21

3.4K 123 36
                                    

Hermiona

Wziął mnie za rękę, kiedy szliśmy na eliksiry. Mijając innych wygląda jakby grał. Jego wybitna gra aktorska, kiedy mocniej łapie mnie za talię, sprawia że czuje się jak w filmie. A może to jest coś więcej niż zwykła rola do odegrania.
Siada koło mnie jakby zawsze to robił. Nie przejmuje się docinkami, wrogimi spojrzeniami czy cichymi szeptami. Nawet na staram się tym nie przejmować. Chce pokazać mu, że jestem dzielna, że relacja z nim jest ważniejsza niż jakiekolwiek poglądy innych osób.
- Nie wiedziałem, że można upaść tak nisko - zagaduje do nas Ron, wchodzący samotnie na salę. Na szczęście nie może migdalić się na lekcjach, ponieważ żadnych zajęć nie mają razem. Takie lekkie wybawienie.
- Tak nisko jak ty, już nie da się upaść - Draco warczy na Rudego w typowy dla niego sposób - chyba, że ci przypierdolę i sprawdzimy czy pobijesz swój własny rekord
- Zamknij pysk Malfoy - bulwersuje się.
- Daj spokój Draco, nie warto - kładę rękę na jego brzuchu, chcąc zatrzymać go w miejscu. Chociaż pewnie i tak nie byłabym wystarczająco silna aby go powstrzymać.
Oboje spoglądają na moją dłoń, dzielącą ich przed bójką. Widzę jak Ronald przełyka ślinę. Pod dłonią czuję przyspieszony oddech Dracona.
Gdyby tylko mógł wybuchłby gniewem, a fala złości powaliła by mojego byłego chłopaka.
Weasley powoli wycofuje się, nadal łupając w złości wzrokiem na naszą dwójkę. Dopiero kiedy oddalił się na drugim koniec sali, całe napięcie zeszło z Dracona.
- Za kogo on się ma? - prycha pod nosem. Oddycha głęboko, a jego mięśnie rozluźniają się.
- Za twojego największego przeciwnika - tłumaczę mu - kiedyś chodziło o sławę, pozycję i majątek. Teraz doszłam do tego jeszcze ja.
- O ciebie to się mogę bić - tysia* mnie palcem w biodro.
- Wolałabym aby nikt nie naruszył twojej przystojne buzi - mój komplement ewidentnie podbudowuje jego męskie ego.
Draco uśmiecha się zwycięsko, kiedy to czytamy kolejny przepis eliksiru na skutki uboczne spożycia śluzówki ropuchy wielkiej. Ale kto normalny, bez przymusu tknął by coś tak obrzydliwego, żeby tworzyć na to eliksir?
Dziś chyba nikt się nami nie zajmie. Minęła połowa wyznaczonego na te zajęcia czasu, a nikt się nami nie zainteresował. Niektórzy po prostu sobie poszli, mając lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie w klasie.
- Jak on mnie denerwuje - syczy Dracon, wymieniając kolejne spojrzenia ze swoim nowym największym wrogiem.
- Dlaczego?
- Ciągle się na nas gapi - mruczy.
- Nie ma na co - posyła mi uśmiech - ale będzie miał.
- Co ty kombinujesz? - to chyba nie skończy się dobrze.
-Ufasz mi? - kroi pąk róży, aby dodać to do receptury.
- No ufam.
- To daj mi działać - odsuwa kosmyk moich włosów. Każdy jego dotyk mnie paraliżuje, jednak w przyjemny sposób.
Dobiera kolejne składniki ocierając się o mnie w najróżniejszy sposób. Atakuje przy tym często moją szyję, uszy, policzki. Lekko podśmiechuje się przy tym, sprawiając, że wzdycham. Takie igraszki powinny mieć miejsce raczej w łóżku, a nie przy kociołku pełnego wrzącego wywary.
Kolejny raz jego usta dotykają mojej szyi. Zostawia na skórze mokry, chłodny ślad.
- Jesteście obleśni - mruczy złowrogo Ron, specjalnie podchodząc do nas bliżej.
- Nie zwracaj uwagi - Draco szepcze tak, abym tylko ja mogła to usłyszeć. Całuje mnie kolejny raz, tym razem za uchem.
- Obrzydliwe - kwituje rudy i wychodzi. Czuje śmiech chłopaka na swoim karku.
- Co to miało być? - składam ramiona. Staram się nie brzmieć pretensjonalnie.
- Nie zauważyłaś jak się zagotował? - jego pewność siebie emanuje ogromnym uśmiechem - jest o ciebie tak cholernie zazdrosny.
- To nie powód aby go denerwować - odwracam się do niego plecami. Nie jestem zła, chyba chce się z nim po prostu lekko podrażnić.
- Ty jesteś zła Granger? - nie wiedzę, ale zakładam, że marszczy właśnie czoło.
- Lekko zniesmaczona - nastaje cisza, przerywana przez metaliczne, ciężkie uderzenia dzwoni.
Wszyscy mijają nas, posyłając różne warianty spojrzeń. Od wyśmiewczego i prowokacyjnego, przez gardzący aż do aprobującego i zazdrosnego. Wiele dziewczyn zabiło by mnie, aby być na moim miejscu.
- Wszystko okej? - pyta kiedy jesteśmy sami. Zatrzymuje mnie, łapiąc za przeguby dłoni, uniemożliwiając pakowanie swoich rzeczy.
- Nie uważasz, że to było dziecinne?
- Tak, było dziecinne - stwierdza - ale mu się należało. Sama wiesz, jak zachowywał się wcześniej w stosunku co do ciebie. Wszystko było robione na pokaz.
- Czyli ty też robisz wszystko na pokaz? - znam odpowiedź, ale nie odpuszczę mu tak łatwo. Nie przyznam się przed nim, ale podobało mi się to, co zrobił aby go wkurzyć.
- Nic nie robię na pokaz. Nie jestem z tobą na pokaz -  przenosi dłonie na moje biodra - ale lekka nauczka, że nie powinno się zaczynać z panną Granger i jej facetem na pewno mu się przyda.
- Widziałeś jak się na nas gapił? - wybucham śmiechem, nie potrafię nadal udawać złej.
- Byłem zajęty czymś innym, ale zdaje sobie z tego sprawę - bierze mnie w ramiona. Mocno tuli do siebie, ja muszę stanąć na palcach. Czuje sie przy nim taka malutka.
- W końcu mogę cię tak przytulać gdzie chcę i kiedy chcę - całuje mnie w czoło - jebać tych, co mają z tym problem.
- Masz na myśli Rona?
- I jego siostrunię.

Spojrzenia Gryfonów mogłyby zabić. Tak jak Draco prosił, usiadłam na kolacji obok niego. O dziwo, Zabini potraktował mnie jak równą sobie.
Podał mi nawet dyniowy placuszek.
Mój blondyn stara się nad wszystkim i nad każdym panować. Jeśli pojawi się jakiś niewłaściwy komentarz w naszym kierunku, od razu ucisza dyskusję.
Szkoda, że nie może uciszyc jedynie mojego byłego, który ewidentnie obgaduje nas, i za wszelką cenę chce byśmy to zauważyli.
- Wszystko okej? - pyta Zabini zauważając moje zamyślenie.
- Coś się dzieje? - Draco reaguje natychmiast. Jego czułość zaskakuje mnie cały czas.
- Wszystko jest okej - uspokajam chłopaków - nawet nie sądziłam, że będę tak dobrze czuć się w waszym towarzystwie.
- Draco ma wpływ na ludzi - mówi jego przyjaciel - jeśli on cię szanuje, my również.
Czuje się jakbym została partnerką władcy ciemności, króla Slytherinu. Jego osoba, to, jak zachowywał się podczas bitwy i podczas zeznań przeciwko ojcu umocniło jeszcze bardziej jego pozycję w tym świecie. Jest tu uznawany za przywódcę, typowego "bad boya" Znanego mi z książkowych romansów.
Chociaż jego zachowanie co do mnie niczym nie przypomina takiej postaci. Czuje się jak mała księżniczka wklejona do niewłaściwej historii o przywódcy gangu.
Podoba mi się to. Lepsze jest to niż bycie Julią, która popełni samobójstwo z głupiej miłości.
Ostatnio karciłam się, że nie zakocham się nigdy więcej, szczególnie w Malfoyu. Jednak teraz, kiedy siedzę u jego boku, wśród jego znajomych czuję się kimś ważnym.
Obserwuje jego uśmiech i nieskrępowanie przy rozmowach z przyjaciółmi, jego przyjemnie jasne włosy opadają na czoło, a ja mam ochotę zanurzyć w nich palce i mocno pociągnąć.
Panie Draco Malfoy, chyba się w panu powoli zakochuję. I chyba dorosłam do tego, aby się do tego przyznać przed samą sobą.



*tysiać/tyśnąć np: palcem burgera. - Mandzio, Mniej Więcej.

Hej kochani,  dajcie znać jak się podobało.
Mam nadzieję, że tydzień zleciał szybciutko.
Pozdrawiam was serdecznie!

W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz