Od jakiś trzech godzin leżałam skulona na łóżku, wtulona w wielkiego miśka i po prostu płakałam. Wyprzedzając wszelkie pytania - nie, Ashton mnie nie zdradził, nie pokłóciliśmy się, ani nic z tych rzeczy. W naszym związku wszystko układało się bardzo dobrze. Dlaczego więc zamiast funkcjonować jak normalny człowiek wolałam leżeć i wylewać łzy w poduszkę? Ach, to nic takiego, po prostu zwyczajnie bolał mnie brzuch i chciałam umrzeć. Nic nowego. W pewnym momencie chwyciłam po telefon i zaczęłam napastować Ashtona sms'ami. Pech chciał, że od dłuższego czasu, w ogóle mi nie odpisywał.
Ja
Aaaashton! Chodź do mnie!
Ja
Potrzebuje Cię!
Ja
No Ash! Musisz mnie mocno przytulić!
Ja
No weź mnie nie ignoruj, bo mi smutno!
Ja
Ja tutaj leżę i płaczę, a ty masz mnie w dupie! :/
Ja
Nienawidzę Cię!
Ja
Ale i tak chodź mnie przytulić ;c
W końcu dałam sobie spokój i rzuciłam telefon na łóżko i wtuliłam się w poduszkę jeszcze mocniej i jeszcze bardziej zanosząc się płaczem. Leżałam bezczynnie, po prostu wylewając kolejne łzy w poduszkę, przez dobrą godzinę, aż wreszcie poczułam wibracje.
Ash
Hej, kochanie, co się dzieje? Już do ciebie jadę :*
Ja
Teraz to się możesz w dupę pocałować!
Ash
Kotek, co się stało?
Nie odpowiedziałam mu na tego sms'a, bo taki miałam kaprys. Trzeba było odpisywać jak człowiek, a nie po godzinie! Zarzuciłam fochem i nie miałam ochoty go widzieć. Jego to chyba jednak nie obchodziło, bo po dwudziestu minutach stał już w drzwiach do mojego pokoju. Pewnie wpuścił go mój tato, chociaż nawet nie wiedziałam, że wrócił z pracy.
- Charlie, co się stało? - chwila moment, Ash już siedział na moim łóżku i przecierał moje mokre policzki. Nagle moja złość na Irwina, która była tak swoją drogą bezpodstawna, gdzieś wyparowała, a ja podniosłam się na tyle, by móc wtulić się w bok blondyna.
- Aaaashton! Brzuch mnie boli... tak bardzo boli! Czy mogę umrzeć? - mamrotałam mu w koszulkę, na co zachichotał pod nosem. Automatycznie się od niego odsunęłam i przywaliłam mu w brzuch, dłonią zaciśniętą w piąstkę, wcale nie starając się być delikatna. Usłyszałam cichy jęk, który wydobył się z jego ust i uśmiechnęłam się delikatnie z satysfakcji. - Teraz ciebie też boli, dalej jest Ci do śmiechu? - mruknęłam obrażona.
- Oj przepraszam kochanie - westchnął i przyciągnął mnie z powrotem do siebie i cmoknął z czubek głowy.
Nie wiem jak długo leżeliśmy z Ashtonem, tak po prostu się do siebie przytulając. Ashton próbował kilka razy nawiązać ze mną jakąś rozmowę, ale raczej z marnym skutkiem. W pewnym momencie, nawet sama nie nie wiek kiedy, przymknęłam na moment powieki, po czym odpłynęłam w objęcia morfeusza. Wiem jednak, że kiedy się obudziłam, blondyna nie było obok, co niezmiernie mnie zasmuciło. Zwłaszcza, że brzuch wciąż nie przestawał boleć! Humor poprawił mi się dopiero kiedy zobaczyłam na stoliczku nocnym niewielką karteczkę, opartą o lampkę. Na niej, dużymi literami napisane było krótkie 'Dobranoc'. Chwyciłam karteczkę do ręki i zobaczyłam, że na odwrocie widniała jakaś wiadomość.
CZYTASZ
Damn! || 5 Seconds of Summer
Fiksi Penggemar" Never say goodbye So kiss me, kiss me, kiss me And tell me that I'll see you again Cause I don't know If I can let you go So kiss me, kiss me, kiss me I'm dying just to see you again Let's make tonight the best of our lives, yeah! Here's to teenag...