Poprawione
Jeśli widzisz błąd przypnij komentarz bym mogła poprawić
Jeszcze tylko:
1301 słów
Thomas
Po posiłku strażnik odprowadził nas do przydzielonej kwatery, przy okazji zamykając drzwi na cztery spusty. Trochę mnie to zaniepokoiło. Niby po co mieliśmy być pod kluczem? Wszyscy z wyjątkiem mnie i Newta rzucili się na łóżka zajmując najlepsze ich zdaniem miejsca, tak jak gdyby miało to znaczenie
- Hmm . . nie jest źle - blondyn rozejrzał się po pokoju uważnie mu się przyglądając
- Czego od nich chcą? - ta myśl ciągle siedziała mi w głowie i uporczywie nie chciała zniknąć. Newt się lekko zaśmiał kierując się na górne łóżko
- Znam Aashe od dawna i wiem jedno, nie ma takiej sytuacji z której by nie wyszła, a co do Teresy . . . poradzi sobie
Lampy zgasły. Jedynym źródłem światła była żarówka nad umywalką pozostawiona na noc byśmy nie siedzieli w kompletnej ciemności. Wszyscy już spali jednak ja dalej nie mogłem zmrużyć oka. Przepłukałem twarz zimną wodą licząc, że to mi coś pomoże i dalej leżałem na swoim łóżku wpatrując się w sufit czekając na sen. Jednak coś rozproszyło mój względny spokój a w zasadzie odgłosy z wentylacji. Przysłuchiwałem się im chwilę do momentu kiedy właz otworzył się z cichym jękiem
-Psyt! - rozglądałem się próbując odnaleźć źródło dźwięku - Na dole - wychyliłem się zerkając pod łóżko. Chłopak, którego mogłem zobaczyć jeszcze na stołówce teraz wystawał z szybu, dając mi znak bym zanim poszedł. Bez chwili namysłu wlazłem do wentylacji ostrożnie kierując się za nieznajomym - Tędy . . . no chodź - dopowiedział kiedy ja zastanawiałem się co ze sobą właśnie robię
- Co robisz? - w końcu postanowiłem się odezwać
- Szybciej spóźnimy się - zbył mnie przez co znowu ogarnęła mnie fala zażenowania samym sobą, spytacie czemu? Otóż nie mogłem powstrzymać własnej ciekawości dowiedzenia się co tu się dzieje
- O co chodzi? - ponowiłem pytanie kiedy blondyn się zatrzymał. Ten jednak przyłożył palec do ust dając mi znak bym był cicho
- Podejdź - wyszeptał zachęcając mnie gestem ręki do przybliżenia się - Patrz
Po krótkiej chwili stukot obcasów rozniósł się po korytarzu, tylko po to by kilka sekund później ukazać całą sylwetkę dr. Crawford. Zatrzymała się przed drzwiami na kogoś czekając. Chwilę później pojawiła się jeszcze dwójka innych osób pchająca jakiś stół albo łóżko. Cały był przykryty czymś w rodzaju narzuty, ale dałbym przysiąc, że pod nią znajdował się człowiek. Zresztą urządzenie zainstalowane w górnej części też by na to wskazywało, a nieustanne pikanie dawało znać, że pacjent żyje. Drzwi się zamknęły pozostawiając mnie w osłupieniu
- Co to było? - niedowierzałem
- Przywożą ich co noc o tej porze - wyjaśnił
- Co z nimi robią? - każda następna informacja rodziła w mojej głowie kolejne pytania
- Nie wiem. . kanały tam nie sięgają. . ale . . gdy raz tam trafią to już nie wracają - urwał zbierając myśli - Nie wiem czy w ogóle ktoś stąd wychodzi. Wrac. . - stłumiony krzyk przerwał jego wypowiedź. Spojrzeliśmy po sobie od razu kierując się w stronę hałasu. Doszliśmy do miejsca gdzie głos był najbardziej słyszalny i z przerażeniem stwierdziłem, że wiem do kogo należy - Tędy się nie przeciśniemy - stanęliśmy przy niewielkim otworze przysłuchując się strasznym dźwiękom
CZYTASZ
Więzień Labiryntu - Nadzieja// Thomas
FanfictionJestem ich nadzieją na znalezienie wyjścia, nadzieją która zrodziła się gdy pojawiłam się w strefie po raz drugi.. Słyszałam dźwięk ocierającego się metalu, podobny do tego który wydaje rozpędzony pociąg. Migocząca lampa raziła mnie mimo zamkniętych...