VIII

380 27 1
                                    

Podczas kolacji w Wielkiej Sali dawno nie było tak głośno. Przy stołach wszystkich domów przynajmniej kilka podekscytowanych osób rozmawiało o balu. Severus rozglądał się po pomieszczeniu, wcale nie po to, żeby sprawdzić, co robi Lily. Uchwycił, że bardzo podekscytowana dziewczyna rozmawia z Mary Macdonald i Alicją Longbottom. Rudowłosa również spojrzała w jego stronę i uśmiechnęła się.

- Gapisz się - został brutalnie wyrwany ze swojego stanu przez Agnes. Siedząca obok niego Ślizgonka miała nałożony stos jedzenia, a talerz Snape'a nadal był pusty - może zamist tego zacznij jeść?

- Wcale się nie patrzę! - poczuł, że na jego policzki wpływa rumieniec, więc szybko nałożył sobie pieczone ziemniaki, starając się unikać przeszywającego go wzroku blondynki.

- Jasne - prychnęła - przecież mam oczy i widzę! Od jak dawna to trwa? Czy ona wie? Czyli to dlatego... nigdy na mnie nie spojrzałeś w TEN sposób, chociaż robiłam wszystko, żeby cię rozkochać?

- Chwila... - to było dla niego zbyt wiele. Próbował połączyć wątki, ale chyba trochę zapomniał, jak to jest być nastolatkiem. Te wszystkie romanse, miłostki, w których on nigdy nie brał czynnego udziału, bo zależało mu tylko na jednej osobie, której nigdy tego nie powiedział.

- Nie rób takiej zdziwionej miny - odparła, poprawiając włosy. Zachowywała się tak beztrosko, jakby wcale przed chwilą nie wyznała, że on się jej podoba. ON!!! Stwierdził, że dziewczyna ma masakryczny gust, jeśli chodzi o dobieranie sobie obiektu westchnień - od drugiej klasy próbuję cię sobą zainteresować. Chciałabym również zauważyć, że zawsze kompletnie mnie olewałeś i zmieniło się to w tym roku. Zawsze byłam pewna, że nie znasz nawet mojego imienia.

- Eee, przepraszam? - powiedział niepewnie. O matko, oprócz tego, że przyjaźnił się z przyszłymi Śmierciożercami, to jeszcze ignorował wszystkich wokół. Był strasznym dupkiem!

- Było, minęło - machnęła ręką, a a Severus mimowolnie się uśmiechnął, myśląc, że Lily miała rację, co do tego, że Agnes powinna być w Hufflepuffie. Zdecydowanie, jej dobroć, lojalność i wiara w dobry świat sprawiała, że pasowała do Puchonów.

- Z czego się śmiejesz? - spytała, patrząc na niego z ciekawością w oczach.

- Dlaczego ty jesteś w Slytherinie? - spytał prosto z mostu - przecież ty jesteś taka... urocza, koleżeńska i pomocna.

- To twoje spostrzeżenie, czy podsunął ci to ktoś inny? Na przykład pewna osoba z burzą rudych loków na głowie? - zażartowała blondynka, a Severus prychnął.

- Okej, zmieniam zdanie. Jesteś przebiegłą i wredną Ślizgonką, co przed chwilą udowodniłaś - mruknął, a dziewczyna z zadowoleniem zaczęła przeżuwać sałatkę.

- W żółtym mi nie do twarzy - oznajmiła po chwili - chociaż wszyscy byli w szoku, kiedy dowiedzieli się, do jakiego domu się dostałam. Moja mama była w Hufflepuffie, a wszyscy uważali, że zarówno wygląd, jak i charakter odziedziczyłam po niej. Chciałbyś zobaczyć zdziwienie mojej babci: tata napisał, że zemdlała, spadając z krzesła i pociągnęła na siebie cały obrus, na którym było pełno jedzenia.

Chłopak parsknął śmiechem. Był sobie w stanie wyobrazić staruszkę, która wylewa na siebie zupę, bo wnuczka dostała się do innego domu, niż wszyscy oczekiwali.

- Nie odwracaj się - szepnęła nagle dziewczyna - Lily idzie w naszą stronę.

- Naprawdę? Na pewno się na nas patrzy. Zachowuj się naturalnie! - powiedział, wewnętrznie panikując. W stresie przypadkiem strącił łokciem filiżankę z herbatą, a próbując złapać ją w locie, odchylił się do tylu i spadł z ławki idealnie przed stopy przyjaciółki.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz