wyścig

5.2K 410 7
                                    

Amy

Punktualnie wyjechaliśmy z pod naszego domu. Nie powiem widok czarnego porsche na naszym podjeździe zapiera dech, ale i tak wolę dwukołowce. A nasz ubiór chyba spodobał się Ashowi bo wpatrywał się w nas na okrągło nawet teraz zerka we wsteczne lusterko.

-Obowiązuje kilka zasad -zaczął nasz kierowca.- jeśli tylko usłyszycie syreny policji zabieracie się z tą osobą, z którą przyjechaliscie. W tym wypadku ze mną. Nie prowokujecie innych zawodników, wyzywajac ich od cip czy tam innych. Zdarza się że posiadają broń, a wtedy wam nikt nie pomoże.

-Żartujesz?! -Krzyknął mój brat.

-W żadnym razie to zbyt poważna sprawa. A i właśnie chcecie kogoś obstawiać to do mnie, to chyba tyle. Dojeżdżamy.

    Widziałam dużo ludzi, w większości chłopaków, ubranych na czarno i stojących obok swoich cudnych maszyn, każdy wyglądał jakby był pewny zwycięstwa. Jednak ja wiedziałam że mając takie maszyny jak oni trzeba umieć na nich jeździć, a nie tylko umieć pokazać się z ładniejszego profilu.

-A gdzie Mark?  -Zapytał Nick

Właśnie ponoć to on jest mistrzem, z chęcią to zobaczę.

-Lubi zrobić sobie wejście. Chodźcie. Dziewczyny jeżeli nie chcecie żeby się was uczepili jacyś debile to trzymajcie się blisko nas.

-Przepraszam bardzo czy my wyglądamy na jakieś niedołeżne umysłowo? Damy sobie radę. - Rzekła Liv

-Dobrze kotku, się nie gorączkuj.

-Nie nazywaj jej kotkiem!  Bo nie ręczę za siebie.- tym razem to był mój opiekuńczy braciszek.

-A tobie znów co?  No nie ważne idę pozbierać hajs za start nie ruszajcie się za daleko bo was nie znajdę.

   I już zniknął w tłumie obcych mi ludzi witając się prawie ze wszystkimi. Zaczęłam się rozglądać. Dziewczyny ubrane podobnie jak my z Liv, wytatuowane prawie tak samo jak obecni tu młodzi mężczyźni. Nagle z daleka usłyszeliśmy warkot silnika, a zaraz później zebrani zaczeli rozstepywac się przed nadjeżdżajacym zawodnikiem. Zahamował zaledwie 2m od nas, i od razu poleciał do niego tłum dziewczyny czepiając się jego ramienia. Ja zwróciłam uwagę na jego maszynę honda CBR 1000RR rocznik 2009, nieźle musiał za nią zapłacić. Ale za takie cacko warto, widać że sam coś w nim ulepszył, ale w końcu to pewnie zawodowiec.

Wtedy dostrzegłam kto jest właścicielem...

-Mark...-powiedziałam pod nosem.

   Chłopak przekazał pieniądze swojemu przyjacielowi, przywitał się z reszta zawodników i wszyscy razem ruszyli na linię startu. Założyli swoje kaski i każdy zaczął dociskać gaz. W tym czasie dziewczyna wyszła kilka metrów przed nich i zaczęła wymachiwać swoim stanikiem,  chwilę później rzecz leżała na asfalcie. Wszyscy z piskiem ruszyli z linii startu, która zarówno była linią mety. Wyścig polegał na dojechaniu do ustawionej 3 kilometry dalej beczki i jak najszybszym powrocie.

  Nie mogłam uwierzyć że tu jestem, że pierwszy raz od dwóch lat znów widzę ścigających się ludzi. Czuję ten dreszczyk emocji, adrenalinę we krwi chociaż to nie ja biorę w nim udział.
MARK

Skupiłem się na trasie, na czymś co tak bardzo kocham. I udało się znów wygrałem. Tym razen jednak to nie pieniądze były najważniejsze. Liczyło się, że ona tu była, że widziała jak zwyciężam. I nie mam pojęcia co tak bardzo mnie do niej ciągnie. Jej figura? Czy jej przepiękne oczy? Jedno było pewne chciałem żeby pozwoliła mi się do siebie zbliżyć. Chciałem odkryć, to co kryje za tą maską trwardzielki.
Nie mam pojęcia co się ze mną działo odkąd ją zobaczyłem. Było to dla mnie całkiem nowe doznanie.

Pasja We Krwi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz