18

3.3K 118 51
                                    

Hermiona

- Jeszcze raz dziękuję, Draco - staje na palcach aby objąć go za szyję. Nasza różnica wzrostu jest całkiem przyjemna.
- Uważaj na siebie, Granger - rzuca i odchodzi szybkim krokiem. E jego słowach słyszałam jednak odrobinę troski.
Wchodzę do wspólnej sypialni i próbuje po cichu wejść do łóżka. Stara, drewniana rama jednak zawodzi i wydaje z siebie głośne skrzpnięcie.
- Gdzie i z kim ty się włuczysz - Ginewra podnosi się natychmiast, jakby czekając na mój powrót.
- Byłam się przejść - kłamię. Ah, Malfoy, do czego ty mnie zmuszasz.
- Całą noc? - jej rozgniewane spojrzenie prześwietla mnie niczym Rentgen. Gdyby mogła, zajrzała by w moją duszę i umysł i zobaczyła niezbyt przyjemny obrazek e którym ja i Malfoy pół nadzy turlamy się po trawie w świetle księżyca.
- Czytałam - zaciskam zęby, aby nie roześmiać się na moje wyobrażenie całego zajścia między mną i chłopakiem z góry.
- Kłamiesz! - krzyczy i budzi przy okazji Veronicę - tak samo jak o twoim owym Deaconie. Myślałam, że się przyjaźnimy.
- Przyjaźnimy się i nie wyciągaj tu takich argumentów, jakbym jiewiadkm jaką zbrodnię popełniła - kulę się pod kołdrę zrezygnowana co do dalszej romowy.
- Z kim się spotykasz Hermiona? - pyta lekko cichszym głosem.
- Nie chce o tym mówić - przykrywam się kołdrą po same uszy.
- Dlaczego? To jakiś kujon? Niski i brzydki? Ktoś ze Slytherinu?
Właściwie to największa osobistość Slytherinu
- Nie chce o tym mówić - powtarzam się, grubszym głosem. Wiem, że dziewczyna nie będzie chciała odpuścić i prswdo przez tortury czy szantażem to ze mnie wydobędzie. Błagam, tylko nie łaskotki.
- I tak się dowiem, nie musisz nic mówić - odwraca się tyłem do mnie i chyba już knuje jak wprowadzić swój plan w życie.

*

Unikam go. Teraz ja się bawię w ślepą. Chociaż Draco spogląda na mnie często, unikam jego wzroku, osoby, zapachu. Skinął mi nieraz głową na korytarzu, chcąc pewnie iść ze mną w odosobnione miejsce, gdzie moglibyśmy całować się całe popołudnie. W końcu to ja chciałam się częściej spotykać. Zastanawiam się od dłuższego czasu, czy nie lepiej bawić się w związek po zakończeniu szkoły.
Mając Ginny cały czas na ogonie, ciężko jest mi udawać. A to mnie męczy. Gdy powiem jej prawdę, znienawidzi mnie. Podobnie jak reszta przyjaciół. Draco również zostanie w nieciekawej sytuacji. Są jeszcze tacy, którzy z pogardą będą spoglądać na Ślizgona, który związał się ze Szlamą.

*

Faktycznie, noce stają się coraz zimniejsze. Bez ciepłego swetra i butów nie ma co wychodzić z zamku po zmroku i nad ranem.
Muszę jednak wyjaśnić parę rzeczy Draconowi. Po bardzo ciężkim dniu czekam aż dziewczyny twardo zasną i przemykam się cicho na dziedziniec.
W prawie całkowitej ciemności czeka na mnie blondyn.
- Stęskniłem się Granger - jego usta pragną sięgnąć moich, jednak cofam się lekko. Widzę jego rozczarowanie mimo panującego mroku.
- Musimy pogadać - spoglądam na moje buty. Nie chce patrzeć mu w oczy.
- Brzmi poważnie - zauważa - zrobiłem coś nie tak?
- Nie... - może po prostu mu to powiem, zamiast sprawiać nam obu większy ból i dyskomfort - po prostu powinniśmy sobie dać spokój i zacząć spotykać się ewentualnie po zakończeniu szkoły. To, co robimy jest zbyt kontrowersyjne.
- Kontrowersyjne? Kontrowersyjne to jest zachowanie twojego ex chłopaka, ale nie nasze spotykanie się czy jak to ty nazwałaś "to co robimy" - prycha.
- Wszyscy chcą wiedzieć z kim się spotykam - mówię coraz ciszej, jakby chcąc sprawić, aby słowa były mniej krzywdzące - a mnie dobija już udawanie i kłamanie, zrozum.
- Rozumiem - wzrusza ramionami - zrywasz ze mną.
Ból w jego oczach jest przepotężny. Zrezygnowanie, chęć ucieczki dominują każdy skrawek jego ciała.
- Draco...
-... Przestań - przerywa - nie jestem zły.
- Wyglądasz jakbyś był.
- Po prostu... Po prostu mi przykro - mówi z ogromnym trudem te słowa - że tak łatwo ze mnie rezygnujesz.
Zmierza w stronę zamku. Jego krok jest szybki, ale niepewny.
Łapie go za ramię, a on patrzy na mnie jakbym naprawdę złamała mu serce. Może złamałam.
- Nie rezygnuje, po prostu to nie jest odpowiedni moment na bycie razem.
Kiwa głową odwracając wzrok.
- To jest twoje zdanie i twój wybór. Ja go nie zmienię - składa mi lekki pocałunek na ustach, prawie niewyczuwalny - ostatni raz, na lepszy sen.
Zraniony blondyn odwraca się bez słowa i oddala się w ciemność.
- Przepraszam - mówię do siebie i ciszy dobijającej moje słowa kolejne razy od ścian.
Na Merlina. Pierwszy raz to ja kogoś zostawiłam. To uczucie jest... Okropne. Dobijające.
Czuję jakbym była poddana dementorom. Jakby wszystko co dobre ze mnie wyparowało a zostało tylko zimno i smutek.

Tak samo cicho wchodzę do pokoju jak z niego wyszłam.
- Masz kłopoty - dziewczyny siedzą na łóżku po turecku z gniewnymi minami.
- Coś się stało? - staram się ukryć przeszywający mnie smutek.
- Każdy rozumiem, każdy - zaczyna Ver - ale żeby potajemnie ruchać się z Malfoyem? Obrzydliwe to jest.
- Ale jak...
- Widziałam na korytarzu jak cię całował - przerywa Weasleyówna.
- Śledziłaś mnie? - niedowierzam, chociaż mogłam się spodziewać czegoś takiego.
- Skoro nic nie chciałaś powiedzieć, nie miałam wyboru. I w sumie żałuję. Dlaczego Herm? Jak mogłaś?
- A co w tym złego? On jest zupełnie inny niż myślisz!
- On jest śmierciożercą!
- Był! - krzyczę ze łzami w oczach, które już bez pohamowania spływają po mojej twarzy - teraz wiesz dlaczego nie chciałam ci nic powiedzieć?
- Może dlatego, że kazałaby ci się wynosić? - Vera dochodzi do głosu.
- Jak to? -  Zaskoczona tymi słowami milknę, a ze mną cały pokój pogrąża cisza.
- Wybacz Hermiona, to nasza decyzja, nasz pokój. A nie chcemy być w pokoju z kimś kto daje dupy śmierciożercy.
Patrzę z zalamaniem ani te dwie jakże fałszywe osoby i nie mogę połączyć w całość tego, co powiedziała Ginny.
- Idź spać do niego, skoro jest ci tak blisko do upodlenia - przyjaciółka otwiera mi drzwi, a ja nie mam siły kłócić się chociażby o to, że z Draconem nie sypiam.

Praktycznie biegnę w stronę pokoju chłopaka. Szloch odbija się echen, co jeszcze bardziej go potęguje i nadaje dziwnej, średniowiecznej dramaturgii.
Pukam z upragnieniem do drzwi, chcąc się po prostu przytulić i zapomnieć o starcie przyjaciółek.
- Granger? Co jest - Draco stoi przede mną w dresowych spodniach. Bez koszulki. Przypomina mi to naszą wyprawę na przesilenie - Czemu ty beczysz?
- Ginny wie. Veronica wie. Zaraz wszyscy i tak będą wiedzieli więc uznałam, że przyjdę. Nie mam gdzie spać, wyrzuciły mnie z pokoju. Chciałam zostać u ciebie, mogę? - nie dopuszczam go do słowa bojąc się najgorszego.
- O czym wiedzą skoro nie jesteśmy razem? - powiedział to, to czego nie chciałam usłyszeć. Do końca łudziłam się, że przygarnie mnie w ramiona.
- Widziały nas, jak się żegnaliśmy, jak mnie pocałowałeś. Dlatego nie chciałam się spotykać, śledziła mnie. Od kilkunastu dni. Dlatego cię unikałam. Pozwól mi zostać - wyczekuję tego, serce pęka mi z każdą sekundą na coraz mniejsze kawałeczki.
- Granger...
-... Draco, idziesz w końcu? - z jego pokoju słyszę jakiś kobiecy głos.
Kobieta, Draco nie ma koszulki.
- O nie - kręcę z przerażeniem głową i odsuwam się od chłopaka - a myślałam, że nie jesteś taki. Myślałam, że się zmieniłeś. A jesteś taki sam jak Ronald. Nie, jesteś gorszy.

Mój facet z bajki, kilka minut po rozstaniu przygarnął sobie jakąś panienkę. Przełykam łzy, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Chyba nie mam zbytniego wyjścia. Jutro załatwie sobie pokój prefekra, ale dziś...
- Zostaje tu na jedną noc - ogłaszam śpiącym byłym przyjaciółkom - jutro się spakuje i sobie pójdę.
- Twój kochaś cię nie chce - kpi Ginny.
- Śpi, nie chce go budzić - kłamię. Znowu kłamię. Ostatnio za dużo kłamię. Karma wraca w postaci prawdy i złych decyzji.
Ale jeszcze długo będę kłamać, tym udając, że wszystko jest okej.


Jeszcze czwartek! Zdążyłam!

Zachęcam do komentowania.
Widzimy się za tydzień!

W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz