5

5K 160 10
                                    

Draco

Mój nos szybko nastawia różdżka i odpowiednie zaklęcie rzucone przez mojego ojca. Oczywiście wstyd było mnie wysłać do skrzydła szpitalnego, więc zajął się mną bezpośrednio on.
Jego zimny wzrok przepełniony jest rozczarowaniem
- Kto ci to zrobił Draco?  - mówi prawie szeptem. Przerażającym szeptem.
- Przyjaciółka Potter'a, ojcze - od dziecka zabraniał mi mówić do niego "tato". Uważał, że tak robią tylko Mugolskie mięczaki.
-Nazwisko tej przyjaciółki - cedzi przez zęby, rzucając mi namoczoną chustkę, abym otarł sobie zakrwione usta.
-

Granger, ojcze - nie chcę jej wykopywać, ale ojciec znalazłby jakiś okrutny sposób, aby to ze mnie wyciągnąć.
W zamyśleniu staje przy oknie, zaciska palce na swojej lasce. Znam ten ledwo widoczny gest.
- Pozwoliłeś zwykłej szlamie cię uderzyć - nie jest to krzyk. Jest to cichy szept pełen wyrzutów i nienawiści.
- Dlaczego jej tak nienawidzisz? I dlaczego mi każesz to robić? - udaje mi się wyskrzypieć.
- Bo to dziecko brudnej krwi Draco! - szept przeradza się w krzyk - Takie tępę dziecko nie powinno nawet chodzic do tej szkoły!
- Ona jest naprawdę mądra - przerywam.
- Coś ty powiedział? - Dostaje mocno w twarz zanim cokolwiek zdążyłem powiedzieć. -  Nie uczyłem cię jak masz traktować takich jak ona? Co roku ta sama śpiewka! Ja cię jeszcze oduczę fantazjowania o szlamach!
Chwyta mnie za ramię odwracając pod ścianą. Jej zimna powierzchnia wgryza mi sie w policzek kiedy to ojciec okłada moje plecy ciężką laską, ozdobioną metalowymi częściami...

Łapie oddech wygrywając się z tej drzemki. Zasnąłem po wypiciu mocnego drinka. Przespałem cały dzień, rolety potęgują mrok w moim pokoju. Wrzesniowy wieczór zapada nad Hogwartem, a mi burczy niebezpiecznie w brzuchu.
Ojciec prześladuje mnie nawet w snach. Siedząc w Azkabanie, kontroluje mój strach i życie.
Boję się go bardziej niż Voldemorta, ślady po biczu nosze do teraz.
Ból, pieczenie skóry, które nasila się z każdym uderzeniem. Nie wiem za co byłem karany. Nieposłuszeństwo? Uczucie do dziewczyny, której nie powinienem darzyć? Czy po prostu strach?
Otwieram oczy, wspomnienie znika. Ale ciemne ściany są takie jak w tamte dni, kiedy to musiałem spać na brzuchu i patrzyć się na nie z powodu bezsenności.

Na kolacji specjalnie siadam odwrócony plecami od Gryfonów. Po pocałunku z Granger nie mam ochotę patrzeć jak jej zasrany kochaś się do niej mizdrzy. Mimo zburzonych fragmentów zamku, braków w personelu i nauczycielach, zawsze dbają o to by uczniowie mieli co jeść. Zaczarowane stoły nakrywaja się same pysznościami. Nakładam sobie porządną porcję salatki z selera i kukurydzy. Odkąd zacząłem dbać o siebie jeszcze bardziej, dziewczyny uganiają się za mną bardziej niż kiedykolwiek. A ja za obiekt westchnień wybrałem sobie największa cnotke w dziejach Hogwartu.
Liczne treningi pomogły mi uporać się ze stresem, przez który przechodziłem. Liczne procesy, moje, matki i ojca. Na szczęście tylko on został skazany, ponieważ nie miał po swojej stronie już nikogo.
Ja ani matka nie mamy z nim kontaktu. Nie chcemy, choć dali nam taką możliwość.
- Gdzie byłeś? - na przeciwko mnie siada okularnik.
- Spałem - odpowiadam niechętnie. Niezbyt mi do rozmowy z Potterem i zwierzania się mu z problemów.
- Gadała z tobą Hermiona? - wygląda na przejętego.
- Gadała - jeśli chodzi o rozmowy z nim, jestem dość oszczędny w słowach.
- Przepraszam za nią i za Rona. Nie powinni poruszać tych tematów.
- Przyzwyczaiłem się - wzruszam ramionami. Grzebie widelcem w talerzu, nabijajac na niego kolejne ziarnka kukurydzy.
- Na pewno wszystko okej, Draco?
- Tak, nie jesteśmy przyjaciółmi Potter, ani nawet kolegami - gdyby mógł, to z moich ust lałby się jad - gadam z tobą tylko po to, aby się tu dalej uczyć. Nie zamierzam ci się spowiadać ani żalić. Rozumiemy się?
- Tak, jasne, ale...
- To idź do swoich przyjaciół i daj mi zjeść kolację!
Podniosłem głos na tyle, że kilka osób się na nas spojrzało. Harry wstał i posyłając mi przepraszajace i pełne współczucia spojrzenie, odszedł, omijając cały stół.

Wiatr lekko powiewa. Późny wieczór jest chłodny, jednak nie zbyt zimny. Jest przyjemnie. Wyszedłem pobiegać. Młodych gnojków odprowadzilem do sypialni, teraz mam czas dla siebie. Pot oblewa mi plecy, moczy bluzę i koszulkę, kiedy mijam zgliszcza po chacie Hagrida. Byłem przy tym jak płonęla...
... Gorący podmuch ogrzal mi twarz, ciemny płaszcz sprawia, że jest mi jeszcze goręcej. Strzecha i drewno syczą i piszczą w gorącu, płomienie buchają a okna pękają, rozsypując szkło dookoła. Ciotka tańczy z radości wyzwolenia tuż przy budynku, a płomienie jakby ją omijają. Jej magia jest potężna i nie chce jej zranić...
Mrugam próbując odgonić od siebie ponure obrazy.
Moja przeszłość jest straszna. Każdy mój wybór był konsekwencją innego, równie strasznego wyboru. To wszystko kumuluje się aż do teraz. Nie wiem, kiedy to się skończy.

W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz