19

4.5K 353 6
                                    

AMY
Minęły trzy dni od wizyty Marka w naszym domu, czułam się znacznie lepiej i dziś nadszedł dzień bym wróciła do szkoły. Będzie...inaczej. Liv będzie więcej czasu spędzać z Nickiem, a nie ze mną. Trudno dam sobie radę.
-Cześć kochanie- przywitał się ze mną mój chłopak-Gotowa?
-Tak, możemy już iść.
   Drek uparł się że każdego ranka będzie odwoził mnie do szkoły, żeby wszyscy widzieli że jestem jego. Z jednej strony słodkie, ale z drugiej nie lubię takiego zachowania. W końcu jesteśmy razem. Nie potrzebuje ograniczania na każdym kroku.
-Może spotkamy się dziś po szkole? -Zapytał.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
   Zerknął w moim kierunku odrywając wzrok od drogii.
-Mam trochę zaległości i obiecałam mamie że pomogę jej w zakupach.
-Dobrze, ale jutro nie dam się tak łatwo spławić. Chcę spędzić czas ze swoją sexowną dziewczyną.
    Pochylił się i złożył delikatnego buziaka na moich ustach korzystając z czerwonego światła na skrzyżowaniu. Dziesięć minut później pożegnałam się z nim przy wpatrujacych się w nas wielu uczniach. Czy oni nie mają czego robić, tylko wlepiac w nas gały?
Jeżeli tak to niech patrzą. Mam inne ważniejsze sprawy na głowie.
-Thomas... Czas przejść do działania.- powiedziałam do chłopaka gdy tylko odebrał telefon.
-A może tak pierwsze: Cześć?  Jak się spało? ...
-Ta...ta... Bardzo dobrze. Dzięki że pytasz.  Zrób tak jak ustaliliśmy i nie nawal!
MARK
Siedziałem właśnie na przerwie obiadowej, gdy mój telefon zawibrował:
"Dziś 20. tam gdzie ostatnio. I to mój ostatni wyścig z Tobą. Thomas."
   Kurwa, w końcu. Od razu mam lepszy humor. Teraz muszę dac z siebie wszystko. Pokazać kto jest mistrzem dwóch kółek.
-Ash, zbieraj ekipę na dziś. Muszę mieć świadków.- powiedziałem do siedzącego obok mnie przyjaciela.
AMY
-Gotowy? - Zapytałam Thomasa siedzącego na moim motorze.
-Tak. Jak zawsze. I muszę przyznać że umiesz kombinować.
-Trzeba sobie jakoś radzić.- odpowiedziałam i zasunełam szybkę na oczy w swoim kasku.
Później było słychać już tylko pisk opon na asfalcie, gdy odjeżdżaliśmy  sprzed garażu. Znów czułam że robię to co kocham, że nic mnie nie zatrzyma, że motocykl to mój świat. Miałam jednak złe przeczucia, że coś pójdzie nie tak.  Muszę jednak załatwić tę sprawę do końca. Nic nie może się wydać. Marzenia,marzeniami ale liczy się coś więcej...liczy się rodzina, a moja nie może dowiedzieć się co robię.
Thomas
Szukałem Asha żeby wpłacić mu pieniądze przeznaczone na start, a wszyscy szeptali do okoła : " To on, on pokonał Marka." , wiele osób pogratulowało mi ostatniego wyścigu. Wszystko przez Nika który jako pierwszy życzył mi powodzenia i żebym dał z siebie wszystko jak ostatnio. Wieści szybko się rozchodzą. Gdyby tylko wiedzieli... Każde ich słowo dodawało mi pewności siebie, ale musiałem wrócić do rzeczywistości.
-Ash! Tutaj jest kasa. Start za 15 minut? - Zapytałem patrząc na chłopaka.
-Tak...
-Dobra dzięki.
  Ruszyłem za jeden ze starych magazynów nie oglądając się za siebie.
-Załatwione. Jesteś tego pewna? Przecież zawsze chciałaś być mistrzem.
-Tak jestem pewna, teraz i tak wszyscy myślą że to byłeś ty, nie ja. Dam mu wygrać, może wtedy da sobie spokój. Ucierpi tylko twoja reputacja-uśmiechnęła się do mnie kpiaco.
-Haha... Bardzo śmieszne i tak uważasz że jej nie mam. Zakładaj ten kask zaraz start, i pamiętaj masz...
-Czy ja dobrze rozumiem?!  Ostatnio to nie jechał on tylko ty?! - Automatycznie zwróciłem się w stronę dobierającego głosu- Ash. Kurwa mamy przerabane.
______________________________________
 

Pasja We Krwi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz