Lizzie:
Z sekundy na sekunde zaczynam czuć coraz to większy stres. Moje nogi niekontrolowanie postanowiły cicho tuptać obcasem o podłogę.
- Proszę o ciszę. - wtrąca Joe.
Od razu wykonali jego prośbę. Wlepili w nas wzrok, a ja spiełam swoje ciało przez to wszystko. Już wiem, że nie nadaje się na występy na żywo, więc kariera teatralna nie jest dla mnie.
Joe zaczął opowiadać to co wie o aniołach. Oczywiście w jego słowach nie ma nic nowego czego bym nie wiedziała. Od czasu do czasu mężczyzna pytał się mnie, czy nie pomylił jakiś faktów. Zawsze kiwałam głową na tak, a on posyłał mi mały uśmiech. Goście słuchają go jakby opowiadał o jakim skarbie.
Mój wzrok zatrzymał się na Adrianie. Posłałam mu spojrzenie mówiące mu by mnie stąd wyciągnął. Posmutniał tym samym informując mnie, że nic nie może zrobić. Zaczepił swoją matke, a kiedy zaczął coś mówić jej na ucho ona patrzyła raz to na mnie, raz na syna. Już po chwili dokładnie zobaczyłam jak kręci głową na nie i przeprasza go. Aileen też nie może mi pomóc.
Nie pozostaje mi nic innego jak przetrwać ten stes związany z byciem zwierzątkiem wystawowym. Domyślałam się, że będę atrakcją na balu, ale to zaczyna być lekką przesadą. W końcu jestem istotą żywą, a nie jakimś zabytkiem. Westchnęłam bardzo cicho uświadamiając sobie, że najprawdopodobniej tego obawiał się Dorian.
- A więc... panienko Lizzie. - poczułam męską dłoń na ramieniu.
Joe uśmiechnął się do mnie po dżentelmeńsku dotykając mnie w owe miejsce. Spojrzałam na niego pytająco.
- Pokażesz nam swoją anielską forme? - pyta. - Wyglądasz pięknie w tej sukience, ale wszyscy byśmy chcieli zobaczyć twoją prawdziwą nature. - dodaje.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić wampir delikatnie popchnął mnie i tym samym sprawił, że zrobiłam krok w przód. Widząc te wszystkie spojrzenia zrozumiałam, że nie mam jak z tego uciec. Zamknęłam oczy i mocno wciągnęłam powietrze. Już po chwili odgłosy zachywcenia i klaskania wypełniły otoczenie. Podniosłam powieki, a biała szata i skrzydła poinformowały mnie, że zmieniłam forme.
- Przepięknie. - chwalą mnie.
Normalnie byłabym zadowolona z tylu komplementów, ale teraz... Czuje się nieswojo. Już wiem co odczuwają zwierzęta jak się je otoczy i mówi do nich jakie to są urocze.
Klaskanie nie ustępuje. Po prostu stoje jak ten słup z nadziają, że szybko nastąpi cisza. Nawet nie wiem co mam robić. Czekam na polecenia od głowy rodziny Martin. Joe za to wpatruje się we mnie jak w obrazek. Nie wiedziałam, że anioły są, aż tak dla innych istot zjawiskowe.
W tym momencie dostrzegłam jak do pomieszczenia wchodzą dwie osoby. Uśmiech zawitał na mojej twarzy widząc Doriana, ale... on jest w towarzystwie Maeve. Normalnie nic bym sobie z tego nie robiła, ale... oni trzymają się za ręcę i wyglądają na szczęśliwych. ALE... dlaczego rudowłosa go pocałowała w usta?!
Przez nadmiar emocji zmieniłam forme na ludzką. Goście zaprzestali klaskania co sprawiło, że nastała cisza.
- Bardzo dziękuje. - łapie mnie za rękę Joe. - Możesz zejść. - całuje ją.
Pokiwałam głową i szybko oddaliłam się od niego. Szok jaki do tej pory przeżywam sprawia, że nie słucham co starszy wampir mówi do innych. Szybkim krokiem podeszłam do Doriana. Trzyma w objęciach Maeve.
- Nieźle ci poszło. - uśmiecha się do mnie rudowłosa.
- O co tutaj chodzi? Dlaczego wy... - patrzę na nich w szoku.
CZYTASZ
Angel Among Us
FantasyTeraz jak wracam wspomnieniami do tego dnia, czuje się dziwnie. To miał być normalny dzień, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się właśnie wtedy. Chciałam pomóc tak jak mam to w zwyczaju i dzięki temu poznałam wspaniałą osobę. Moje życie się zmieniło...