17. Carla

537 21 0
                                    

Kiedyś jeszcze się spotkamy.. Powiedziałam te słowa nie myśląc, że spotkanie nastąpi tak szybko i w takich a nie innych okolicznościach.
Mianowicie gdy już wróciłam do domu, zaczęły się przesłuchania, gdzie z kim i dlaczego. Powiedziałam im to co powinni wiedzieć i tak jak myślałam w końcu powiedzieli mi prawdę o Sebastianie. Prawda czy nie prawda ale na pewno tu był. Tego jestem pewna bo tylko dzięki niemu tu dzisiaj jestem.
Poszukiwania Sebastiana trwały długo. Jego oprawcy dobrze się chowali. Mikaelsoniwie uruchomili wszystkie swoje kontaktu i w ciągu kilku następnych tygodni zdobyli wszystkie informacje na temat obecnego stanu poszukiwanego wampira. W ciągu dwóch następnych dni spotkaliśmy się w posiadłości.
Po prosiłam ich o możliwość rozmowy na osobności, niby się zgodzili, ale na wszelki wypadek użyłam zaklęcia które sprawiła, że żaden dźwięk nie może przebić się przez ściany.
- Już mogę mówić? - zapytał.
- Tak.
- To zacznę od gratulacji.
- Jakich gratulacji?
- Jesteś w ciąży. Nie wiedziałaś?
- Jak? Nie. Nie. Nie mogę być w ciąży. Jak to w ogóle możliwe?
- Nikt Ci nie powiedział co niesie za sobą seks bez zobowiązań.
- Wiem co może się wydarzyć, ale przecież użyłam zaklęcia.
- Jesteś ze mną połączona więc nie każde zaklęcie rzucone na siebie działa na ciebie. Gdy mnie torturowali część zaklęć trafiła na ciebie i dziękuję za uratowanie mi życia.
- Jak to możliwe?! Przecież to nie możliwe.
- Dobra, kto jest ojcem? Bo chyba nie któryś z pierwotnych..
- Nie.. Ojcem jest.. Oh jak on miał na nazwisko..
- Wiesz przynajmniej kim on jest?
- Czarodziejem? To on mnie uratował gdy cie złapali.
- I w podziękowaniu za uratowanie życia się z nim przespałaś? Wystarczyło powiedzieć dziękuję.
- To nie tak... - no może trochę.
- Carla... Musimy jak najszybciej zdjąć zaklęcie łączące, żeby twoja ciąża nie odbiła się na mnie i na dzieci.
- Dzieci?
- Słyszę trzy serca.
- Jak to możliwe przecież do poczęcia musiało dojść - szybka matematyka w głowie. - Koło trzydziestu dni temu.
- Podczas normalnej ciąży serce rozwija się w 4. tygodniu, ty jesteś w ciąży nadprzyrodzonej tu wszystko dzieje się trochę szybciej. Dziwne że Mikaelsonowie tego nie zauważyli albo nie chcieli zauważyć.
- W posiadłości jest wiele żywych istot, mogli nie zauważyć.
- Oj Carla, Carla, narobiłaś sobie kłopotów, jednak powinienem zostać i poczekać aż się wybudzisz.
- Powinieneś.
- Dobra nie powiem nic Mikaelson'om, ale zakończmy to jak najszybciej, potem pomogę Ci ze znalezieniem tego chłopaka.
- Naprawdę mi pomożesz?
- Dzięki tobie żyje, będę Ci wdzięczny przez wszystkie wieki. Proś o co chcesz.

Przez następne kilka godziny najszybciej i najdokładniej jak mogliśmy przygotowywaliśmy się do zaklęcia. Po tym czasie udało nam się rozdzielić. Na wszelki wypadek gdybyśmy kiedyś potrzebowali swojej pomocy rzuciła jeszcze jedno zaklęcie, na zrobione przez Sebastiana bransoletki. Zaklęcie polega na tym że gdy jedno z nas będzie w niebezpieczeństwie, trzeba zerwać tą bransoletkę i wtedy to drugie przenosi się jako duch do miejsca pobytu tego pierwszego. Oczywiście jako widzialny duch i z takimi samymi umiejętnościamy jakie ma nie będąc duchem. Potem wraca do swojego ciała i robi co chce albo najszybciej jak potrafi udaje się do miejsca pobytu tego drugiego albo olewa sprawę.
Tak wiem to trochę pokręcone, ale pracowałam nad tym przez ten cały czas gdy Mikaelson'owie szukali Sebastiana. Mam tylko nadzieję że wszystko dobrze obliczyłam.
Gdy byliśmy rozłączeni i ponownie w pewien sposób połączeni, udaliśmy się na rozmowę z Pierwotnymi.
Oh co to będzie za rozmowa.
Zeszliśmy na dół, a Niklaus zawołał nas do jadalni. Weszliśmy do wielkiego pomieszczenia z ogromnym stawionym stołem. Było bardzo dużo jedzenia, chociaż mało osób je tu normalne jedzenie.
- Udał się? Mamy co świętować? - zapytał Klaus.
- Wszystko jest idealnie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a ten otworzył szampana. - Ale muszę się do czegoś przyznać.
- O co chodzi - uśmiech znikł mu z tworzy.
- Jestem w ciąży - odpowiedziałam na jednym wdechu.
Rebekha wstała z krzesła, Elijah chwycił za butelkę i wypił prawie że do dna, a Niklaus wampirzym tempem przysunął się w moją stronę.
- Co takiego? - zapytał z niedowierzaniem.
- To co słyszałeś.
- Jak to możliwe?
- Chyba nie muszę Ci tego tłumaczyć.
- Kto jest ojcem!? - zapytał zdenerwowany, a Sebastiana go odepchną.
Zrobił to z taką siłą, że Klaus zatrzymał się na ścianie i Elijah w obawie o nas wszystkich złapał młodszego brata.
- Kyle..
- Jaki Kyle? - zapytał mniej zdenerwowany Elijah.
- Di.. M.. Nie pamiętam.
- Jak go poznałaś? - zapytała Rebekha idąc w moją stronę.
- W barze.
- Wiesz kim on jest albo gdzie mieszka.
- Wiem, ale nie możecie go zabić!
- Nawet nie ma takiej możliwości - powiedział Niklaus. - Trzeba go znaleźć i poinformować że będzie tatusiem! Może sam się zabije.

Carla Nikol Mikaelson | zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz