XI

801 32 0
                                    

Szłam sobie spokojnie lasem widząc już drogę, od razu mimowolnie się uśmiechnęłam a mój telefon zaczął wibrować w kieszeni moich spodni. Dzwoniła Caroline. Odebrałam. 

-No hej Stefan włączył uczucia i teraz siedzi z Eleną- powiedziałam.

-To dobrze ale muszę z tobą o czymś pogadać. Możemy się spotkać u Ciebie za 1 godzinę?- zapytała.

-Pewnie akurat wsiadam do auta i jadę w jego kierunku- odparłam.

-To będę za godzinkę. Pa - powiedziała.

- No na razie- rozłączyłam się.

Droga minęła mi bez żadnych przeszkód i po 20 minutach byłam pod swoim domem. Gdy weszłam moim oczom ukazał się list do mnie na wyspie w kuchni. Wiedziałam że to od Kola lub od Olivii. Otworzyłam i zaczęłam czytać.

Viki,
Na początku chciałem Cię szczerze przeprosić że Ci nie powiedziałem o mnie, mojej matce i Olivii, ale nie miałem pojęcia że to twoja siostra dopóki do niej nie polecieliśmy do Londynu. Później nie było czasu na wyjaśnienia, ale jeśli to czytasz to opowiem Ci jak to się zaczęło.

Ponad 600 lat temu razem z rodzeństwem zamieszkaliśmy u matki w Nowym Orleanie, jednak kiedy Klaus zaczął zabijać i ludzie byli coraz bardziej nas podejrzewać Klaus zasztyletował Finna i razem z Rebekah wyjechali. Elijah zakochał się w jednym z döpengangerów Tatii i uciekł razem z nią nie wiadomo gdzie. Zostałem sam z matką w jednym domu. Pewnego dnia oznajmiła mi że muszę przemienić pewną dziewczynę. Od razu odmówiłem ale użyła swoich czarów i musiałem to zrobić. Ta dziewczyna to Olivia, córka przyjaciółki mojej matki, która przez 20 lat swojego życia wychowywała się u innej znajomej mojej matki. Nie wiedziałem kim jest i dlaczego akurat ją miałem przemienić, dowiedziałem się dopiero w Londynie gdy ją zobaczyłem. Po prostu nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Po przemianie odwróciłem się od matki za użycie na mnie czarów i od tamtej pory widziałem ją tylko raz do dzisiaj. Gdyby nie Esther Olivii by już nie było na tym świecie.

Nawet nie wiesz jak czułem się źle. No zmuszony do przemiany niewinnej dziewczyny to niemiłe uczucie. Nawet ja na mnie. Żywą maszynę do zabijania.

Mam tylko nadzieję że mi wybaczysz i wrócisz do nas, albo chociaż oddzwonisz. Strasznie się stęskniłem za tobą.

Wróć błagam!

Twój Kol

Łzy spływały mi po policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć. Esther nie jest tą dobrą tysiącletnią czarownicą o której myślałam. To bezczelna, pozbawiona uczuć wiedźma. Kol ma racje to nie jego wina. Powinnam mu przebaczyć, bo jednak to nie jego wina, że ma taką stanowczą matkę. Za 20 minut ma przyjść do mnie Caroline muszę trochę tu ogarnąć.

Po 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi i natrętne pukanie. Patrzę i widzę zaniepokojoną Caroline, więc otwieram jej drzwi.

- Gdzie się pali?- zapytałam śmiejąc się.

-Słuchaj nie czas na żarty mam poważną sprawę- powiedziała poważnie.

- No to mów - powiedziałam zamykając drzwi.

-Chyba zakochałam się w Klausie- powiedziała szybko.

-Wow. Aż mnie zatkało... Nie wiem co powiedzieć stara...- nie dokończyłam.

- Ej! Chyba ty jesteś starsza o jakieś 580 lat- stwierdziła.

- Racja! No to powiem tylko to co powiedziałam jak zabujałaś się w Tylerze. Gratki MŁODA- powiedziałam wyraźnie ostatnie słowo.

-Ale jesteś szczera- burknęła.

- No co? Cieszę się twoim szczęściem. Nic dodać nic ująć- powiedziałam.

Always And Forever  |Kol Mikaelson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz