- Gdzie ja jestem?? - zapytałam zdezorientowana.
- W piekle - odpowiedział damski głos.
Odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam kobietę.
- Dokładnie w pandemonium - do sali drzwiami za moimi plecami wszedł mężczyzna.
Przestraszona odwróciłam się w jego stronę.
- Co ja tu robię?
- Nie spytasz kim jestem?
- Kim jesteś? - coś mi się wydaje że nie odpuści dopóki nie zapytam.
- Jeszcze nie wiesz? - no kurwa zakaz się zapytać to pytam.
- Pewnie Lucyfer a ty jesteś Lilith - tak jakoś mi z ust wyszło.
- Ośmielasz się do mnie zwracać tak lekceważącym tonem? I przyznaje że masz rację.
- Przejdźmy do rzeczy.. Po co mnie tu ściągneliście?
- Powinnaś mi dziękować, gdyby nie ja byłbyś martwa.
- Może to i lepiej?
- Nosisz w sobie moich potomków.
- I co w związku z tym?
- Nie pozwolę cię skrzywdzić, przynajmniej do momentu porodu potem się zastanowie czy dalej cię chronić.
- Czyli jesteśmy po tej samej stronie.
- No nie do końca -zrobiłam pytając minę. - Wrzeniłaś się w Mongerster'nów.
- W końcu jestem w ciąży..
- Tak tak, mniejsza, ale jeśli powrócisz do pierwotnego nazwiska to będziesz miała obronę do końca życia.
- Do twojego nazwiska mogę wrócić, ale tylko jeśli będzie to nazwisko dwuczłonowe.
- Nad tym się jeszcze zastanowimy, a teraz pora byś wracała, bo zaraz się tu zlecą niepotrzebni goście, Lilith zajmij się tym. A my się jeszcze spotkamy.
O kurwa chyba właśnie podpisałam sojusz z samym szatanem. A może to tylko podstęp Morgernsternów? Kto wie. Może ta kobieta i ta cała szopka jest ustawiona przez nich, by sprawdzić moją lojalność, czy coś w tym stylu? Na pewno z czasem dowiem się o co chodzi. W każdym bądź razie nie zmienię planów dotyczących chrztu.
Powróciłam na miejsce z którego mnie uprowadzono i jednym ruchem ręki sprawiłam że wiedźma zniknęła. Dalej zajmie się nią Lucyfer.
- Co to było? - zapytaliśmy równocześnie z Finnem.
- Znałeś ją.
- A ty zniknęłaś.
- Ktoś mi pomógł.
- Czyli nie dowiem się kto.
- Nie. Najlepiej zapomnijmy o wszystkim. Widziałeś Sebastiana? - zmieniłam temat.
- Nie.
- W takim razie idę go poszukać.
Weszłam do lasu i po chwili znalazłam wampira ze skręconym karkiem.
Zaraz powinien się pozbierać. Musi się pozbierać, bo kto obroni dzieci przed tym co miało miejsce teraz gdy mnie zabraknie? Tylko on mi może pomóc.
Posiedziałam chwilę przy nim i ożył.
- Nareszcie.
- Co tak się wydarzyło?
- Nic co powinno cię interesować, a teraz wracajmy.Tydzień po ślubie ponownie spotkałam się z Lucyferem, który pokazał mi śpiącą jak zaklętą wiedźmę. Miałam ochotę ją zabić, ale coś mi mówiło że nie powinnam, ale kazałam mieć im ją na oku i pod żadnym pozorem nie wypuszczać.
Miesiąc później żyliśmy jak normalna szczęśliwa rodzina w oczekiwaniu na potomstwo. Wyprowadziliśmy się za miasto i cieszyliśmy się chwilą. To były jedne z najlepszych chwil w moim życiu. Przepełnione nadzieją i szczęściem. Zapomnieliśmy o rodzinach, o zobowiązaniach, naprawdę o niczym nie pamiętaliśmy.
Aż do teraz.
Rodzinny obiad u Mikaelson'ów. Nigdy nie kończy się szczęśliwie. Chyba że zacznie się źle to dobrze się skończy. No i tak po obiadku poszła do swojego starego pokoju w poszukiwaniu kilku mało potrzebnych, a jednak sentymentalnych rzeczy. Gdy ich tam nie znalazłam przeszłam się na strych, tam także nie było nic oprócz miliona obrazów Niklausa. Ostatecznie postanowiłam zejść do piwnicy. To było najgorsze i jednocześnie najlepsze co mogłam zrobić.
Po pierwsze znalazłam to czego szukałam, po drugie znalazłam coś lepszego przez przypadek znalazłam przejście w ścianie do pomieszczenia w którym było tak ciemno że na pierwszy rzut oka nic nie dostrzegłam, zaklęciem sprawiłam że w pomieszczeniu zrobiło się jasno, a moim oczom ukazało się cztery trumny.
Cholerny Niklaus. Już ja wiem ja jakie studia Kol wyjechał.
Otworzyłam pierwszą i drugą, ale były puste. Wiara w Niklausa mi wróciła.
Przed otwarciem trzeciej wstrzymałam oddech.
Nie wiem czy to dobrze czy źle że to zrobiłam.
Po otworzeniu trumny jeszcze przez kilka sekund nie mogłam złapać oddechu. Był w niej. Leżał w niej Kol z srebrnym sztyletem w sercu.
Zabije Niklausa. Zabije sukinsyna.
Po pierwszym wstrząsającym wrażeniu wyjęłam sztylet z jego serca i rozcięłam nim dłoń, by Kol szybciej wstał.
To co się wydarzyło chwilę później, potwierdziło że prawdą jest iż nigdy nie można ufać pierwotnym.
CZYTASZ
Carla Nikol Mikaelson | zakończone |
VampireCzęść z was zna już moją przyszywaną rodzinę. Pierwotnych. Tak tych samych Mikaelson'ów. Nadeszła pora żeby wszyscy poznali mnie. 'jeśli chcesz odejść to możesz, ale ja i tak Cię nie zapomnę' ~ Carla.