Draco
Jebać to wszystko. Dlaczego ona musiała przyjść akurat w takim momencie?
Od ponad dwóch godzin chodzę po zamku i szukam tej jebanej Gryfonki. Nie było jej nawet w bibliotece. Jakby zapadła się w podziemia. Uciekła tak, nie pozwalając mi wyjaśnić całej sytuacji. A ona tak cholernie się myli.
Na Merlina, ona mnie będzie nienawidzić do końca życia.
Spluwam na podłogę, załamany tym, jak to wszystko niefortunnie się potoczyło.
Draco Malfoy - ruchacz, kłamca, śmierciożerca, kat, upodleniec, łamacz serc...
Tam jest oczywiście CDN, przecież tyle epitetów można mi jeszcze dopisać. Chyba opinia "tego złego " nie wybieli się ze mnie prawdopodobnie nigdy.
Co mi pozostało? Wracam do pokoju, doszczętnie załamany i zły. Dlaczego moje jebane życie, musi być pasmem porażek?
- Wypierdalaj do łóżka a nie włazisz mi pod nogi! - wrzeszczę na jakąś osobę, z którą zderzyłem się dość dotkliwie.
- Malfoy? Co ci się stało?
Odnoszę wzrok. Lekkie światło promieniujące od naściennych pochodni odbijają się od tych pieprzonych, okrągłych okularów.
- Kurwa, Potter - dyszę - nie zauważyłem cię.
- Gdybyś zauważył, pewnie nie wpadł byś na mnie z taką siłą - podsumowuje.
- Nie jestem sobą, wybacz - cholera, od kiedy ja jestem taki życzliwy? Jebana Granger ma na mnie ogromny wpływ.
- Właśnie widzę, co się stało?
Osuwam się po ścianie i padam tyłkiem na podłogę. Nie mam siły ani ochoty wymyślać kłamstw.
- Pokłóciłem się z Granger. Nie mogę jej znaleźć.
- O co poszło? - siada obok mnie na zimnym kamieniu.
- O to, że twoja dziewczyna wszystko o nas wie i wyrzuciła ją z pokoju - tłumaczę. Fakt mojej domniemanej zdrady mogę chyba pominąć.
- Jak to? - okularnik nie kryje zdziwienia - To gdzie ona teraz jest?
- Myślisz, że siedziabym teraz na dupie, gdybym wiedział? Ponad dwie godziny szukałem jej po całym zamku. Za cholerę nigdzie jej nie ma.
- Patrzyłeś w ich pokoju? - wstaje. Wyciąga do mnie rękę i podciąga do góry.
- Nie? - prycham - po pierwsze, nie znam hasła a po drugie, jak mogłaby tam być, skoro tak jakby została wyrzucona? Jest sens to sprawdzać?
- A masz lepszy pomysł? - rusza korytarzem. Przymykam oczy i udaję się za chłopakiem. Idziemy w milczeniu. Jakie to dziwne uczucie, iść tak obok obrzydliwego Pottera ramię w ramię.
- Zapamiętaj na przyszłość - zwraca się do mnie przed drzwiami - królicza łapka.
- Królicza łapka? - powtarzam - bardziej debilnego hasła nie było?
Drzwi otwierają się mozolnie. Jakby chciały przedluzyc to wszystko i specjalnie podnieść mi ciśnienie.- Harry! - wykrzykuje siostra Weasley'a - a ta gnida co tu robi?
Nie obchodzi mnie co Harry jej odpowiedział.
Granger siedzi skulona na łóżku. Jej policzki i oczy są opuchnięte. Ewidentnie płakała i to przeze mnie.
- Co tu robisz? - pyta cichutko, kiedy się zbliżam.
- Zabieram cię od tych suk, nie widać?
- Zabierasz ją na dymanko? - śmieje się ruda. Niech to chuj wszystko strzeli, mam gdzieś, że to dziewczyna Pottera.
- Ty ruda małpo - odwracam się do niej z pełnym spokojem - tak, zabieram. Uwierz, chciałabyś żebym ciebie wydymał, a gdybym zrobił to raz, błagała byś o więcej. Patrząc na to, że mój kutas jest dwa razy większy od Pottera i z dziesięć razy większy od znikomego przyrodzenia twojego ułomnego brata, byłabyś wniebowzięta. Co jest dość sprzeczne, bo tanie rude dziwki do nieba nie chodzą.
Patrzy na mnie w milczeniu, podobnie jak pozostali. Z drugiej strony, fajnie czasem pobyć niemilym, szczególnie dla takich osób.
