Rozdział 15

389 26 2
                                    

Siedziałam w moim pokoju, na łóżku, z laptopem na kolanach, przeglądając twittera, kiedy po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Pobiegłam więc do drzwi, żeby wpuścić mojego gościa, którym była oczywiście Mali.

- Co się stało? – wpadła do środka mieszkania, z zaniepokojoną buźką. Zaśmiałam się na ten widok, bo nie spodziewałam się że przejmie się tym moim sms’em tak bardzo.

- Idę na randkę! – pisnęłam kiedy Hood przekroczyła już próg i zamknęłam za nią drzwi.

- Jak to? Z kim?

- A z takim przystojnym blondaskiem w okularach...

- Żartujesz?! Ashton zaprosił Cię na randkę? – tym razem to z ust brunetki wydobył się pisk. Kiwnęłam jedynie głową, uśmiechając się od ucha do ucha. – I ty się zgodziłaś? – zapytała, wpatrując się we mnie z lekkim zdziwieniem.

- Tak jakoś wyszło... – mruknęłam zadowolona, kierując się do mojego pokoju. – No dobra, ale przejdźmy do rzeczy najważniejszych! Kompletnie nie wiem w co się ubrać... – po tych słowach rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszce.

- Oj nie załamuj się! Zaraz coś znajdziemy! – zawołała Mali, na co ja leniwie podniosłam głowę by móc na nią spojrzeć. Nie mogłam powstrzymać chichotu, kiedy zobaczyłam zadowoloną dziewczynę, która ‘wchodziła’ właśnie do mojej szafy. Obserwowałam w ciszy, jak przegląda moje ubrania, komentując co chwila pod nosem, czego w ogóle nie rozumiałam. W końcu zrezygnowana odwróciła się w moją stronę.

- Dziewczyno, dlaczego w twojej szafie nie ma ani jednej sukienki, ani nawet spódniczki?

- Może dlatego że nie noszę takich rzeczy? – odparłam pytaniem na pytanie, co może było troszkę niegrzeczne i podniosłam się do pozycji siedzącej.

- A więc trzeba Ci jakąś kupić! Pakuj się – jedziemy na zakupy!

- Czego nie rozumiesz w stwierdzeniu ‘nie noszę sukienek ani spódniczek’ ? – mruknęłam, marszcząc brwi. Ostatni raz sukienkę miałam na sobie chyba na moje 6 urodziny. Pamiętam jednak, że już wtedy ich nienawidziłam i skoro moje krzyki, płacz i tupanie nóżkami nie przyniosły skutku i mama wcisnęła mnie siłą w sukienkę, musiałam sama się jej pozbyć. Po piętnastu minutach trwania imprezy wylałam całą szklankę soku pomarańczowego na moją nieskazitelnie białą sukieneczkę. Już wtedy byłam cholernie uparta, co zresztą odziedziczyłam po mamusi, która przebrała mnie w kolejną sukienkę. Tym razem w moim ‘ulubionym’ kolorze, czyli oczywiście różowym. I zgadnijcie co zrobiłam? Całkiem przypadkiem, ganiając z moimi przyjaciółmi po podwórku, zahaczyłam o płot, niszcząc kreację tak, że nie nadawała się już do niczego. Moja mama po raz kolejny zaciągnęła mnie do pokoju, wyciągając z szafy jeszcze jedną falbaniastą sukienkę. Nie zdążyła jednak mnie w nią wcisnąć, bo usłyszała słowa, które idealnie zapadła jej w pamięci – „Możesz ubrać mnie jeszcze w sto sukienek, a każda kolejna będzie nadawać się co najwyżej jako ścierka do podłogi”. Powiedziałam to z taką nienawiścią w głosie, co z ust sześciolatki musiało brzmieć komicznie. Moją rodzicielkę jednak zamurowało i wreszcie się poddała – już nigdy w życiu nie próbowała przekonać mnie do ubrania się w coś co nie było spodniami.

- Oj nooo... ten jeden raz mogłabyś zrobić wyjątek. Dla Ashtona!

- Ty chyba zwariowałaś!

- Daj spokój... nie bądź taka uparta. Na pewno twój widok zwali Asha z nóg!

- Mali – mój ton zaczynał brzmieć coraz mniej przyjaźnie, a do tego zmrużyłam oczy, patrząc na nią nieprzyjemnie. – Od 12 lat, nikomu nie udało się przekonać mnie do założenia sukienki. Nie łudź się że tobie się to uda.

Damn! || 5 Seconds of SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz