Draco
Poranek nastał szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Nauczony picia alkoholu, nie mam żadnych skutków ubocznych. Głowa czysta, ciało świeże a pamięć niezawodna.
Ledwo wstałem a nalałem sobie złotego trunku do szklanki od zestawu z karafki. Przemyciłem alkohol cichaczem do mojego prywatnego dormitorium. Profesorowie przydzielili mi łatkę prefekta Slytherinu, abym mógł się zrehabilitować, a przede wszystkim abym miał mniej czasu na głupoty.
Pokój w zimnych lochach jest przyjemnie chłodny. Zimą oczywiście ogrzewany przez kominek i grubą pieżynę jest całkiem przytulny.
- A ty od rana pijesz? - Crabbe wbija przez ciężkie drzwi do pomieszczenia, kiedy biorę kolejny łyk.
- Co się czepiasz - warczę, rzucając mu gniewne spojrzenie.
- Chyba próbuje zapomnieć o pocałunku z Granger - Goyle wtrąca niezbyt inteligentnie. Jego umysł nigdy nie był dość wybitny. Często pierdoli głupoty od tak, bo mu się rzuciło na język.
- A jak myślisz baranie, dlaczego od rana próbuje odkazić sobie usta? - ironiczne przepłukuje usta kolejną dawką alkoholu po czym ją polykam - chodźmy na śniadanie.
W górę schodów napotykam dość mało osób. Większość nie wstanie na posiłek po ostro zakrapianej imprezie.
Przed drzwiami do Wielkiej Sali stoi rudy szczur z nazwiskiem Weasley. Bez Potter'a, czyżby bliznowaty zbyt dużo wypił?
- Suń się Wieprzlej - popycham go ramieniem. Według zasad mam być kumplem z okularnikiem, o tym rudym śmieciu nikt nic nie mówił.
- Goń się Malfoy - odskakuje na bok a jego rude kłaki spadają mu na oczy.
- Pyskujesz do mnie rudzielcu? - staje z nim twarzą w twarz. Jestem od niego wyższy i lepiej zbudowany. Widać to po ramionach. Lepiej się ubieram oraz mam lepszą twarz. Jak ta Granger mogła polecieć na takiego osła?
- A ty dalej pijany Malfoy? - próbuje się odegrać. - Cuchniesz alkoholem.
- Nie na tyle pijany, aby nie pamiętać, że poleciałeś w ślinę z grubą Patty - kłamię szczerząc kły. Zapewne nic nie pamięta, a mi uda się trochę z niego pośmiać.
- Z grubą Patty? - jego głos zamienia się w piszczałkę - może i z grubą Patty, ale mnie przynajmniej ktoś chciał pocałować w tej głupiej zabawie!
Śmieje mu się prosto w twarz, jakoś nie mam ochoty dobijać go kolejnymi faktami.
- No i z czego rżysz Malfoy - piszczy za plecami, kiedy się od niego odwracam.
- To nic nie pamiętasz? - Neville pojawił się znikąd. Ronald kiwa głową z przerażeniem.
- Draco całował się z Hermioną jakbyś chciał wiedzieć - Goyle w końcu powiedział coś mądrego.Nakładam sobie jajecznicę na talerz kiedy to rudzielec podbiega do mnie po przetrwaniu szoku. Przegryzam bułkę obserwując jak jego pulchna morda nabiera koloru soku z buraka.
- Jak mogłeś tknąć moją dziewczynę? - stoi nade mną z dłońmi zaciśniętymi w pięść.
- Jak widać woli byłego Śmierciożercę od takiego pasztetu jak ty - śmieje się a on szarpie mnie za marynarkę. Wstaje, a kiedy nad nim góruje, Weasley coraz bardziej się kurczy a jego odwaga znika.
Nawet gdyby stanął na palcach, nie dałby sobie rady.
- Kłamiesz, i wy wszyscy też - nerwowo wskazuje palcem na moich znajomych - ona by mi nie zrobiła czegoś takiego. I to jeszcze z takim dupkiem jak ty, Malfoy!
- To może sam jej zapytaj - pokazuje mu ręką w stronę dziewczyny z Gryffindoru, która właśnie zajada się pączkiem. Ku mojej uciesze wkurzony Wieprzlej atakuje Granger na dzień dobry. Obserwuję ich uroczą kłótnie zajadając się twarożkiem. Uśmiecham się pod nosem kiedy obrażona dziewczyna wybiega z Sali.
Jest ona teraz w połowie rozwalona. Ławki i stoły upchane są na jednej połowie. Drugą zajmuje gruz, który skrupulatnie jest usuwany. Powybijane szyby narazie zakryte są zaklęciami w oczekiwaniu na nowe okna.
W powietrzu przy większym poruszeniu unosi się kurz oraz pył.Najedzony wchodzę z Sali z zamiarem spędzenia dnia w dormitorium nad książkami. Ostatnio mam więcej czasu na czytanie.
- Draco - chłopak łapie mnie za ramię.
- Co jest Potter - staram się aby w moim tonie nie było krzty pogardy. Harry stanął za mną podczas przesłuchania. Zeznawał przeciwko mojemu ojcu. Gdyby nie on, siedziałbym razem z nim teraz w Azkabanie. Nasze stosunki ociepliły się, lecz rzadko przechodzi mi przez gardło jego imię.
- Widziałeś Rona albo Hermionę?
- Widziałem. - odpieram.
- No i? - ponagla.
- Pokłócili się, ona wybiegła gdzieś wkurzona, on wyleciał gdzieś jeszcze bardziej wkurwiony - przewracam oczami. - Mogę założyć się o galeona, że rudzielec płakał - dodaje szpetem.
- Daj spokój - wzdycha. - Ogarnę ich. A ty jak się czujesz? Ronald nic ci nie zrobił ?
- Pobrudził mi marynarkę swoimi wstretnymi łapskami! - Otrzepuje rękawy ubrania na wspomnienie o tym.
- A po tym... No wiesz? - wygląda na zakłopotanego.
- Po czym? - lekko denerwuje mnie już ta rozmowa. - Na Merlina, wielkie mi rzeczy. Przelizałem Granger. Naprawdę musimy o tym gadać?
- Po prostu mnie to zdziwiło - Harry odwraca wzrok - zawsze miałeś ją za szlamę, a tu taki numer. W dodatku że jesteś Śmierciożercą.
- BYŁEM Śmierciożercą - poprawiam go przyszpilując ręką do kamiennego filaru - A wiesz jaka jest różnica między mną a Granger, Potter? Ja Śmierciożercą byłem, a szlama szlamą zostanie.
CZYTASZ
W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+
FanfictionTeraz już nic nie stoi pomiędzy czarodziejami. Nie ma znaczenie pochodzenie czy czystość krwi. Nowe zasady i nowe uczucia mogą uczynić życie piękniejszym. Tylko czy cienie z przeszłości nie będą na tyle silne aby to wszystko zniszczyć? #1historiam...