Hermiona
- Obiecaj mi coś Granger - Draco składa kolejne namiętne pocałunki na moich ustach, wymawiają te słowa między nimi. Przypiera mnie do kamiennej ściany, kilka metrów od wyjścia z korytarza, zupełnie nie przejmując się tym, że ktoś może nas zobaczyć.
- Tak? - staram się nie odlecieć, jego pocałunki są tak namiętne i gorące a jednocześnie delikatne. Jego dłonie, które są oparte na moich biodrach, okalają mnie przyjemnym odczuciem. Język chłopaka delikatnie trąca mój.
- Spotykajmy się częściej, Granger..
- Hermiono Granger, wróć do nas - Harry lekko pstryka mnie w przedramię. Muszę zamrugać kilkukrotnie, aby wrócić umysłem do Wielkiej Sali na kolację, na którym obecnie wszyscy się znajdujemy.
- Tak, zamyśliłam się tylko - wracam do swojego sniadania i czekoladowej babeczki. Przez to co ten blondyn ze mną wyprawia, mam ochotę na słodycze. Potrzebuje cukru, ogromnej ilości.
- Gdzie ty byłaś cały ten czas? - Ginny wygląda na zatroskaną.
- W bibliotece - kłamię. Każdy mógłby się chyba tego spodziewać, wszak to moje ulubione miejsce - układałam książki.
- Całą dobę? Pewnie ruchałaś się z jakimś kujonem, jak ten Deacon - odzywa się Ronald z drugiego końca stołu.
- Wyobraź sobie, że książki układałam w nocy a później po prostu zasnęłam - wstaję z hukiem od stołu. Nikt nie musi wiedzieć, że cały dzień przeleżałam z Draconem w jego łóżku - A Deacona i mnie nic nie łączy. Mam kogoś innego na oku.
- I tak cię oleje, jak każdy chłopak, z którym cokolwiek próbowałaś - rudzielec nadal drwi ze mnie.
W zdenerwowaniu podnosze kielich z jakimś sokiem i wylewam mu go prosto na twarz. Sala cichnie a ja widzę tylko mokrego Weasley'a i uśmiechająco się aprobatycznie Malfoya.Zaszyłam się w bibliotece, w której tak naprawdę nie byłam. Jestem okropnie smutna po całej sytuacji. Podnoszę książkę o anatomii krakenów, której okładka lekko się podniszczyła. Jakim Merlińskim prawem on sie tak do mnie odzywa? Ta ruda gęba powinna mieć chociaż trochę respektu. Jego egoizm i zawyżone ego sprawiają, że w oczach innych jest zwykłym dupkiem.
- Kto to Deacon? - do moich uszu dociera cichy, męski głos.
Blondyn opiera się o regał, który nie uległ zniszczeniu z rękoma założonymi na piersi.
- Pierwszy lepszy koleś o imieniu na literę "D" - wzdycham, otrzepując z kurzu książkę o smoczych legendach.
Draco unosi brew do góry i wpatruje się we mnie.
- W sumie to dobrze zrobiłaś - odpowiada.
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - zmieniam niewygodny i problematyczny dla mnie temat.
- Nietrudno było się domyśleć, Granger - Dracon podnosi książkę spod sterty gruzu i wkłada na półkę.
Trochę mi głupio po tym, jak tak troskliwie się mną zajmował. Przyniósł mi śniadanie, nie musiałam wstawać z łóżka. Cały dzień leżał obok mnie, przytulał i sprawiał, że cały ból znikał pod wpływem jego dotyku.
- Aż tak cię to ruszyło? - obejmuje mnie od tyłu w pewnej chwili. Dopiero zauważyłam, że milczę od kilku minut.
- Nie.. Po prostu - rozpływam się jak galaretka pod wpływem ciepła.
Draco chyba nigdy nie był tak troskliwy co do nikogo. Może nie potrafiłam tego zobaczyć.
- Mogę cię o coś zapytać? - odwracam się do niego. Jego oczy promienieją.
- No jasne - wierzchem dłoni przesuwa po moim policzku.
Draco, gdzie ty byłeś całe moje życie?
- My jesteśmy razem? - czuje jakby było to najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać.
Blondyn uśmiecha się z niedowierzaniem.
- A jak myślisz? - ujmuje moją twarz i składa na czole delikatny pocałunek - pragnę cię, Granger.
Przytulam się do niego a cała złość i smutek nagle znika. Czuje odprężenie w całym ciele.
- Będę miał dla ciebie niespodziankę - szepcze w moje włosy - pojedziemy na małą imprezę w ostatnią najcieplejszą noc.
- Czym ty mnie jeszcze zaskoczysz? - nie mam pojęcia, czym zasłużyłam sobie na te wszystkie niespodzianki. Nie chce go wykorzystywać. Coraz bardziej zależy mi na nim.
Na jego byciu przy mnie.*trzy dni później*
Draco
Czekam na nią. Nie mogę uwierzyć, że się zgodziła, chociaż zrobiła to pewnie dlatego, że nie wie dokładnie gdzie idziemy. Mam nadzieję, że nie ucieknie, kiedy będziemy już na miejscu.
- Gotowa? - pytam trzymając ją za rękę.
- Jak zawsze - ściska moje palce mocniej a ja teleportuje nas w nieznane jej miejsce.
Zielona trawa ugniata się pod naszymi stopami. Jest tu ciepło, cieplej niż na Hogwarckich Błoniach. Przed nami znajduje się gęsty, czysty las.
- Gdzie my jesteśmy? - Granger ogląda otoczenie, w którym jesteśmy.
- Grecja - wzruszam ramionami - jesienne przesilenie i święto jesiennego urodzaju. Ostatnia ciepła noc, później będzie coraz chłodniej.
Jej oczy błyszczą. Iskierki radości oraz strachu mieszają się w jej brązowych oczach.
- Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej?
- To miała być przecież niespodzianka - nadal mam nadzieję, że się nie wycofa.
- Draco, tu chodzi się praktycznie w bieliźnie! - czuje lekki wyrzut w jej głosie. Z goryczą przełykam ślinę.
- Możemy wrócić do Zamku, jeśli czujesz się z tym źle - staram się nie brzmieć jak zrezygnowane dziecko.
- Nie chodzi o to - milknie i patrzy w dół ze smutkiem - mogłeś po prostu mi powiedzieć. Ubrałabym się stosownie.
- O tym też pomyślałem - uśmiecham się w duchu. Pstrykam palcami, a obok nas pojawia się kosz ze smakociami i ozdobne, czarne pudełko średniej wielkości. Podaję je jej.
Z lekkim zawachaniem otwiera i wyciąga zawartość.
- Draco, nie musiałeś - otwiera usta ze zdziwienia - pewnie to drogo kosztowało.
- Drogo, nie drogo. Chciałem Ci zrobić prezent. Urodziny miałaś już dawno, więc niech to będzie spóźniony prezent urodzinowy mała.
- Zamkniesz oczy? - pyta nieśmiało.
Mrok ogarnia moje oczy. Pośród tej ciemności słyszę odgłos ruszania materiału - już.
Uśmiecham się do dziewczyny, która ubrana jest w zieloną, subtelną, koronkową bieliznę. Nie jest wyzywająca. Zakrywa to, co powinna delikatnym materiałem.
- Wiedziałem, że zielony będzie ci pasować - wyciagam z kieszeni pudełko, które powiększa się na zewnątrz - jeszcze to, bym takie widoki mógł mieć tylko ja.
Zarzucam na dziewczynę czarne, satynowe okrycie, podobne trochę do marynarki, jednak sporo dłuższe.
- Nie wiem co powiedzieć, Draco...
- Nie musisz nic mówić - ściągam bluzę i koszulkę. Widzę iskry w oczach kasztanowłosej na widok mojego ciała - Idziemy?Trzymam ją za rękę, kiedy idziemy przez las. Mijają nas inne pary, które ochoczo śmieją się, machają do nas.
- Myślałam, że ludzie tutaj są jak ze zwykłego pornola - mówi moja wybrana, uśmiechając się do kolejnych osób.
- Granger oglądająca pornosy? Coś mi tu nie gra - obejmuje ją w pasie, przyciągając do siebie.
Odpowiada mi cichy hihot.
Pod naszymi krokami łamią się małe gałązki.
Wchodzimy na mały skraj trawy, otoczony ciemnymi świerkami.
- Tu będzie idealnie - wzdycha.
- Zostajemy tutaj? - pytam rozkładając gruby, ciepły koc na trawie.
- Mhm - mruczy, sięgając po poduszki.
Zdejmuje swoje buty i zrzucam swój szlafrok. Dziewczyna ogląda moje ciało z uwagą i podziwem.
Zrzuca z siebie lekki materiał, zostając również w bieliźnie.
Kurwa, ale mam na nią ochotę.
Ogarnij się dupku, bo ucieknie.
- Granger, tak pięknej cię chyba jeszcze nie widziałem.
- Po prostu nie miałeś okazji - rozsiada się na kocu - robiłeś coś takiego już kiedyś?
- Ymmm, nie - odpowiadam, nalewajac wino do kieliszków.
- Dlaczego?
- Nie miałem z kim - wzruszam ramionami.
- Jak to? -nie kryje zdziwienia. - Miałeś tyle dziewczyn, tyle okazji by wybrać tu się z jakąś dziewczyną.
- Uznajmy, że chciałem by była to wyjątkowa osoba.
Dziewczyna jest wyraźnie zaskoczona moim wyznaniem.
- Uważasz, że jestem wyjątkowa?
- Skoro tu jesteś, to chyba tak.
Dziewczyna odkłada szklankę na drewnianą tackę i lekko popycha mnie na koc. Ładuje plecami na miękkim materiale. Granger siada na mnie okrakiem i nachyla się, aby mnie pocałować. Jej usta namiętnie wbijają się w moje. Oddaje pocałunki, zagłebiając język w jej ustach. Dłońmi dotykam jej nagich ramion, bioder a ona wbija paznokcie w moją szyję.
- Nie wiedziałam, że aż tak na ciebie działam - usmiecha się w moje usta. Przesuwa się delikatnie ciut niżej i porusza biodrami na moim przyrodzeniu.
- Cholera dziewczyno - odchylalam głowę do tyłu wzdychając z podniecenia, które pulsuje w całym moim ciele - co ty ze mną robisz.
Hermiona kolejny raz porusza się, sprawiając, że z moich ust wydobywa się kolejny jęk. Nie mogę uwierzyć, że dzieli nas tylko kawałek materiału.
- Chyba w przesileniach chodzi o płodność i urodzaj - mówi zalotnie.
-Kurwa - jednym ruchem sprawiam, że dziewczyna leży pode mną.
- Draco, nie chce tego robić, po prostu chcę trochę namiętności - mówi speszona - Ron nigdy mi jej nie dawał. Nigdy nawet przy nim nie doszłam.
Robię wielkie oczy na to wyznanie. Widzę że posmutniała, unoszę się na ramionach, dając jej jednocześnie więcej przestrzeni.
- Przykro mi - tylko to mogę w siebie wydusić - nie wiem jak można być takim dupkiem, żeby nie zadowolić swojej kobiety - obserwuje jej twarz, jej smutne oczy - ej, nie martw się. Ze mną tak nie będzie...
- ... Możesz mnie przytulić? - nic nie musi mówić. Obejmuje ją, jej nogi oplatają się wokół moich bioder. Czuję jej spokojny oddech na szyi, w którą się wtula.
- Co chcesz robić? - pytam, wolę nie zrobić nic, co może ją skrzywdzić.
- Całować się, przytulać, dotykać - wymienia lekko zawstydzona.
Składam mokry pocałunek za jej uchem. Słyszę głośne wzdychanie, kiedy mój język drażni jej skórę. Lekko podnoszę się tak, aby móc spojrzeć jej w oczy. Jeśli coś będzie nie tak, wyczuje to.
Ręką muskam jej wewnętrzną stronę uda, kiedy jej oczy wyczekują czegoś więcej. Obserwuje każdą reakcję i drgnięcie jej ciała. Przez materiał palcami dotykam jej kobiecości, będąc nadal czujnym.
- Wszystko okej? - pytam nie przerywając swoich poczynań.
- Tak - głaszcze mnie po ramieniu, ale jakoś tak inaczej.
Kręcę głową i opadam obok niej.
- Widzę, że nie. Nie musisz się zmuszać do niczego.
- Po prostu... Nigdy takiego czegoś nie przeżywałam - kładzie niepewnie głowę na mojej klacie. Dociskam ją do siebie.
- Takiego, czyli czego?
- Z Ronaldem nic nie robiłam takiego. Zwykły szybki seks, zero uczuć.
- Ze mną będzie inaczej. Masz moje słowo - całuje ją w skroń i przytulam.Hej. Będę wstawać rozdziały w czwartki. Wiem, że lubicie, kiedy są dłuższe. Wolę dodawać coś dopracowanego raz w tygodniu.
Powiedzcie, co sądzicie o tym rozdziale.
Pozdrawiam!
CZYTASZ
W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+
FanfictionTeraz już nic nie stoi pomiędzy czarodziejami. Nie ma znaczenie pochodzenie czy czystość krwi. Nowe zasady i nowe uczucia mogą uczynić życie piękniejszym. Tylko czy cienie z przeszłości nie będą na tyle silne aby to wszystko zniszczyć? #1historiam...