- Chodź Granger - podnoszę ją razem z kołdrą z łóżka. Zaskoczona dziewczyna mocno trzyma się mnie za szyję.
Mijam te dwie niewdzięczne osoby płci żeńskiej, spoglądając na nie z pogardą.
- Jestem ci winny przysługę, Harry - zwracam się do chłopaka. Już mam wyjść, jednak na mój język ciśnie się zdanie jeszcze bardziej pogrążające rudą Wiedźmę - jeszcze jedno zauważyłem, Weasley. Skoro on ma tak mikroskopijne przyrodzenie, a macie wspólne geny, łatwo można wytłumaczyć, dlaczego jesteś taka płaska.
Dumny wychodzę z pomieszczenia. Uśmiecham się w duchu. Dowaliłem wieśniarze, odzyskałem swoją kobietę.
- Co to miało być? - pyta lekko zasmarkana Granger.
- Akcja ratunkowa - wyjaśniam krótko.
- Nie wiedziałam, że ty i Harry się przyjaźnicie.
Odstawilam ją na ziemię przed wejściem do mnie.
- Nie przyjaźnimy się - krzywię się. Widząc kpiący wzrok mojej wybranki, mięknę - no dobra. Kolegujemy się.- Jesteś pewny, że chcesz abym tu spała? - waha się przed wejściem na łóżko.
- A wyglądam jakbym nie chciał? - widzę, że nie ufa mi jak dawniej.
Wychodzi pod moją kołdrę i otula się nią szczelnie. Jej loczki lepią się do jeszcze wilgotnych policzków. Dotykam lekko jej buzi. Jej skóra jest zimna od łez.
- Kim była ta dziewczyna? - wiedziałem, że w końcu zapyta. Że będzie chciała odpowiedzi.
- Marine - mówię - dziewczyna Goyla.
- Co ona tu robiła?
- Było tu kilka osób, między innymi oni. Chciałem się napić po tym jak mnie zostawiłaś. Na nieszczęście ona się odezwała.
- Mhm - wywraca oczami - dlatego mnie nie wpuściłeś do środka.
- Nikt o tobie nie wiedział. Poza tym zaskoczyłaś mnie.
- Czyli teraz to moja wina, tak?
- Nie... - próbuje się uspokoić - po prostu, nie zdradził bym cię. Nie potrafiłabym tego zrobić, skrzywdzić cię.
Spogląda na mnie. Jej wzrok jest pusty. Nie istnieje w nim nic, tylko pustka i rozczarowanie.
Nie wiem co mogę zrobić. Wzdycham i dotykam jej dłoni.
- Nie musisz mi wierzyć - ściszam głos, jakby chcąc wyciszyć gotujące się we mnie emocje. Wstaję z łóżka i robię kilka kroków wokół niego - Harry wie.
- O czym? - dalej żadnych emocji.
- O nas. Od początku wiedział. Był w sumie pierwszym. To dzięki niemu odważyłem się z tobą umówić.
Czuje ulgę. Teraz nie mam przed nią praktycznie żadnych sekretów.
- Wierzę ci - odzywa się, kiedy już traciłem nadzieję - szczególnie teraz, po tym wyznaniu.
- Mogę zostać? - gdzie jest moja pewność siebie? Durna nieśmiałość.Granger lekko podnosi kołdrę. Zdejmuję buty i koszulkę.
Przytulam ją mocno, jak chyba jeszcze nigdy. A ona po prostu to odwzajemnia.
- Zostaniesz tu trochę - całuje ją w czoło.
- Uwierz, nie chce do nich wracać.
- Nie dziwie się - obejmuje ją, a ona kładzie głowę na moim ramieniu
Tak po prostu, jakbyśmy mieli długi staż zasypiania razem za sobą.
Ten słodki ciężar pobudza moje serce.
- Pierwsza małżeńska kłótnia za nami - uśmiecha się.
- Oh, zamknij się Granger - zamykam jej usta pocałunkiem.To do zobaczenia za tydzień!
Ah, a te wasze teorie spiskowe były po prostu nieziemskie. KC was ❤
CZYTASZ
W JEGO OCZACH | DRAMIONE | 18+
FanfictionTeraz już nic nie stoi pomiędzy czarodziejami. Nie ma znaczenie pochodzenie czy czystość krwi. Nowe zasady i nowe uczucia mogą uczynić życie piękniejszym. Tylko czy cienie z przeszłości nie będą na tyle silne aby to wszystko zniszczyć? #1historiam...