1.7

2.5K 107 29
                                    

Poprawione

Jeśli widzisz jakiś błąd przypnij z boku komentarz bym mogła poprawić

Jeszcze tylko:

1331 słów

Otworzyłam szeroko oczy zaczynając kaszleć. Przewróciłam się na brzuch wypluwając resztki wody, która zalegała w moich płucach. Dopiero teraz zauważyłam gdzie się znajduję. Metalowa winda poruszała się z dużą prędkością ku górze. Chwyciłam się za głowę, nic nie pamiętam. Wstałam na równe nogi

- Pomocy! - krzyczałam lecz odpowiedziała mi głucha cisza

Nagle klatką mocno szarpnęło a ja upadłam uderzając głową o kant skrzyni. Nie powiem dość mocno mnie przymroczyło. Uchyliłam przymknięte powieki, gdy ujrzałam wciąż tą samą metalową konstrukcję do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia - To niemożliwe- wyszeptałam sama do siebie. W pewnym momencie winda zatrzymała się a ja na swojej twarzy poczułam promienie słoneczne

- To dziewczyna - usłyszałam głosy zdziwienia i nie dowierzania

- Chyba nie żyje - odezwał się ktoś z tłumu

- Sprawdzę - klatka zatrzęsła się sygnalizując, że ktoś do niej wskoczył. Po chwili silne ramiona podniosły moje ciało wyrywając mnie z resztek oszołomienia - To nie możliwe...

- Szczerze liczyłam na coś typu "witaj wśród żywych" - zażartowałam mimo rozsadzającego bólu głowy - Ciebie też miło widzieć Gally - blondyn zamknął mnie w szczelnym uścisku

- Jak udało ci się przeżyć i WYDOSTAĆ! - krzyczał nie wypuszczając mnie z objąć 

- Wątpiłeś w moje zdolności? Pomożesz? - zapytałam mając nadzieję, że zaraz będę mogła opuścić zatęchłe pomieszczenie. Chłopak od razu mnie podrzucił pomagając wydostać się z pudła - Zawołaj resztę do bazy nie chcę się każdemu z osobna tłumaczyć...

Przechodziłam koło wejścia do labiryntu kierując się do wcześniej wymienionego miejsca. Gdy w oddali dostrzegłam ruch szybko przywarłam do muru plecami. Do strefy wbiegło dwóch chłopaków jeden z nich, brunet trzymał w ręce zakrwawioną kamizelkę biegacza

- Hej klumpie to chyba moje! -krzyknęłam w stronę azjaty. Ten stanął jak wryty po czym obrócił się w moją stronę, a ja mogłam zobaczyć twarz mego przyjaciela w pełnej okazałości, spoważniał i to bardzo

- Ja chyba śnie, Ben ty też to widzisz? - zapytał nie dowierzając

- Yhmmm..

- No nie wierzę to ja tak ciężko walczyłam o przetrwanie a wszyscy chyba cieszyli się z mojego odejścia - jak tylko wypowiedziałam te słowa znalazłam się w szczelnym uścisku Minho

- Tęskniłem, tak strasznie tęskniłem.. - mówił to z wielkim żalem. Mogłabym powiedzieć, że był bliski płaczu

- Nie becz, muszę jeszcze powitać resztę a ty sprawiasz że już się rozklejam

- Ale jak...?

- Hej złego diabli nie biorą - kciukiem starłam spływającą po jego policzku łzę uśmiechając się promiennie - Chodź pewnie wszyscy czekają

- Gally co to za ważna sprawa? Pospiesz się mam dużo do roboty - do mich uszu dotarł znajomy głos pewnego wiecznie uśmiechniętego blondyna który ewidentnie dziś był nie w sosie

- Taka - azjata wszedł rzucając na ziemię moją starą kamizelkę całą brudną od zaschniętej krwi jak dobrze pamiętam z mojej ręki. Nie wspominałam o tym ale jak wyciągnęłam nadajnik to pozbyłam się plecaka, i tak w nim już nic nie było. Postanowiłam się na razie nie ujawniać - Znalazłem ją zagrzebaną w piasku w okolicach ostrzy

Więzień Labiryntu - Nadzieja// ThomasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz