XX

399 16 0
                                    

Pov. Viktoria

Chciałam wyjść, znowu uciec, zapomnieć o nich i nie wrócić, jednak Kol złapał mnie i przyciągnął do siebie.

-Zostaw mnie- odparłam.

-Nie, nie dopóki nie zostaniesz...

-Już powiedziałam co zamierzam zrobić. Dam ci i tej twojej wreszcie spokój.

-Dobrze, możesz wyjechać i żyć swoim życiem, ale najpierw wysłuchaj mnie- stanęłam parę kroków dalej i dałam znać żeby kontynuował, chłopak wziął wdech i mówił dalej- Po tym jak wyjechałaś wszyscy oprócz Olivii wyjechaliśmy do Nowego Orleanu, Klaus chciał odzyskać władzę, a że Davina była prawą ręką Marcela, Elijah wpadł na pomysł żebym okręcił sobie czarownicę wokół palca. Tak też zrobiłem, ale to wymknęło się spod kontroli i zabujała się we mnie jak ja w tobie i od 6 lat męczy mnie swoją osobą. Nie dawała mi spokoju aż do tej sytuacji sprzed 30 minut. Zobaczyłaś aby jak mnie całuje, dalej nie słuchałaś?- pokręciłam głową na nie- powiedziałem jej żeby mnie nie nachodziła i dała mi spokój, ona zaczęła grozić że się zemści na mnie i na mojej rodzinie, ale ja mam ją gdzieś. Dla mnie liczysz się tylko ty... Proszę cię nie wyjeżdżaj... Zostań tu... Ze mną...- popatrzyłam na niego bez żadnych uczuć. Miałam mętlik w głowie, nie wiem co myśleć, zostać z nim czy wrócić do Mystic Falls?

-Kol...- zaczęłam- wyjeżdżam...

-Znowu uciekasz?

-Pozwól mi dokończyć- odparłam, a chłopak zamilkł- wyjeżdżam, ale musisz kogoś poznać...dlatego jedziesz ze mną- pomyślałam że to najlepszy moment aby Kol poznał swoją córkę.

-Kogo?

-Jeśli chcesz wiedzieć pakuj się i jedziemy- powiedziałam a Kol tylko podszedł do mnie.

-Mam aby nadzieję że to nie żaden żigolak który przyleciał z tobą aż z Rzymu.

-Bądź spokojny... Ale i tak ci nic nie powiem..

-Ahh ty jesteś...

-Cóż za ironia losu. A pamiętam jak 7 lat temu zapraszałeś mnie na randki i jak ja się pytałam też nic mi nie mówiłeś. Teraz widzisz jak to jest nieprawdaż?

-Teraz wiem jak się czułaś...ale powiem ci tyle...nie zmieniłem się- zaśmiał się.

Nie czekałam długo bo Kol po 30 min był zwarty i gotowy jechać do Mystic Falls. Pierwotny jak to pierwotny kłócił się ze mną o to kto kieruje. Po długiej kłótni stanęło na tym ze to on kieruje a ja nie mam nic do gadania. Z jednej strony to dobrze bo przez całą drogę będę spała i jak dojedziemy będę miała mnóstwo energii na zabawę z Rose i rozmową z Caroline, a do tego potrzebna jest masa energii.

Nie wiedziałam, że jestem taka zmęczona, bo gdy się obudziłam Kol oznajmił że zostało jedynie 30 minut do Mystic Falls. W tak krótkim czasie raczej nie zdąrzę się ogarnąć, więc związałam włosy w luźnego koka i zebrałam swoje rzeczy z całego auta.

Właśnie wjeżdżamy na posesję willi braci Salvatore. Ahhh jak ja się denerwuje spotkaniem Rose z Kolem. Zastanawiał się jak zareaguje na wieść że ma córkę. W końcu nie codziennie się o tym dowiaduje. A zanim wyjechaliśmy napisałam do Car żeby była gotowa na naszą wizytę. Biorę swoje rzeczy z bagażnika słyszę glos Kola.

-To jak? Dalej mi nie powiesz kim jest ta tajemnicza osoba?- zapytał.

-Po co? Przecież i tak zaraz się dowiesz- stwierdziłam.

-Ohh nie dogadasz się z kobietą- mruczał pod nosem.

-Nie narzekaj, mogło być gorzej- odparłam.

Wzięliśmy swoje rzeczy i weszliśmy do posiadłości Salvatore. Na samym wejściu usłyszałam krzyk w kuchni. Zaniepokojona pobiegłam w stronę krzyku. Ujrzałam Damona trzymającego się za głowę i krzyczącego z bólu, Caroline która śmieje się ze Stefanem pod nosem i Rose która najwidoczniej czaruje. Gdy ich zobaczyłam kamień spał mi z serca, bo wiedziałam że nic poważnego im nie jest, no oprócz Damona, a tam wyliże się.

-Uff a już myślałam że dzieje się coś poważnego- zaśmiałam się, a Rose podbiegła i mnie przytuliła.

-Załatwiłaś już swoje sprawy?- zapytała a ja pokiwałam twierdząco, dziewczynka spuściła wzrok ze mnie i spojrzała na Kola- a to kto?- spytała.

-To jest..- nie dokończyłam.

-Jestem Kol- dokończył za mnie.

-Kol Mikaelson?- zapytała.

-Czyli jestem znany- stwierdził.

-Nie pochlebiaj sobie- powiedziałam.

-Tak... Mamusia dużo o tobie opowiadała- odparła a ja stanęłam w bezruchu. Powiedziała ,,mamusia" ojjj Kola mina bezcenna.

-Chwila, chwila Mamusia?- spytał zszokowany.

-Tak Kol. To jest moja, a raczej nasza córeczka...

-Niemożliwe...

-Czyli to jest mój tata?- spytała Rose, pokiwałam głową na tak- Tata!!!- krzyknęła, podbiegła do Kola i go przytuliła.

Widać że Kol nie wiedział co ze sobą zrobić, jego mina była bezcenna. Zszokowanie, zdezorientowanie i zarazem szczęście pojawiło mu się na twarzy. Nic nie rozumiał. To było takie piękne. Po raz pierwszy w życiu widzę go w takim stanie, po prostu piękny widok. Po 7 latach Rose poznaje swojego ojca. Jak dla mnie, dla matki jest to jedno z najlepszych chwil w życiu.Przez cały wieczór Kol zajmował się Rose, a ja z resztą rozmawiałam na różnorodne tematy. Gdy nadeszła godzina 21:35 Rose zaczęła robić się senna, postanowiła ją położyć spać. Była bardzo zmęczona więc nie minęło 20 minut a ona już spała. Jeszcze z nią chwile poleżę i nacieszę się chwilą. Niestety ta chwila nie trwała długo, gdyż dosłownie 5 minut później do pokoju wszedł Kol.

-Usnęła?- spytał.

-Tak...

-Możemy pogadać?

-Pewnie, już idę- powiedziałam, wstałam cicho nie budząc Rose i ruszyłam w stronę drzwi. 

Always And Forever  |Kol Mikaelson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz