XXIII

378 18 0
                                    

Pov. Viki

Przez cały czas słyszałam co się wokół mnie dzieje, jednak nie byłam w stanie określić ile czasu minęło i co się ze mną dzieje. Po dłuższym czasie moje ciało zaczęło się regenerować pomimo dużej ilości werbeny w krwioobiegu. zaczęłam rozglądać się dookoła, ale jedyne co zauważyłam to drzewa za oknem i metalowe drzwi. Byłam słaba i nie wiedziałam co ze mną robiła Davina, ale mogłam jedynie podejrzewać. Nie dość, że nafaszerowała mnie werbeną to mogłam zobaczyć, że jestem cała we krwi, czyli ona mnie przekuwała czymś ostrym. Ledwo świadoma zobaczyłam, że do pomieszczenia wchodzi ta sama osoba, która porwała mnie i Kola.

-Ooo widzę, że ktoś się obudził. W końcu! Już miałam dość męczenia tylko Kola- powiedziała z psychicznym uśmiechem.

-Nie myśl...że ujdzie Ci to na płazem- odparłam słabym głosem.

-Oj kochana już mi to uszło płazem. Nikt nas tu nie znajdzie. Nawet Mikaelson'owie nie będą w stanie was odnaleźć. Jeśli nie zaczęli Cię szukać już tydzień temu to znaczy, że im na tobie nie zależy. Nic dla nich nie znaczysz, ty nie jesteś dla nich rodziną i gdybyś nie wróciła to prędzej czy później bo o tobie zapomnieli. To do mnie Kol przychodził w trudnych sytuacjach. To ja byłam dla niego najważniejsza. Przez 6 lat jak go znam nie wspomniał o tobie ani słowem. Jakbyś nie istniała. Nigdy się nie pojawiła i nigdy nie poznała Mikaelson'ów.- mówiła jakby to była prawda. Wiem, że nie wie co mówi i kieruje nią zazdrość o to że Kol kocha mnie a nie ją, ale to brzmi tak prawdziwie. Nie wiem co myśleć. Z jednej strony to prawda, że gdybym nie wróciła by mnie nie szukali nawet jakby wiedzieli że Lucian nie żyje, ale z jakiej racji mam jej wierzyć?

-Oj mylisz się i dobrze o tym wiesz. Kol nigdy cię nie kochał, nawet nie poszliście razem do łóżka. Tymczasem ja i on mamy cudowną córkę, która jest dowodem naszej miłości. A ty jak mi udowodnisz, że to ciebie bardziej kocha?- zapytałam, ale tym razem udając, że jestem słaba by zebrać siły i w odpowiednim momencie się na nią rzucić.

- No właśnie a pro po małej Rose. Na twoim miejscu bym się zaczęła o nią martwić, bo nigdy nie wiadomo co mogłoby się z nią stać i przez kogo- nie dokończyła.

Ja nie mogłam już wytrzymać i szybko rozerwałam taśmę którą mnie związała. Oj to nie był dobry pomysł związać hybrydę taśmą. Wbiłam się w jej szyję i zaczęłam pić jej krew, ona próbowała się wyrwać jednak jej się to nie udało. A myślałam, że pójdzie gorzej. Ona na prawdę nie była z tych sprytniejszych i silniejszych. Oderwałam się od nieprzytomnej wiedźmy i poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się i zobaczyłam w drzwiach Rebakah'ę. Od razu rzuciłam się jej na szyję i mocno przytuliłam.

Pov. Rebekah

Przez całą drogę nie mogłam spać, za bardzo się bałam o Viki. Kol dałby sobie rade, ale Viki nie wie jaka jest Davina i nie wiadomo czy dałaby sobie radę. Jedziemy już 6 godzin i jeszcze nie jesteśmy na miejscu.

-Cholera Klaus pośpiesz się, inaczej Davina zrobi im coś poważnego- krzyczałam wściekła na brata.

-Spokojnie zaraz będziemy na miejscu- uspokajał mnie Elijah.

-Jasna cholera Klaus szybciej!- krzyknęłam, a hybryda przyspieszyła.

Do wyznaczonego miejsca pozostało jedynie 10 minut jazdy. Strasznie bałam się o Viki i przysięgam, że jeśli jej choćby jeden włos z głowy spadnie Davina pożegna się z tym światem. Tak samo jak ja moi bracia obiecali mi, że wiedźma żywa nie wyjdzie.

Nareszcie dojechaliśmy- pomyślałam gdy dojechaliśmy. Bez chwili namysłu wysiadłam z samochodu i pobiegłam w stronę opuszczonych budynków. Klaus i Elijah mieli kręcić się w pobliżu i wkroczyć jeżeli po 10 minutach nie wyjdę. Wbiegłam do pierwszego budynku i zaczęłam ich szukać. Jeden pokój. Nic. Drugi, trzeci i kolejne cztery też nic. Próbowałam skupić się na jakichkolwiek dźwiękach. Po dłuższej chwili usłyszałam głos Daviny.

Na twoim miejscu bym się zaczęła o nią martwić, bo nigdy nie wiadomo co mogłoby się z nią stać i przez kogo.

Po tych słowach nie słyszałam już nic. Może coś się stało Viki! - pomyślałam i zaczęłam biec do miejsca gdzie słyszałam głos wiedźmy.

Gdy tylko dobiegłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Davina leżała nieprzytomna na podłodze, a Viki stała podtrzymując się krzesła. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do przyjaciółki i ją mocno przytuliłam, co odwzajemniła.

Pov. Viki

Nie wiedziałam co powiedzieć. Tęskniłam za nią bo jedyną osobą, którą widziałam po porwaniu była tylko Davina. Szczerze mam nadzieję, że się nie pozbiera. Przyznam, że dosyć mocno ją ugryzłam.

-Już wszystko dobrze- mówi Rebekah. Pewnie wyczuła, że się trzęsę jak galareta.

-Rebakah musimy znaleźć Kola - odparłam.

- Dobra, chodź- powiedziała. Chciałam pójść o własnych siłach, ale zakręciło mi się w głowie i upadłabym, gdyby nie Rebakah- pomogę ci- stwierdziła i wzięła mnie pod ramię.

Wychodząc z pomieszczenia z którym wiążą się dla mnie złe wspomnienia zauważyłam, że w naszym kierunku zmierzają Klaus i Elijah. W związku z tym, że miałam mało siły tylko posłałam im szczery uśmiech.

- Panowie- zaczęła Rebekah- znalazłam Viki, więc wy szukacie naszego braciszka-stwierdziła- zaprowadzę ją do auta- powiedziała i zaczęłyśmy się kierować w stronę pojazdu- a i jeszcze weźcie zróbcie coś z Daviną- dodała.

-Okej, ale tak żeby przeżyła czy raczej nie?- zapytał z zadowoleniem Klaus.

-No raczej, żeby nie przeżyła. W końcu widzicie co zrobiła z Viki i Kolem- odparła.

-Dobrze. Niklaus idziemy- stwierdził Elijah

Nie miałam już siły na nic. Jednak krew Daviny nie pomogła na tyle, abym odzyskała siłę. Usiadłam na tylnym siedzeniu samochodu, a chwilę później już spałam.

Nareszcie nadszedł ten czas, w którym poczułam się spokojna, Wiedziałam, że Davina już nam nie zaszkodzi. 

Always And Forever  |Kol Mikaelson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz