II

530 29 3
                                    

Severus szedł w stronę swojego dormitorium. Musiał przemyśleć tyle rzeczy, ale nigdy nie czuł się szczęśliwszy. Mógł zmienić cały przebieg historii! Mógł zmienić życie Lily i wielu osób, które zginęły przez tego potwora. Jedyne, o czym marzył, to zaszycie się w kącie i przemyślenie wszystkiego oraz (chociaż nie chciał nawet przed sobą tego przyznać) płacz ze szczęścia.

Zaczepiało go mnóstwo młodych czarodziejów, jednak nie przejmował się tym. Nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z nikim. Pogrążony w swoich myślach przemierzał korytarz, ale nagle usłyszał, że ktoś go woła. Normalnie udawałby, że nie słyszy, ale oczywiście tym "ktosiem" musiała być Lily Evans. Bez zastanowienia odwrócił się, a zziajana przyjaciółka dobiegła do niego.

- Już myślałam, że mnie olejesz - spojrzała na niego z wyrzutem.

- Przepraszam Lily, myślałem - odparł, starając się wyglądać na spokojnego. Jego serce waliło jak oszalałe. Była jeszcze piękniejsza niż w jego wspomnieniach.

- A więc używasz umiejętności, którą James nie jest w stanie się posługiwać - zachichotała, a Severus spojrzał na nią z czułością. Może przyglądał się jej odrobinę za długo, ponieważ zmarszczyła brwi - mam coś na twarzy?

- Eee... n-nie - zająknął się, rumieniąc się. Następnym razem będzie musiał być ostrożniejszy.

- To dlaczego się tak patrzyłeś? Zresztą nieważne, właśnie McGonagall rozmawia z Potterem i jego przydupasami. Zatroszczyłam się o to, żeby dostali spory szlaban - uśmiechnęła się, jakby opowiadała o ulubionych kwiatach, a nie doniesieniu na kolegów - trochę nie rozumiem, dlaczego Lupin został prefektem. Niby jest poukładany, ale nigdy nie zwrócił uwagi swoim przyjaciołom, jak robią coś źle.

- Chcesz powiedzieć, że gdybym wyszedł na nocny spacer, to dałabyś mi szlaban? - spytał zaczepnie.

- A chcesz się przekonać? - puściła do niego oczko, na co odezwały się jego motylki w brzuchu - naszym zadaniem, jako prefektów, jest dbanie o to, żeby wszyscy przestrzegali regulaminu szkoły, a nie karanie nielubianych przez nas kolegów.

- Na takich warunkach, z Remusem, jako prefektem, nie miałbym wolnego czasu przez cały rok szkolny - zaśmiał się, a Lily znieruchomiała, spoglądając na niego z nieukrywanym zdziwieniem.

- Od kiedy ty żartujesz? A już szczególnie, od kiedy żartujesz z tego, co robią Huncwoci? - spytała, a czarodziej nie widząc, co odpowiedzieć, zaczął rozglądać się po korytarzu, próbując znaleźć wymówkę - podoba mi się to. W ogóle myślałam, że pójdziemy na błonie.

- Przecież już nawet nie ma się czego uczyć, za kilka dni wracamy do domu - odparł Severus.

- A kto powiedział, że chcę się uczyć, mądralo? Nie mogę po prostu chcieć spędzić popołudnia z moim przyjacielem? - kiedy dziewczyna wypowiedziała te słowa, Snape poczuł się prawie tak, jakby był kochany. To było naprawdę miłe uczucie - to co?

- Jeśli chcesz wiedzieć, nie mam żadnych planów. Zero pięknych Ślizgonek, które chcą mnie porwać na popołudniową randkę.

- Za to jest jedna piękna Gryfonka, która chce po prostu spędzić z tobą twój wolny czas - odparła, wytykając język - chodź - pociągnęła go za rękę, a on poczuł ciepło, a coś w rodzaju impulsu elektrycznego popłynęło od jej ciała, w jego stronę. Zadrżał, zastanawiając się, czy ona miała podobne odczucie, jednak dziewczyna nie wyglądała, jakby stało się coś niezwykłego. Zamiast tego pobiegła pod wielkie drzewo i za pomocą różdżki rozwinęła koc, umieszczając na jego środku wielki koszyk piknikowy. Czarnowłosy zastanawiał się, skąd wzięły się te rzeczy, ponieważ wydawało mu się, że Lily nie trzymała niczego w rękach podczas ich rozmowy.
Usiedli na kocu, a Lily zaczęła wyciągać z kosza słodycze i zimne napoje. Podała mu szklankę z napojem, za co podziękował skinieniem głowy. Przez chwilę siedzieli w ciszy, rozkoszując się przepięknym popołudniem.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz