12

3.8K 139 13
                                    

Hermiona

Nienawidzę eliksirów. Po śmierci profesora Snape'a i zmniejszeniu liczebności w kadrze nauczycielskiej, do eliksirów przydziela się nam randomowych profesorów. Zazwyczaj nie wiedzą oni nic na temat tego, co powinniśmy robić. Częste zmiany sprawiają, że przerabiamy ten sam temat kilka razy. Można się naprawdę zanudzić.
Nie wliczając eliksirów, najbardziej nienawidzę Ronalda i tej pyzi, z którą migdali się na każdej lekcji, pokazując na siłę każdemu tą ich wielką i głęboką miłość. Boli mnie to jeszcze bardziej, gdy pomyślę, że mnie nigdy tak nie adorował.
- Nie poparz się tylko, bo będę musiał wysłuchiwać jaka to jesteś biedna i poszkodowana - słyszę głos, czując ciepły oddech na odsłoniętym fragmencie mojej szyii.
Malfoy stoi za mną, lekko opierając się nogą o moje biodro. Nie wiem czemu, ale policzki robią mi się gorące. Jego bliskość zabiera mi pewność siebie. Po tym, jak uznał, że jestem piękna, całkowicie gubię się w myślach. Jest to miłe, ale zarazem dziwne.
Przy Draconie staje się małą dziewczynką, obok której stoi jej wybawiciel. Marzenie każdej kobiety właśnie spełnia się w moim życiu.
- Nie poprze się, jeśli nie będziesz mnie straszyć ty głupia blond fretko! - staram się zachować pozory. Wszysycy powinni myśleć, że nadal go nienawidzę.
- Wkurza cię to, Granger. Widzę jak bardzo - muska wierzch mojej dłoni kiedy sięga po korzeń dzikiej róży. Od mojego palca aż po ramię przechodzi prąd.
- Niby co ma mnie wkurzać Malfoy? Oprócz ciebie nic mnie nie denerwuje - staram się zajmować składnikami, zamiast przejmować się bijącym od niego ciepłem.
- Twój były z tą ślicznotką u boku - tym razem jego dłoń dotyka mnie w talii, kiedy przechodzi na drugą stronę. Jego gesty są niezauważalne dla innych. Dyskretne ale stanowcze. Delikatne i osobiste. Chociaż to tak naprawdę zwykłe muśnięcia. Nie powinnam odczuwać tego aż tak mocno.
- Ona. Nie. Jest. Śliczna - cedze pojedyńcze słowa przez zaciśnięte zęby, starając nadal się uśmiechać.
Widzę krzywy uśmiech na jego twarzy. Chyba mi nie uwierzył. Kręci się obok mnie, co chwilę doprowadzając fragmenty mojej skóry do mikroorgazmów.
- Wyczuwam emanujacą od ciebie niezbyt przyjemną falę zazdrości - wdycha ostentacyjnie powietrze - a nie, to tylko twoje tanie perfumy.
Puszcza mi oczko. W świetle słonecznym jego tęczówki są jeszcze jaśniejsze. Zamieram na chwilę badając rysy jego szczęki.
- Więc potrzebuje jakichś lepszych - wzruszam ramionami uodporniona już na jego chamskie zaczepki. - Skoro tak bardzo przeszkadza ci ten zapach, to po prostu odejdź ode mnie. Problem rozwiązany.
Raczej nie spodziewał się, że zostanie przeze mnie odgoniony. Stoi tak obok, bawiąc się małymi nasionami trującego bluszczu.
Wszyscy zajęci sobą, nie zwracaja uwagi na zmiany zachodzące w naszej relacji. Znając nas, myślą pewnie, że dogryzamy sobie teraz wzajemnie.
- Umów się ze mną Granger - ścisza głos, który robi się niższy i bardziej zmysłowy - na prawdziwą randkę.
- Draco Malfoy zaprasza na randkę dziewczynę bez idealnie czystej krwi? - droczę się z nim. Obserwuję jak jego czoło nieznacznie się marszczy a kąciki ust wędrują w dół, w grymasie niezadowolenia. - Świat naprawdę stanął na głowie.
- Chociaż raz się zamknij i pozwól komukolwiek poderwać. Przestań być sztywniarą na którą poleciał jedynie Wieprzlej - próbuje mi dogryźć. I chyba mu się to udaje.
Robi mi się dziwnie smutno i nieprzyjemnie. Naprawdę w oczach jego i innych chłopaków wychodzę na sztywną kujonkę? No dobra, nauka jest dla mnie ważna, ale pierwszy raz zastanawiam się nad tym głębiej. Nigdy jakoś specjalnie nie miałam chłopaka, dopiero potem pojawił się Ron. Podczas gdy inne dziewczyny chodziły na potajemne schadzki, ja spałam albo się uczyłam. Czuję jak zaciska mi się szczęka w nagłym przypływie negatywnych emocji.
- Wszystko okej? - Malfoy chyba zauważył ruch moich mięśni. Podchodzi do mnie blisko, na tyle by objęło mnie jego ciepło.
- Skoro jestem według ciebie nudna i sztywna to po co chcesz się ze mną umówić? - staram się by mój głos nie brzmiał piskliwie, chociaż chce mi się płakać. Słowa tego człowieka dawno mnie już tak nie zraniły. - Po co mówisz, że jestem piękna skoro i tak masz mnie pewnie za szlamę, która nie jest wart twojej uwagi.
Źrenice na jego jasnych oczach zwężają się. Spojrzenie zachodzi chłodem a jego twarz obejmuje lód i bezuczucie. Jakby ktoś oblał go zimną wodą.
Jego oddech staje się płytki, ruch piersi praktycznie niezauważalny. Zupełnie jakby przestał oddychać.
- Skąd mogę wiedzieć, że robisz to, bo ci się podobam? -dopowiadam płochliwie.
- Jakbyś chciała wiedzieć, Granger. Nigdy nie powiedziałem dziewczynie, że jest piękna. Byłaś pierwsza - pokazuje ze złością zęby, jak to ma w zwyczaju, tuż przed moją twarzą - szkoda tylko, że to zjebałaś bo ciągle nie potrafisz mi zaufać.
Mija mnie, zostawiając w klasie. Jestem oszołomiona, jednak coś nakazuje mi po prostu za nim iść. Jakieś dziwne pragnienie w mojej duszy, mówiące mi, że to może być coś innego i wyjątkowego. Że może dzięki temu zapomnę o nieudanej miłości.
- Draco! - wybiegam za nim na zimny korytarz.
Blondyn zatrzymuje sie niechętnie i odwraca w moją stronę. Jego wzrok jest pytający, nie musi nic mówić, "co chcesz Granger" czytam z jego głębokich oczu.
- W sobotę bądź po mnie o szóstej - stawiam warunki lekko zziajana - tylko wymyśl coś, czym mnie zaskoczysz.

*Dzień dobry, uszanowanko, witam, zmartwychwstałam*

W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz