojrzał na mnie bez uczucia. On jako jedyny jest "trzeźwy". Wypił kilka drinków, ale nie wygląda by coś mu było. W porównaniu do mnie i jego brata.

Wampir wstał, ale zamiast zabrać ode mnie młodszego Martina złapał on mnie za ramiona i delikatnie posadził na siedzeniu. Po tym szturchnął Adriana, a ten padł na kanape śmiejąc się pod nosem. Zachichotałam i złapałam za szklanke z moim drinkiem. Wkładając słomke do ust zrozumiałam, że zawartość szkła jest pusta.

- Pójdę kupić kolejny. - informuje wstając najbardziej koślawo jak to możliwe.

- Chyba już wystarczy alkoholu na dziś. - wtrąca Dorian ręką sprawiając, że ponownie usiadłam.

- Jesteśmy na imprezie. Powinniśmy się bawić. - burcze.

- Zgadza się, aniołku! - krzyczy zezgonowany Adrian.

- Wy bawicie się, aż nadto. - mówi cicho.

- Co ci jest Dorian? Zawsze jesteś taki sztywny. Rozumiem, że masz wiele zasad, które musisz przestrzegać, ale na pewno żadna nie mówi ci byś nie korzystał z życia. - bełkocze.

- To nie rozmowa na teraz. - krzyżuje ramiona.

- Nie zbywaj mnie! - podnosze głos bijąc go po ramieniu.

Chłopak bardzo szybko złapał mnie za oba nadgarstki i siłą mnie położył. Unieruchomił moje ręcę nad moją głową. Widząc jego ciemno brązowe oczy zrozumiałam wszystko. Mój oddech przyśpieszył, ale sama nie wiem, czy z tego powodu, że jest tak blisko mojej twarzy, czy z tego, że się przestarszyłam.

Nawet będąc pijana zrozumiałam, że lepiej nie poruszać tego tematu.

**********

Około 4 nad ranem impreza się skończyła. Wypiłam jeszcze kilka drinków, ale to nie był zbyt dobry pomysł. Mój wzrok jest całkowicie rozmazany i niezbyt kojarze co się dzieje. Lecz mój umysł zrozumiał, że Dorian zadzwonił po taksówke. Cicho siedzę na siedzeniu i czekam by móc wyjść i pójść do swojego domu. Nie rozmawiałam z Dorianem od tamtego momentu. Czy rozmawiałam? Nie wiem już.

Angel Among UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz