21. Carla

368 17 8
                                    

- Jesteś tego pewna? Zawsze możemy wyjechać na inny kontynent i ponownie zacząć od nowa.
- Elijah.. Tak trzeba.
- Podobno trzeba umrzeć, a jednak wciąż żyje.
- Obiecaj mi jedno.
- Co takiego.
- Musimy już ruszać - powiedziała Rebekha która koordynowała wszystkimi i wszystkim.
- Daj nam pięć minut.
- Akurat pięć minut minie zanim będzie wasza kolej wejścia.
- Niech tak będzie.
Przez różany tunel przeszła Isabel.
- Teraz mi powiedz czego potrzebujesz.
- Muffliato - rzuciłam zaklęcie na wszystkich obecnych by nie słyszeli tego co powiem wampirowi.
- To konieczne?
- Wiele osób pragnie mojej śmierci, więc jeśli będę miała do wyboru śmierć lub życie jako wampir, zawsze wybiorę to drugie. Jeśli kiedyś będziecie postawieni w takiej sytuacji nie wahajcie się, bo na pewno nie będę chciała was stracić.
- Dopilnuje byś nigdy nie była w takiej sytuacji.
- Dziękuję, musimy już ruszać.
Zdjęłam zaklęcie i razem z pierwotnym weszliśmy do różanego tunelu.
Wszyscy goście wstali, a ja i Elijah ukazaliśmy się zebranym.
Panie w zacnych sukniach, zakrywały swoje udawane zarzenowanie moją suknią pod bardziej zacnymi nakryciami głowy. Ja wiem że one też chętnie założyły by coś luźniejszego. Aczkolwiek ta suknie nie jest tak wygodna jakby to się wydawało. Pod suknią cały czas jest gorset, który trochę bardzo mnie ściska, a koronka drażni moją szyję. Na szczęście dół sukni jest lekki.
Podczas tych długich przemyśleń razem z Elijah'ą przeszliśmy cały odcinek z uśmiechem na twarzy.
- Kto oddaje tą kobietę temu mężczyźnie? - zapytał Niklaus. - Oprócz mnie. - dodał, a goście zachichotali.
- Ja - Elijah odpowiedział na pytanie.
- I ja - zaskoczył pierwotnych i mnie swoją wypowiedzią Finn.
- To i ja - wtrąciła Rebekha.
- W takim wypadku ja też - odezwał się ktoś z tyłu.
Zanim się odwróciłam wiedziałam już że to Sebastian. Zawsze musi mieć dobre wejście.
- Skoro mamy tylu chętnych to zdecydujcie się kto będzie mówił formułkę i miejmy to za sobą - uśmiechną się nasz kapłam i spojrzał na zdenerwowanego Pana młodego.
- Będę to ja.
- A więc, zacznijmy od początku - zapadła chwilą ciszy. - Kto oddaje tą kobietę temu mężczyźnie? - zapytał uroczyście.
- Ja - odpowiedział Elijah.
- Czy wypowiadasz te słowa w pełni świadomości i czy potwierdzasz że.. To jest nie ważne w tym przypadku... Przejdźmy to rzeczy.
- Jestem w pełni świadomy.
Elijah puścił moją rękę i podeszłam do Kyle'a.
- Kochani, zebraliśmy się tu, by połączyć tych dwoje świętym węzłem małżeńskim. Mówi się że małżeństwo ma w sobie mniej piękna niż życie w pojedynkę, może dlatego wciąż jestem sam, jednakże podobno to właśnie w związku czujemy się bezpieczniej niż żyjąc w pojedynkę. Dobrze przejdźmy do najważniejszego momentu. Podajcie sobie prawe dłonie i wobec zgromadzonych oraz Boga wypowiedzcie słowa waszych przysięg. Kyle - skinął w jego stronę.
- Po naszym pierwszym spotkaniu, nie spodziewałem się miłości, a już na pewno nie tej od pierwszego wejrzenia. Owszem, pożądanie było, z mojej strony, jak się później okazało z twojej też. Chodź początkowo wyglądało to inaczej. Mogłaś uznać mnie za aroganta, nieudacznika i najgorsze zło świata. Miałaś powody, ale to jednak nie wpłynęło na to co teraz dzieje się między nami. Po wszystkim znaleźliśmy coś bardzo cennego. Przyjaźń. Możemy się nienawidzić, ale pomimo to nie możemy zaprzeczyć że nie pragniemy swojego towarzystwa. Czas spędzony z tobą to najlepsze co mnie w życiu spotkało i na pewno dużo mnie jeszcze spotka przy twoim boku... Nigdy nie przepadałem za flirtem, pogaduszkami czy w ogóle rozmową.. Jednak z Tobą rozmowa przychodzi łatwo. Poznać piękną kobietę to jedno, ale znaleźć w niej najlepszego przyjaciela i jednocześnie miłość to zupełnie co innego, dlatego oprócz przyjaciela, chciałbym mieć w tobie żonę. Oboje wyobrażaliśmy sobie ten dzień nieco inaczej, jednak teraz w zupełności jestem gotowy w obecności tu zebranych ślubować Ci miłość, wierność, szacunek, uczciwość, wyrozumiałość, wsparcie, opiekę, szczęśliwą rodzinę i dostojne życie. Przyżekam, że nigdy nie będę Cię do niczego zmuszał, nie podniosę na ciebie ręki oraz nie oczekuje w zamian podpożądkowania, chociaż według przekonań kobieta powinna być podpożądkowana mężczyźnie. W zamian oczekuje jedynie równości i odwzajemnienia uczuć, ponieważ ja będę Cię kochać do ostatniego zachodu słońca, w najmroczniejsze dni naszego wspólnego życia, do mojego ostatniego tchu, nawet jeśli coś lub ktoś sprawi że będziemy musieli się pożegnać nigdy nie zapomnę chwil spędzonych z tobą, a już na pewno nie twojego cudownego uśmiechu, który sprawia że też się uśmiecham. Dzisiaj, jutro, zawsze i na wieczność nasza miłość będzie zmieniał świat na lepsze. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - skończył swoją przysięgę, a mi poleciała łza wzruszenia.
- Carla.
- Zacznijmy od tego że nie tak wyobrażałam sobie moje zaślubiny. Dzień jest idealny, dekoracje piękne, goście uśmiechnięci... Nie jest to ślub z przypusu, ale wolałbym jeszcze kilka lat pożyć po swojemu. Jednak połączyło nas coś silniejszego.. Oprócz przyjaźni są też dzieci. Od razu w liczbie mnogiej i dlatego też dziś, jutro, za miesiąc, za rok, niezależnie od pory roku i tego co przyniesie życie już na zawsze pozostaniesz moim życiowym partnerem. Będziesz najważniejszym mężczyzną w moim życiu. Będziesz przyjacielem, mężem, kochankiem, powiernikiem, a co najważniejsze ojcem naszych dzieci. Jesteś osobą, z którą jest mi dobrze, nawet kiedy się kłócimy. Mogę polegać na tobie, a ty możesz polegać na mnie. Dzisiaj w obecności wszystkich tu zebranych ślubuję Ci miłość, bliskość, zaufanie, uśmiech, troskę, szacunek, rodzicielstwo, zakochanie, pożądanie, gotowość do wspólnej walki z problemami, wspólne dążenie do postawionych celów, a przede wszystkim wierność i uczciwość małżeńską. Że nigdy Cię nie oszukam, nie wykorzystam, nie okłamię, że w codziennym życiu będziemy dzielili się obowiązkami, że będziesz mógł na mnie liczyć. Że zawsze będę do Twojej dyspozycji, że powiem, jeśli będę czuła się źle, jeśli mnie zranisz i tego samego oczekuję w zamian, ponieważ chcę Cię dobrze rozumieć i sprawić, żeby nasz związek stale się rozwijał. Oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Nie znane nasze losy i kiedy nadejdzie nasz koniec, ale za wszelką cenę będę walczył o nas i naszą rodzinę, a z naszymi umiejętnościami pokonamy i śmierć. W zdrowiu i chorobie. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Jak powiedział kiedyś ktoś mądry, musiało to być dawno temu, gdyż nie pamiętam autora słów, ale powiedział: przyjaźń to najważniejszy fundament małżeństwa. Nie wiem czy to prawda, ale w tym związku na pewno jest przyjaźń, więc jeśli któryś z małżonków złamie przysięgę, okaże się że słowa te były jednym wielkim kłamstwem. Jako osoba która za chwilę pobłogosław ten związek czuje się zobowiązany do dopilnowania tych młodych by żadnemu nie wpadło do głowy zerwanie umowy małżeńskiej. Więc przejdźmy już do najważniejszego momentu. Kto ma obrączki?
- Ja - odpowiedział drugi drużba Kyla.
- Połóż mi je tu ładnie.
Niklaus, chodzące zło świata, pobłogosławił obrączki wodą święconą i nawet się przy tym nie skrzywił, więc moje małżeństwo się nie rozpadnie.
- A teraz proszę wszystkich o powstanie. Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Chcemy.
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg was obdarzy? To pytanie możemy pominąć, chociaż chcecie czy nie?
- Chcemy, uczynimy wszelkie starania, by dzieci były wychowane jak najlepiej - drugą część wypowiedziałam sama.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- W takim razie, co Niklaus złączył, człowiek, wampir, wiedźma, wilkołak niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja na mocy na danej mi przez biskupa, którego imienia w tej chwili nie pamiętam, zatwierdzam i błogosławie w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Amen.
- Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.

- Carlo Nikol Mikaeslon przyjmnij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Kyle'u Christianie Morgernstern przyjmnij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
- Możesz pocałować pannę młodą.

Po czym wszyscy udaliśmy się do sali bankietowej. Wznieśliśmy toast, po którym goście na chwilę zostali sami, a my udaliśmy się do gabinetu Elijah'y podpisać dokumenty.

Carla Nikol Mikaelson | zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz