10

4.7K 166 41
                                    

Draco

Spoglądam ukradkiem w stronę dziewczyny, pochylającej się nad kociołkiem z warzonym eliksirem. Jej oczy dość często obejmują moją sylwetkę. Patrzy na mnie, równie często, trochę zawstydzonym wzrokiem. Spojrzenia są krótkie, ledwo widoczne, sprawiają jednak, że w moim podbrzuszu robi się ciepło. Nie widziałem jej resztę weekendu, nie dostałem odpowiedzi na list i śniadanie, jednak te spojrzenia pokazują, że nie jestem dla niej obojętny. Uśmiecham się na myśl o naszym spotkaniu. Chyba jednak potrafimy normalnie rozmawiać, a nie tylko obrażać siebie nawzajem.
Potężne uderzenie dzwonu ogłasza koniec zajęć na dziś. Wszyscy pośpiesznie pakują swoje rzeczy, aby cieszyć się wolnym popołudniem i piękną pogodą.
- Cześć Potter - wysilam się na uprzejmość, kiedy spotykam się z nimi w wąskich drzwiach. Odpowiada mi po czym wychodzi - Granger - mówię, umożliwiając jej wyjście przede mną. Ręką przytrzymuje ciężkie dębowe drzwi okute żelazem, a dziewczyndziewczyna lekko zawstydzona moja nagłą uprzejmością wychodzi.
Wieprzlej również próbuje się przecisnąć, lecz puszczam drzwi wychodząc zaraz za Gryfonką. Może sobie w obecnej sytuacji jedynie pomarzyć o jakiejkolwiek bliskości z nią.
- Chciałbyś Malfoy - słyszę za plecami jego słowa. Ton jego głosu pełny jest zazdrości.
Nie odpowiadam, nie chcąc sprawić mu więcej przykrości. Jednak jak przypomnę sobię, jak ta dziewczyna przez niego płakła, mam ochotę go zabić.
Zamykam na chwilę oczy, próbując uspokoić nerwy. Nie zamierzam trafić tam, gdzie ojciec.

Lata coraz mniej komarów. Kaptur na głowie, ogrzewa moje zmoczone od potu włosy. Nic tak nie odstresowuje jak dobry trening.
Wchodzę po schodach z bolącymi udami.
Widzę dziewczynę czekająca jakby na mnie. Moje serce podskakuje radośnie do gardła.
- Wiedziałam, że cię tu zastam o tej porze - uśmiecha się nieznacznie.
- Rezygnujesz z dłuższego spanka tylko po to aby zastać mnie nocą na zamku? - również się uśmiecham, kiedy dochodzę na górę schodów. Nie za bardzo wiem, jak mam się przywitać z tą kobietą, która budzi we mnie tyle emocji. - Nie odezwałaś się do mnie, czy śniadanie smakowało, Granger.
Wysilam się na jakikolwiek flirt. Jest to dla mnie nowość. Zazwyczaj to dziewczyny uganiały się za mną i próbowały poderwać. Ja nie musiałem nic robić.
-Chciałam podziękować osobiście - mówi trochę ciszej - i posłuchac w końcu tych Trytonów.
- Granger proponuje randkę? - śmieje się - nie mogę odmówić w takim razie. Tylko mamy pewien problem.
Jej źrenice się zważają a w oczach zamaist iskierek widzę smutek.
- Jaki? - w jej głosie czuć zrezygnowanie.
- Jestem po treningu Granger - wybucham śmiechem i ściągam kaptur, pokazując jej moje rozwalone we wszystkie strony mokre włosy - jestem mokry i śmierdzę potem.
- Przy Ronaldzie przywykłam do takiego zapachu - jej śmiech również staje się głośny. Różowe policzki unoszą się wysoko, robiąc w sobie małe, urocze dołeczki.
Wyciąga z tylnej kieszeni różdżkę i mierzy nią we mnie.
- Teraz... Tylko się nie bój, dobra?
Zamykam oczy, unosząc dłonie do góry i teatralnie wzdychając. Nie słyszę wypowiadanego przez nią zaklęcia. Czuje sie natomiast suchy. Włosy wróciły do normy, ubranie jest suche. Otwieram oczy, pełen podziwu.
- Zaskakujesz mnie Granger - dotykam kosmyka jej włosów.
Dziewczyna podchodzi bliżej i wciąga mocno powietrze.
- Znośnie - łapie mnie pod rękę i prowadzi w dół schodów. Spoglądam ukradkiem na jej zestresowaną twarz. Zastanawiam się co my właściwie robimy.

Siadamy na trawie w pobliżu jeziora. Świerszcze grają jeszcze cichy koncert.
Nie umiemy ze sobą rozmawiać. Siedzimy, stykając się ramionami i patrząc w mętną wodę.
- Jesteś może głodny? - pyta z nienacka. Wyciąga z torebki czekoladki i jakieś tańsze wino. Zaklęcie zmniejszająco zwiększające czasami się przydaje.
- Jeśli nie naszprycowałaś tego eliksirem milosnym, to chętnie się poczęstuje - moje słowa mimowolnie wywołują usmiech na jej twarzy i lekko zaczerwienione policzki.
Czy ty się rumienisz Granger?
W mojej duszy te słowa brzmią tak niewinnie.
- Możesz być spokojny, raczej nie byłby potrzebny - tracą mnie ramieniem. A ja ją obejmuje. Trochę niechętnie przesuwa się w moja stronę i kładzie mi głowę na ramieniu.
- Coś nie tak? - w moim głosie czuć zatroskanie, co jest raczej dziwne.
- Po prostu dziwnie tak trochę to wszystko wygląda - szepcze a ja cofam rękę. Nie chce by czuła się niekomfortowo.
- Po prostu widziałem, że ci zimno - tłumaczę - nie chciałem byś to odebrała jako nahalny krok z mojej strony.
Dziewczyna siada prosto lekko drżąc. Wywracam oczami i ściągam bluzę.
- Co robisz?
- Nie chcesz bym cię przytulał to po prostu ubierz tą bluzę, bo zmarzniesz - wciskam jej ją w ręce. Posłusznie ubiera się w dodatkową warstwę materiału. Zarzucam jej na głowę kaptur, przez co wygląda jak krasnal. Prycham pod nosem na ten widok.
Teraz to ona wywraca oczami. Ku mojemu zdziwieniu rozciąga się na kocu rozścielonym na trawie a jej głowa ładuje na moich udach.
Odkrywam jej buzie z włosów i delikatnie muskam palcami jej policzek.
Widzę, że jest śpiąca, bo jej oczy są ledwo otwarte.
-

Nie chcesz iść spać? - pytam czule.
- Aż tak źle wyglądam? - patrzy do góry, w moje oczy, dłonią rysując linie mojej szczęki.
- Jesteś piękna Granger - szepcze a jeden z Trytonów wyskakuje ponad wode. Z jej głębin niesie się cicha melodia.

Ten rozdział już dłuższy. Mam nadzieję, że podoba się wam to czułe oblicze Dracona.

W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz