Poprawione
Widzisz jakiś błąd przypnij z boku komentarz bym mogła poprawić
995 słów
Obudziłam się ciężko sapiąc. Kolejna noc, kolejny sen, kolejne wspomnienie. Rozejrzałam się dookoła, zaczynało świtać. Siadłam na hamaku przecierając twarz ręką. Chwilę potem podniosłam się kierując w stronę bazy. Założyłam ubrania i buty do biegania po czym spakowałam plecak i wyszłam udając się w kierunku stołówki.
- Cześć Patelniak - uśmiechnęłam się serdecznie w jego stronę - Masz to o co cię prosiłam?
- Hej Ash, tak jasne trzymaj - wręczył mi małe zawiniątko - A i jeszcze to, powinnaś mieć siłę żeby biegać - mówiąc to uśmiechnął się do mnie, jednak jego uśmiech szybko stał się smutny
- Dziękuję - usiadłam na blacie wgryzając się w kanapkę - Co cię gryzie?
- Nie nic po prostu zastanawiam się czemu chcesz tam iść
- Sama nie wiem, ale coś czuję, że gdzieś tam jest wyjście, a ja muszę je odnaleźć - uśmiechnęłam się do niego ciepło by wiedział że nie musi się o mnie martwić - Szybko wrócę, nie martw się dozorcy chodzą tylko nocą! - krzyknęłam powoli odchodząc
- Mam nadzieję - szepnął chłopak, co niestety usłyszałam, jednak nie miałam czasu by bardziej przemyśleć swoją decyzję bo dotarłam do bramy przy której wszyscy czekali
- Wylaksujcie, obiecuję wrócić w jednym kawałku - odkąd znaleźliśmy okienko w murze i mogliśmy po podziwiać te kreatury w całej okazałości każdy omija wschodnie wrota szerokim łukiem
- Wiem, inaczej sam bym ci skopał tą kościstą dupę klumpie - odezwał się Alby przytulając mnie
Następnie rzucił się na mnie Minho przy okazji szepcząc mi coś na ucho - Zabierzesz mnie tam kiedyś dobra ? - zaśmiałam się na jego słowa, odkąd tu jest wiele razy musiałam go gonić tylko po to by odciągnąć go od wejścia do labiryntu
- Będziesz moim uczniem - luźno rzuciłam, chociaż wiem, że azjata nie da mi spokoju
- Szczerze wolałbym nauczycielem - zaśmiałam się odklejające od chłopaka
- Po prostu uważaj - moje ciało wpadło w objęcia blond giganta, mimo tego że jestem dość wysoka jak na swój wiek to Newt jest po prostu olbrzymem
- Dobra starczy tego, mówicie tak jakbyście chcieli żeby mnie w tym labiryncie trafił szlak - zaśmiałam się powoli cofając się w kierunku otwierającej się bramy
- Masz wrócić bo jak cię trafi szlak to z kim ja będę walczyć! - ostatnie zdanie padło, a wręcz zostały wykrzyczane przez Gally'ego do mojej oddalającej się już osoby
- No ja myślę! - również się wydarłam kierując ostatnie słowa w stronę chłopców - No dobra, zaczynamy
Ruszyłam truchtem skręcając w różne uliczki od czasu do czasu przystając by narysować mapę. Nie biegałam dużo wręcz można powiedzieć, że spacerowałam, ale w ten sposób chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Mijało już południe, więc powoli postanowiłam wracać, na pierwszy dzień starczy wrażeń. Liczne zakręty i odbiegające korytarze muszą sobie znaleźć miejsce w mojej głowie, gdy dobiegłam do strefy było około 15
- O jesteś w końcu - do moich uszu dobiegł głos za moimi plecami. Powoli obróciłam się, a moje oczy napotkały sylwetkę Plastra
- Siedzisz tu cały dzień ? - zapytałam lekko dysząc, w odpowiedzi uzyskałam tylko skinienie głową - Pewnie Alby ci kazał? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam
- Alby, Newt, Gally, . . . Minho chociaż on to raczej w ciebie wierzył, reszta patrzyła błagalnie z daleka
- Zajęliby się czymś pożytecznym a nie zawracali ci głowę
- No też im to mówiłem, ale bałem się, że mi coś zrobią.. - zrobiło mi się go szkoda nie dość, że musiał na mnie czekać to jeszcze stracił cały dzień
- Dobra chodź pomogę ci
Plaster był z nami od niedawna ale wykazał się dużym talentem medycznym, jednak ciągle jest tu dużo pracy i skrzydłem szpitalny nie miał się zbytnio kto zająć oprócz samego Plastra. Weszliśmy do namiotu i to co tam ujrzałam nie zdziwiło mnie. Dosłownie syf, kiła i mogiła. Chwyciłam pierwsze pudło zaczynając robić tu porządek. Po niespełna dwóch godzinach wszystko było już na swoim miejscu z czego byłam zadowolona bo dość szybko się z tym uwinęliśmy. Lekko zmęczona opadłam na prowizoryczne łóżko i przymknęłam oczy, jednak chwila letargu nie była mi daną bo ktoś z impetem wszedł do namiotu.
- Plaster! Mówiłem ci przecież, że masz.. - to chyba był Alby jednak nie dokończył
- Co jej się do purwy stało! - tym razem był to Minho
- Zamkniecie się idioci chociaż na 5 minut? - mówiłam przez zamknięte oczy - Czy żądam zbyt wiele - lekko otworzyłam powieki spoglądając na nich z pod byka
- Urocza jak zawsze - dopiero teraz ujrzałam czuprynę blond włosów
- Jeszcze ciebie tu brakowało - podsumowałam - Dobra już wstaję bo znając was to mi spokoju nie dacie - powiedziałam po czym wyszłam z namiotu
- Też cię kochamy ! - usłyszałam jeszcze na odchodne słowa które padły z ust Minho
- Udław się tą miłością! - odkrzyknęłam po czym ruszyłam w stronę pokoju map. Cóż trochę w nim pusto ale to się zmieni. Jeszcze raz zaczęłam rysować mapę trasy którą dzisiaj zrobiłam po czym przeszłam do robienia makiety labiryntu. Gdy skończyłam zaczynało się ściemniać więc postanowiłam udać się na stołówkę. Gdy już tam dotarłam w oczy rzuciły mi się wszystkie znajome twarze ewidentnie czymś rozbawione
- Z czego się tak śmiejecie? - powiedziałam rzucając na stół swoją porcję jedzenia
- Spróbuj - Gally podał mi słoik z jakąś cieczą - Do dna!
Pokręciłam słoikiem sprawiając, że płyn w nim zawarty zaczął się obracać. Zanim się napiłam postanowiłam jeszcze powąchać to coś i nie powiem sam zapach odrzuca - Cóż... raz kozie śmierć - powiedziałam i wypiłam resztkę zawartości słoika natychmiast się krzywiąc - Ale kopie po wątrobie skąd żeś ty to wytrzasnął? - zapytałam odkładając słoik
- Nazwałem to mordownia - zaśmiał się Gally - Nieźle kopie nie?
- Nawet nie waż się mi więcej razy tego proponować - powiedziałam z lekkim obrzydzeniem zaczynając posiłek który szczerze mówiąc stracił cały smak
- Sama będziesz chciała więcej, i tak jesteś jedną z nielicznych która zdołała to przełknąć za pierwszym razem
- Dobra, dobra a tak na serio z czego ty to pędzisz - wtrącił się Newt
- Nie powinno was to interesować - zaśmiał się Gally z miną psychopaty
- Pewnie tam napluł -wypalił Minho przez co dostał od blondyna ręką w tył głowy
- Dobra koniec klumpy bo jutro nie wstaniecie a ktoś mi musi jedzenie przygotować - na te słowa zostałam obdarowana wymownym spojrzeniem Patelniaka - No już! - pogoniłam ich jeszcze bo ewidentnie się zasiedzieli. Sama udałam się w stronę hamaków gdzie mogłam odpłynąć w głęboki sen z daleka od tych kochanych gamoni
CZYTASZ
Więzień Labiryntu - Nadzieja// Thomas
FanfictionJestem ich nadzieją na znalezienie wyjścia, nadzieją która zrodziła się gdy pojawiłam się w strefie po raz drugi.. Słyszałam dźwięk ocierającego się metalu, podobny do tego który wydaje rozpędzony pociąg. Migocząca lampa raziła mnie mimo zamkniętych...