VII

1.2K 38 1
                                    

Na balu nic specjalnego się nie działo, jednak gdy chciałam wyjść coś mnie zatrzymało jakby niewidzialna bariera.
Poszłam do Kola aby mu o tym powiedzieć.

-Kol nie mogę wyjść- powiedziałam.

-Wiem, że tu jest fajnie...- nie dokończył bo mu przerwałam.

-Kol nie o to chodzi- odparłam.

-To o co?- zapytał.

-Jakaś niewidzialna bariera jest wokół domu- odpowiedziałam i pociągnęłam jego rękę w stronę wyjścia.

Spróbowaliśmy oboje przejść, ale nie mogliśmy.

-Naprawdę dziwne- przyznał mi.

-No mówiłam- powiedziałam pewnie.

-Czyli rozwiązanie jest jedno...- przeciągną.

-Jakie?- zapytałam.

-Zostaniesz u nas na noc- powiedział ze śmiechem w głosie, na co wtuliłam się w niego ze śmiechem, nagle sobie coś przypomniałam.

-Ale nie dłużej niż 3 dni powiedziałam.

-Czemu?- zapytał.

-Kolejny fakt o mnie: jestem hybrydą wampira i wilkołaka- powiedziałam.

-No nieźle mam dziewczynę hybrydę- powiedział.

-Jak sobie przypominam nie spytałeś mnie czy chcę być twoją dziewczyną- stwierdziłam.

-No w sumie racja. W takim razie czy ty Viktorio Anderson zostaniesz moją dziewczyną?-spytał.

-Hmmm...-udawałam zamyśloną na co on trochę posmutniał- no jasne, że tak- powiedziałam w końcu a Kol uśmiechną się szeroko.

-Kocham cię- powiedział.

-Ja ciebie też- odparłam i go pocałowałam.

Była już 23 goście zaczęli się rozchodzić. No ja i pierwotni nie mogliśmy, ale Elena, Stefan, Caroline wyszli bez problemu. Coś czuję że będą z tego kłopoty. Po chwili już nikogo nie było, a na środku salonu pojawili się wszyscy pierwotni i Esther.

-O co tu chodzi?- wypaliłam prosto z mostu.

-Właśnie dlaczego nas tu zebrałaś matko?- zapytał Elijah.

-Zebrałam was tutaj żeby sobie wszystko wyjaśnić- powiedziała po chwili ciszy Esther.

-No dobra rozumiem że to sprawy rodzinne ale po co tu ja?- zapytałam wkurzona.

- Tu chodzi nie tylko o moją rodzinę, o ciebie też- gdy powiedziała zamarłam.

Że co? Jak ja mam mieć coś wspólnego z Mikelsonami. Przecież znam ich może miesiąc. Czy Esther na pewno miała mnie na myśli? Może jej się osoby pomyliły. Chociaż nie. Ona ma ponad 1000 lat na pewno się nie pomyliła.

-To może nam powiesz w końcu o co Ci chodzi matko- zaczął Elijah.

-Więc tak Viktoria pamiętasz dzień swojej przemiany?- zapytała kobieta.

- Tak miałam 25 lat- odparłam.

- Dokładnie, ale jak dobrze pamiętam jak miałaś 6 lat to ja wprowadziłam się nieopodal was. Byłam dobrą przyjaciółką twojej matki. Kiedy ty przechodziłaś przemianę Rosalinda była tobą przerażona, więc zaproponowałam jej żebyśmy udały się do jednego z moich domków w Nowym Orleanie. Ona przystała na moją propozycję. Po tygodniu spędzonym w mieście jedna z czarownic oznajmiła że twoja matka jest w ciąży. Była zszokowana gdyż nie planowała kolejnego dziecka bo miała z jednym ogromne problemy, ale koniec końców urodziła zdrową córeczkę, nazwała ją Olivia jednak długo nie cieszyła się ponieważ po jej narodzinach Rose zachorowała i umarła. Ja nie mogłam zająć się twoją siostrą więc oddałam ją mojej zaufanej przyjaciółce która miała mnie powiadomić gdy Olivia będzie pełnoletnia to wrócę po nią i ją przemienię z pomocą moich dzieci- opowiedziała historię mojej matki.

Z początku nie mogłam nic powiedzieć stałam na środku salonu jak słup soli. Dopiero po 20 min ocknęłam się i powiedziałam cicho:

- Ja mam siostrę- podeszłam do Esther i zapytałam- Gdzie ona teraz jest? Muszę ją odnaleźć. Poznać. Porozmawiać. Cokolwiek- powiedziałam na jednym wdechu.

- Dam Ci jej adres gdzie teraz się znajduje ale pod jednym warunkiem...- powiedziała kobieta.

- Jakim?- wypaliłam.

- Jak ją odnajdziesz pozdrów ją ode mnie- powiedziała z uśmiechem po czym przytuliłyśmy się, co mnie zdziwiło.

- Na pewno tak zrobię i już jutro tam pojadę powiedziałam.

- Jadę z tobą - powiedział Kol. Ja tylko pokiwałam głową.

Po tej rozmowie z Esther wraz z Kolem pojechaliśmy do mnie.

Pov. Esther (550 lat temu)

Od oddania Olivii minęło 20 lat. Nie byłam w stanie wrócić wcześniej, ale wzięłam się w garść i już w następnym tygodniu jadę po nią. Muszę wziąć ze sobą jedno z moich dzieci żeby ją przemienił. Elijah nie może bo ugania się za Tatią. Rebekah z Klausem wyjechali. Klaus zasztyletował Fina i zabrał go. Czyli zostaje Kol, więc udałam się do niego.

-Dzień dobry Kol- powiedziałam do syna.

- Co tu robisz matko- zapytał.

-Mam do Ciebie prośbę - odpowiedziałam.

-Jaką?- znowu zapytał.

-Musisz przemienić jedną dziewczynę- powiedziałam szybko.

-Z jakiej racji?- i kolejny raz zapytał.

-Ponieważ jestem twoją matką - powiedziałam.

(Teraźniejszość)
Wiem że obiecałam Rose że nie powiem Viktorii o Olivii ale w końcu i tak by się wydało. Dziewczyna była zszokowana ale i tak postanowiła że do niej pojedzie. Olivia była dla mnie jak druga córka, poza tym obie są jak ich matka te same oczy, uśmiech i nawet podobny charakterek. 

Always And Forever  |Kol Mikaelson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz