nowy start

6.2K 430 10
                                    

Manhattan
Amy

Nasz nowy dom był duży i znajdował się na jednej z bogatszych dzielnic Manhattanu. Każdy z nas miał osobny pokój, a dodatkowo Mój i Liv miał drzwi, które prowadziły do pokoju drugiej. Super co nie? Każda sypialnia miała balkon i garderobę, a łazienki były dwie w całym domu. Jedną zajełyśmy my i mama, a drugą Nick. Kocham go, ale nie wiem czy cieszyłby mnie widok bokserek i skarpetek na płytkach. Fuj!

Szybko rozpakowałyśmy swoje rzeczy. Nie było ich dużo w końcu wszystko miało wyglądać inaczej - my również.

-Idziemy na zakupy? - zapytałam Liv zaglądając do jej pokoju.

-No jasne!

Wziełyśmy swoje telefony, karty kredytowe i oczywiście tragarza w osobie mojego brata.

-Oj przecież wiesz jak cię kocham braciszku, a i tak przyda ci się jakiś nowy T-shirt.

- Tak, tak ja wiem jak to będzie wyglądać.-odpowiedział.- ale niech stracę. Marsz do auta.

-Mamo! Jedziemy na zakupy chcesz coś?!

- Nie, dziękuję. Bawcie się dobrze dzieci! -Odkrzykneła mama z kuchni.

I tak oto po przejechaniu 15 minut drogi staliśmy w centrum handlowym.

-Zróbmy tak -zaczął mój brat - macie 3 godziny na oblecenie tych sklepów co chcecie. Po tym czasie widzimy się w tej kafejce koło fontanny. Rozumiano?!

-Tak jest ! -zasalutowałyśmy i śmiejąc się ruszyłyśmy do pierwszego ze sklepów.

Nie interesowały nas kolorowe szmatki, takie właśnie zostały w starych domach. Szukałyśmy czegoś czarnego, mrocznego, tajemniczego ewentualnie krwisto czerwonego. W końcu miałyśmy mieć drapieżny look. Po 2,5 godzinie miałyśmy chyba wszystko : czarne bluzki , gorsety kilka czerwonych, skórzane kurtki, spodnie oraz spódniczki i spodenki nie obeszło się bez masywnych butów oraz kilku par butów na obcasie aż po kolana. Z nareczem reklamówek ruszyłyśmy do sklepu z kosmetykami. Nie miałyśmy trudności z wyborem wiedziałyśmy co nam potrzebne. Czerwone szminki, linery, kredki do oczu i do brwi, czarne cienie, podkłady oraz korektory chociaż przy naszych cerach nie są zbytnio potrzebne Ale kto wie. Po drodze do kasy chwyciłam jeszcze czarny lakier do paznokci.

-No w końcu. Już się o was bałem.- usłyszałysmy głos Nika. Wpadliśmy na fotelach obok niego.

- Nie mam już sił.

-Się nie dziwię siostra wolę nie wiedzieć co tam macie.- głowa wskazał na nasze torby.

- W poniedziałek się przekonasz kotku.- usmiechnełam się do niego zadziornie.

-To co dziewczyny sorbety truskawkowe?

-Tak! - Krzyknełam razem z Liv, a zaraz potem się roześmiałyśmy.

-To która idzie?

Patrzyłyśmy na niego wściekłe.

-Dobra, dobra jeszcze nie poniedziałek wyluzujcie. Już idę.

Po kilkunastu minutach ruszyliśmy do auta. Nick wziął większość naszych rzeczy, ale przez to nic nie widział dlatego usmialiśmy się strasznie mówiąc mu gdzie ma iść. A i tak kilka razy wpadł na ludzi.

Wszytko wylądowało w bagażniku Reno Clio Sport- Nika, a my zajęliśmy nasze miejsca.

-Kurwa-przeklnał mój brat.- Nienawidzę tych ulotek za wycieraczką.

Otworzył okno i wyjął zza wycieraczki niewielka kartkę, która rzucił mi na kolana.

Spojrzałam na nią, a to co tam ujrzałam zaparło mi dech w piersi. To jest moja okazja. Muszę ją wykorzystać.

Na kartce widniało zdjęcie czarnej YAMAHY identycznej jaką miał tata. Na takiej uczył mnie jeździć, na podobnej  zginął... Nie myślałam długo, musiałam ją mieć.

Przeczytałam całość treści, z której dowiedziałam się że maszyna ma uszkodzony silnik, a właściciel chce się jej pozbyć jak najszybciej za niewielką sumę. Podany był też jego numer telefonu. Pozostały tylko dwie rzeczy. Przekonać Nika żeby mi pomógł ukryć wszystko przed mamą- nie chcę jej znów denerwować. A druga łatwiejsza znalezienie miejsca na trzymanie mojej zabawki. Bo jestem pewna ten motor będzie mój.

Pasja We Krwi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz