Rozdział 9

387 23 8
                                    

Damn! przekroczyło 1K wyświetleń!

*Mali POV*

Po raz kolejny na dzisiejszej imprezie Michael porwał mnie na parkiet, więc tańczyliśmy sobie w najlepsze, oczywiście do czasu, kiedy muzyka zmieniła się w jakieś wolniejsze klimaty.Wcale nie miałam zamiaru tańczyć ‘przytulańca’ z tym różowowłosym wariatem. On jednak miał chyba inne plany, bo przytulił mnie mocno i zaczął kołysać się delikatnie w rytm muzyki.

- No chyba Cię coś swędzi kolego – mruknęłam, próbując wyrwać się z jego objęć, ten jednak był troszkę silniejszy, więc nie było łatwo. – Puszczaj mnie Mikey!

- Chciałabyś – zaśmiał mi się do ucha, za co oberwał łokciem w brzuch. Nawet to jednak nie zmusiło go do rozluźnienia objęcia na tyle, bym mogła się wymsknąć.

- Michaelu Gordonie Clifford, proszę mnie natychmiast puścić! – owszem, uwielbiałam zwracać się tak do wszystkich, kiedy byłam zdenerwowana. Chociaż nie, chyba źle to ujęłam – to był raczej mój nawyk, którego nie potrafiłam (a może wcale nie chciałam?) się wyzbyć.

- Ależ po co te nerwy? – chłopak najwyraźniej miał z tego niezły ubaw, ale mi wcale nie było do śmiechu!

- Mikey, pro... – nie dokończyłam, gdyż naglę poczułam że jego uścisk się rozluźnił.

- Kurwa stary, co jest? – usłyszałam zatroskany głos Clifforda, dlatego odwróciłam się, żeby zobaczyć do kogo skierował swoje słowa. Przede mną stał nie kto inny jak mój kochany, młodszy braciszek. Wyglądał naprawdę okropnie i zupełnie nie przypominał siebie. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek widziała go w takim stanie. Zupełnie pomijając fakt iż zdecydowanie przesadził z alkoholem i miał problemy ze staniem prosto, był nienaturalnie blady, jego oczy były czerwone i napuchnięte a włosy w kompletnym nieładzie.

- Mali... bo ja tak jakby pokłóciłem się z Charlie – mruknął tak cicho, że ledwo usłyszałam jego łamiący się głos. Zmarszczyłam brwi, nie do końca rozumiejąc zachowanie Cala.

- Co znaczy ‘tak jakby’?

- Ugh... długa historia – na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia – Ale ona się wkurwiła i pobiegła... gdzieś. Chciałem ją dogonić, ale ona zniknęła – w tym momencie byłam jednocześnie wkurzona, ale i przestraszona. No bo kurcze! Po pierwsze – było już późno w nocy, a to raczej nie najlepsza pora na spacerki. A po drugie dziewczyna nie znała przecież miasta zbyt dobrze, więc niewiele wystarczyło żeby się gdzieś zgubiła. No i jeszcze jedna kwestia – jeżeli faktycznie była wkurzona, a do tego pewnie i pijana, mogło przyjść jej coś głupiego do głowy.

- Ugh, zjebałeś Calum...

- Wiem Mali, kurwa, wiem! Nie musisz dobijać mnie jeszcze bardziej. Serio, nie musicie mi wszyscy przypominać jaki ze mnie pierdolony frajer! – krzyknął na tyle głośno, że wszyscy dookoła zainteresowała się nagle naszą dwójką. A ja byłam w takim szoku, że kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić i tylko stałam jak ta idiotka, odprowadzając Cala wzrokiem, dopóki nie zniknął za drzwiami do pomieszczenia dla pracowników.

- Kurwa – mruknęłam pod nosem. Z jednej strony trzeba było znaleźć Charlie, ale no kurde, z drugiej był Calum – który kompletnie nie przypominał Caluma którego wszyscy znają i kochają. Cholera, przecież to nie był mój brat! – Michael... bierz Luke’a i Asha i lećcie szukać Charlie, ja idę do Cala. – nie czekając na żadną odpowiedź, ruszyłam do pomieszczenia, gdzie przed chwilą zaszył się mój brat. Ufałam chłopakom że poradzą sobie z dziewczyną, a Młody zdecydowanie potrzebował mnie teraz bardziej.

Damn! || 5 Seconds of SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz