XXIV

421 22 2
                                    

Pov. Viki

Ta noc nie zapowiadała się kolorowo, na pewno nie dla mnie. Co chwila budziłam się zalana potem, nie mogłam spać, miałam koszmary. Nie wiedziałam co dzieje się z Rose i Kolem. Nawet kiedy dojechaliśmy do rezydencji pierwotnych w MF nie chciałam tam wchodzić, tylko jechać do Salvatorów i mieć pewność że Rose jest bezpieczna. Jednak Rebekah mnie zatrzymywała mówiąc że jestem w nie najlepszym stanie i muszę odpocząć. Nie miałam innego wyjścia, uspokoiłam się i poszłam do salonu położyć się na kanapie. Pierwotna poszła do kuchni po krew dla mnie, żebym się zregenerowała. Wypiłam 4 worki z krwią i poszłam do swojego starego pokoju gdzie mieszkałam jeszcze przed moją przeprowadzką do Rzymu. Wszystko było jak dawniej, nic się nie zmieniło, a wspomnienia wróciły te dobre i te złe, ale głównie te dobre. Od razu położyłam się na łóżku i usunęłam. Nie śniło mi się nic związanego z dzisiejszym dniem. To chyba zasługa Kola. On sprawiał że czuje się tu bezpiecznie, jak w domu.

Jutro muszę zobaczyć Rose. Dopiero kiedy się upewnię, że jest bezpieczna mogę zająć się poszukiwaniem Kola...

Pov. Klaus

Szedłem wraz z Elijah szukać naszego braciszka i zabrać ciało Daviny. Młoda czarownic leżała nieprzytomna w jednym boxie magazynu. Słyszałem jak z trudem oddycha więc podeszłam i wzięłam ją na ręce i zaniosłem do dziewczyn.

-Elijah szukaj Kola ja się nią zajmę- stwierdziłem na co wampir pokiwał twierdząco głową.

Byłem tak zadowolony już na samą myśl, że jeśli wstrzyknie się Davinie jakiś lek, który sprawia osłabienie organizmu czarownica nie będzie mogła czarować, będzie aby słuchała co każdy ma jej do powiedzenia i będzie czuła nasz gniew, na który tak naprawdę sama zapracowała. Doszedłem do auta, wrzuciłem wiedźmę do bagażnika i zobaczyłem śpiącą Viki i Rebekah obok niej, która ją pilnowała. Wyglądały jak siostry, nie tak jak Viki I Olivia bo one miały ze sobą większą więź. Niby Oli i Viki nie spędziły ze sobą dużo czasu, bo od razu po przeprowadzce Olivii z Londynu Viki spędziła z nami nie wiele czasu, gdyż ten jebany Lucien musiał wtargnąć w nasze życie. To właśnie przez niego Viktoria musiała opuścić Mystic Falls a my wraz z nią. Po prostu nie chcieliśmy siedzieć w tym samym mieście bez niej. Bez niej to już nie to samo. Tak na prawdę ja już mogę ją nazwać oficjalnym Mikaelson'em.

Pov. Elijah

Gdy Klaus zostawił mnie samego bym poszukiwał naszego młodszego brata postanowiłem udać się na piętro gdyż ten opuszczony magazyn miał bodajże 4 lub 5 pięter. Wchodząc już na 4 usłyszałem w górze coraz to głośniejsze krzyki najprawdopodobniej Kola. Szybko ruszyłem w stronę odgłosów. Wchodziłem po kolei do box'ów magazynu, ale w nich nic nie było. Otworzyłem box o numerze 980 w Jim znajdował się osłabiony Kol. Cóż za zbieg okoliczności z tym numerem zaśmiałem się nawet przez chwilę. Podszedłem do brata ale coś mnie zaniepokoiło, mianowicie to że Kol jako pierwotny wampir jest bardziej odporny niż zwykły. Wampir rzucił się nagle na mnie lecz ja go przysunąłem do ściany magazynu.

- Co się z tobą dzieje bracie?- zapytałem zdziwiony jego zachowaniem. Nic nie odpowiedział, nagle ujrzałem w jego oczach coś dziwnego, a raczej nic, żadnych iskierek szczęścia, smutku czy złości. Nic- tylko nie to...

- Tak bracie, bobrze wiedziałeś że prędzej czy później się to stanie, z Daviną czy bez niej.

Nie mogłem słuchać jego słów, więc skręciłem jego kark i wstrzyknąłem werbenę. Na pewno się nie obudzi do jutra wieczorem.

Kol Mikaelson wyłączył emocje- pomyślałem w myślach. Wziąłem brata i zaniosłem do auta. Dobrze że Viktoria śpi, nie mam pojęcia jak by na to zareagowała, ale masz moje słowo Viki odzyskamy Kola

Always And Forever  |Kol Mikaelson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz