XVII

310 20 4
                                    

Nadszedł styczeń, a Snape nadal nie dostał wiadomości od Dumbledore'a. Martwił się, ponieważ ostatnie, czego chciał, to stworzenia przez Voldemorta kolejnego horkruksa. Bał się, że to w końcu nastąpi, a wtedy Czarny Pan będzie już nie do powstrzymania.

Z tego powodu coraz częściej miał koszmary. Najczęściej śniły mu się tylko sylwetki lub cienie postaci, jednak on dobrze wiedział, że byli to Śmierciożercy. W uszach dzwonił mu ten obrzydliwy śmiech Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać. Było to na tyle realistyczne, że budził się z krzykiem na ustach, budząc swoich "kolegów" z dormitorium.

Z Lily układało im się naprawdę świetnie, każda spędzona z nią chwila, była magiczna. Nie mieli co prawda dla siebie wiele czasu, ponieważ przygotowania do OWUTEM-ów i obowiązki dziewczyny, jako prefektki naczelnej wypełniały ich grafiki, ale przebywali razem, kiedy tylko mogli. Okazało się, że pozycja Gryfonki oraz fakt, że chłopak jest najlepszym uczniem w szkole, przydały się, kiedy Filch przyłapał ich w schowku na miotły. Dostali szlaban tylko na dwa tygodnie, co zdecydowanie było lekką karą, jak na ich "przewinienie".

Mimo tego Severus z czasem nasilania się złych snów, zaczął coraz poważniej zastanawiać się, czy ich związek jest dobrym pomysłem. Nie chodziło tylko o bezpieczeństwo rudowłosej, ale zdaniem Ślizgona po prostu zasługiwała na więcej. Po półtora roku zaczynania wszystkiego od nowa myślał, że jego poczucie własnej wartości jest wyższe, niż kiedyś, ale te koszmary przypomniały mu, jak okropny jest.

Przeświadczenie, że zasługuje na wszystko, co najgorsze, opanowało go do reszty i w pewnym stopniu przejęło kontrolę nad jego życiem. Spełniło się największe marzenie Snape'a: jest z osobą, którą kochał, kocha i będzie kochał całym swoim poranionym sercem, ale świadomość, że jej nie dorównuje pod żadnym względem, bolała.

Poza tym, co się stanie, jeśli umrze w potyczce ze zwolennikami, a raczej fanatykami Voldemorta? W zasadzie starał się o tym nie myśleć, ale podświadomie wiedział, że nie chce umierać. Z drugiej strony był pewien, że zrobi wszystko, żeby ochronić Lily i jeśli tego będzie wymagała sytuacja, poświęci się za nią. Nie chce być po raz kolejnym powodem jej cierpienia.

Jak w ciągu dnia był w stanie nie myśleć o wątpliwościach dotyczących praktycznie całego jego życia, tak w nocy nie był w stanie od tego uciec. Gdyby to od niego zależało, nigdy nie położyłby się spać, ale musiał być chociaż trochę wypoczęty i przygotowany. Przecież Dumbledore'a może wezwać go w każdej chwili. Kiedy robił Wywar Tojadowy dla Lupina, kusiło go, żeby przygotować dla siebie Eliksir Słodkiego Snu lub po prostu poprosić o niego panią Pomfrey.

Odrzucił jednak ten pomysł dość szybko. Nie chciał, żeby ktokolwiek, a szczególnie nauczyciele dowiedzieli się o jego problemach. Wiedział, że zostałoby to zgłoszone do dyrektora, który chciałby na pewno o tym porozmawiać. Nie mógł do tego dopuścić.

Po kolejnym spotkaniu ze swoją dziewczyną wślizgnął się do dormitorium i nie odzywając się do nikogo, zasunął zasłony gwarantujące mu odrobinę prywatności. Westchnął ciężko, skupiając się na zamknięciu umysłu. Do cholery, był jednym z najlepszych oklumentów w historii, a nie potrafi nawet nie dopuścić do siebie koszmarów!

***
TW:PRZEMOC, KREW, ŚMIERĆ, TORTURY.

On, a właściwie starsza wersja jego siedziała przy stole, zaraz po prawej stronie Voldemorta. Po raz pierwszy widział jego twarz we śnie: była jak zawsze odrażająca, blada jak ściana, a po ustach błąkał się psychopatyczny uśmieszek. Przy stole siedziało pełno Śmierciożerców, patrząc z szacunkiem połączonym ze strachem na swojego przywódcę.

Czarny Pan powiedział coś, czego Snape nie zrozumiał, ale ku swojemu zdziwieniu poczuł, że tak, jak inni wstaje ze swojego miejsca. Próbował zablokować ruch, jednak ku swojemu przerażeniu zrozumiał, że nie panuje nad swoim ciałem. Próbując walczyć, szedł w otoczeniu innych do lochów rezydencji. Chciał uciekać, stanąć w miejscu lub chociaż zamknąć oczy, ale nie mógł. Wiedział, co za chwilę będzie się działo i nie chciał za nic do tego dopuścić.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz