Lizzie:
Chyba za bardzo się zrelaksowałam. Sam fakt, że jestem z chłopakami jakoś mnie rozluźnia. Przez to nie kontrolowałam ile wypiłam. Jak już wcześniej zaznaczałam, nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z alkoholem. Dość szybko zaczęłam być wesoła i obraz mi się rozmazał. Lecz chłopakom to nie przeszkadza... chyba. Widzę, że się dobrze bawią.
Obecnie tańcze z Adrianem już nawet nie wiem którą piosenke. Impreza coraz bardziej zaczyna się rozkręcać. Wszystko dlatego, że jest już dość po północy. Nowe osoby przychodzą do klubu, a przez to Hope i Justin nie mogą posiedzieć z nami.
Kolejny obrót sprawił, że moja sukienka pofrunęła z wiatrem. Zaśmiałam się głośno, a brunet razem ze mną. Po chwili melodia się skończyła, a my dyszymy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Chodźmy usiąść. - mówię na tyle wyraźnie ile pozwala mi alkohol jaki spożyłam.
- Jeszcze jedną. - prosi przytulając mnie.
- Nie dam rady w tych butach. - śmieje się klepiąc go po plecach.
- To je ściągnij. - bujnął się do tyłu.
- Głupek! A jak ktoś nadepnie mi na stope? - pytam próbując go utrzymać w miejscu.
- To będę cię niósł. Jak tę księżniczke! - krzyknął.
Zaśmiałam się, ale mimo wszystko pociągnęłam wampira do naszego siedzenia.
- Pomóż mi z nim. - zwracam się do Doriana.
Brunet spojrzał na mnie bez uczucia. On jako jedyny jest "trzeźwy". Wypił kilka drinków, ale nie wygląda by coś mu było. W porównaniu do mnie i jego brata.
Wampir wstał, ale zamiast zabrać ode mnie młodszego Martina złapał on mnie za ramiona i delikatnie posadził na siedzeniu. Po tym szturchnął Adriana, a ten padł na kanape śmiejąc się pod nosem. Zachichotałam i złapałam za szklanke z moim drinkiem. Wkładając słomke do ust zrozumiałam, że zawartość szkła jest pusta.
- Pójdę kupić kolejny. - informuje wstając najbardziej koślawo jak to możliwe.
- Chyba już wystarczy alkoholu na dziś. - wtrąca Dorian ręką sprawiając, że ponownie usiadłam.
- Jesteśmy na imprezie. Powinniśmy się bawić. - burcze.
- Zgadza się, aniołku! - krzyczy zezgonowany Adrian.
- Wy bawicie się, aż nadto. - mówi cicho.
- Co ci jest Dorian? Zawsze jesteś taki sztywny. Rozumiem, że masz wiele zasad, które musisz przestrzegać, ale na pewno żadna nie mówi ci byś nie korzystał z życia. - bełkocze.
- To nie rozmowa na teraz. - krzyżuje ramiona.
- Nie zbywaj mnie! - podnosze głos bijąc go po ramieniu.
Chłopak bardzo szybko złapał mnie za oba nadgarstki i siłą mnie położył. Unieruchomił moje ręcę nad moją głową. Widząc jego ciemno brązowe oczy zrozumiałam wszystko. Mój oddech przyśpieszył, ale sama nie wiem, czy z tego powodu, że jest tak blisko mojej twarzy, czy z tego, że się przestarszyłam.
Nawet będąc pijana zrozumiałam, że lepiej nie poruszać tego tematu.
**********
Około 4 nad ranem impreza się skończyła. Wypiłam jeszcze kilka drinków, ale to nie był zbyt dobry pomysł. Mój wzrok jest całkowicie rozmazany i niezbyt kojarze co się dzieje. Lecz mój umysł zrozumiał, że Dorian zadzwonił po taksówke. Cicho siedzę na siedzeniu i czekam by móc wyjść i pójść do swojego domu. Nie rozmawiałam z Dorianem od tamtego momentu. Czy rozmawiałam? Nie wiem już.
CZYTASZ
Angel Among Us
FantasyTeraz jak wracam wspomnieniami do tego dnia, czuje się dziwnie. To miał być normalny dzień, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Chciałam pomóc tak jak mam to w zwyczaju i dzięki temu poznałam wspaniałą osobę. Moje życie się zmieniło...