8. Carla

1.4K 69 5
                                    

Kiedy już myślałam, że umrę poczułam na sobie czyjś dotyk i metaliczny posmak w ustach. Krew. Odzyskała siły.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopaka, może dwa lata starszego ode mnie. Podniósł mnie i zaniósł do domu.
Kiedy doszliśmy Pani Liza, zaprosiła go i zaprowadziła do mojego pokoju, gdzie położył mnie na łóżku, a kucharka przyniosła chwilę później wodę.
- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? - zapytałam, gdy w końcu na dobre się ogarnęłam.
- Obserwuję Cię od jakiegoś czasu.
- To ty mnie zaatakowałeś? - zaczynam się bać.
- Nie, nie, spokojnie, to nie ja.
- W takim razie dlaczego mnie obserwujesz?
- Mikaelson'wie mi kazali. Nazywam się Nicholas.
- Carla, ale pewnie to wiesz. Bardzo długo tu jesteś?
- Kilka tygodni.
- Sam?
- Jest jeszcze czarownica. Wysłała już mi wiadomość.
- Jaką wiadomość?!
- Że żyjesz.
- Będą się zamartwiać, nie potrzebnie w ogóle ich o tym informowałeś.
- Kazali nam. Powinienem już iść..
- Nie. Zostań. Znasz dobrze Mikaelson'ów?
- Trochę. Melanie zna ich lepiej. Przez nią ich poznałem.
- A jacy są? Z tego co sam zobaczyłeś.
- Finn'a nigdy nie poznałem, Elijah'e widziałem raz, zachowywał się jakby powstrzymywał swój wybuch popijając wishy, a Niklaus życzył mi szczęścia. Rebekh'e poznałem pierwszą, jest piękną, mądrą i żądną kobietą, natomiast Kol...
- Co z Kol'em?
- Nie ukrywał swojej natury. Nawet nie zwracał uwagi na poplamioną we krwi koszule.
Lekko się przeraziłam. Kol zawsze był nieokiełznany, jednak ukrywał swoją naturę.
- Przepraszam, że przeszkadzam w rozmowie, ale zalecałabym już pójście spać, ponieważ jutro, a w prawdzie już dzisiaj Panienka powinna być wyspana.
- Dobrze, ale mam prośbę.
- Tak?
- Czy może Pani przygotować pokój dla tego dżentelmena.
- Oczywiście.
Zniknęła za drzwiami.
- Posiadasz smoking?
- Aktualnie nie.
- A tańczyć umiesz?
- Coś się umie.
- W takim razie smoking się załatwi i pójdziesz jutro na przyjęcie.
- Bal założycieli?
- Zgaduje że wiesz o czym mówimy.
- Jak że mogłoby być inaczej.
- To znaczy, że zgodzasz się pójść ze mną.
- Będę zaszczycony - ukłonił się lekko przede mną i wyszedł z pokoju.
Niczego sobie ten mój obserwator.

- To teraz sprawdźmy czy smoking któregoś z Mikaelson'ów będzie na ciebie pasował. Wydaje mi się Kol'a będzie najlepszy, aczkolwiek.... nie Finn ma szersze barki.
- Zgadzam się co do Kol'a.
- W takim razie pora pójść się przebrać.

Pokazałam Nicholas'owi gdzie, co i jak, a następnie przy pomocy Pani Elizaviety założyłam swoją suknie.

W porównaniu z poprzednimi balami ten był najnudniejszy, także nie ma co opowiadać. Natomiast po balu zaczęło się dopiero dziać.
- Czy Melanie to twoja partnerka życiowa?
- Nie.
- W takim razie - pocałowałam go.
Wiem że to nie wypada, ale czułam taką pakusę jakiej jeszcze nie znałam.
Z początku był zdziwiony, ale później go odwzajemnił.
Ruszyliśmy do mojego pokoju. Gdy wchodziliśmy po schodach zobaczyłam stojącego za nami Kol'a. W jednym momencie trzymam za rękę Nicholas'a i widzę Kol'a, a po chwili Nicholas leży martwy na ziemi a Kol się we mnie wpatruje z sercem chłopaka w ręku.
- Już wykonał swoje zadanie i czuł się zbyt pewnie.
- Kol? - stanął schodek wyżej tak że teraz nasze oczy były na jednej linii.
- Witaj Carlo. Relax darling.. - zobaczył przerażenie w moich oczach, gdy jego twarz zaczęła się zmieniać. - Wydoroślałaś.
Coś czuję że zaraz mi coś zrobi.
- Jesteś sam?
- Nie z tobą.
- Kol wszystko będzie dobrze.
- Wiem o tym.
- Nie zmuszaj mnie..

Carla Nikol Mikaelson | zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz