XVI

336 22 4
                                    

Czasami tak jest, że życie człowieka odmienia się z dnia na dzień, za sprawą mniejszych lub większych wydarzeń. Tak właśnie było w przypadku Severusa i Lily, którzy naprawdę cieszyli się każdą wspólnie spędzoną chwilą.

Wakacje minęły jednak szybko i trzeba było zmierzyć się z powrotem do szkoły. Snape'owi w zasadzie to nie przeszkadzało, a wręcz cieszył się na myśl, że znowu będzie mógł być w domu, którym był dla niego Hogwart. Łączyło się to jednak z drugą, mniej przyjemną sytuacją, mianowicie nie będzie spędzać z dziewczyną tyle czasu, ile by chciał.

Rudowłosa również nie była z tego powodu zachwycona, więc wszystkie wolne chwile w miarę możliwości spędzali razem: pracowali w parze na każdych możliwych zajęciach Gryfonów ze Ślizgonami, a popołudniami zakradali się do Pokoju Życzeń, by pobyć trochę w swoim towarzystwie.

- Dobrze, że cię mam - powiedziała podczas jednego z takich "randek" Lily, leniwie rozłożona na kanapie - muszę ci coś wyznać: na piątym roku, kiedy zacząłeś się zadawać z tymi fanatykami Sam-Wiesz-Kogo, bałam się, że to koniec naszej przyjaźni.

- Dlaczego? - spytał, podnosząc się i patrząc jej prosto w oczy. Pamiętał, że to właśnie wtedy zainteresował się jeszcze bardziej czarną magią. Wtedy też stracił przyjaciółkę, nazywając ją "szlamą". Przymknął oczy, by ta nie zauważyła czającego się w nich bólu na samą myśl o tym, co wtedy się stało.

- Nie wiedziałam już, jak mam przemówić ci do rozsądku. Twoje zachowanie wskazywało na to, że podoba ci się ideologia tego potwora - odparła, siląc się na zachowania spokojnej twarzy, ale Severus wiedział, że w środku czuje nienawiść i ogromną złość na Voldemorta. W zasadzie nie dziwił się jej, sam czuł do niego największe obrzydzenie i gdyby mógł, porwałby, torturował, a następnie zamordował własnoręcznie - pamiętasz, jak odnosiłeś się do mugolaków? Nie mogłam na to patrzeć, poza tym ja też pochodzę z mugolskiej rodziny.

- Przepraszam - spuścił wzrok, czując palący wstyd rozprzestrzeniający się po jego ciele. Nie mógł sobie wybaczyć tego, kim był i jak się zachowywał, szczególnie wobec dziewczyny, która tak bardzo chciała jego dobra. Z perspektywy czasu naprawdę zastanawiał się, co takiego wciągnęło go w ten okropny, pełen przemocy świat.

Podświadomie wiedział, że to przede wszystkim nienawiść do własnego ojca, ale trudno było mu to przyznać nawet przed sobą. Zastanawiał się, ile czarodziejów i czarodziejek, tak samo skrzywdzonych, jak on udało się złapać na te slogany, które głosili zwolennicy Czarnego Pana. I jak wielu z nich później tak bardzo żałowało.

- Nie przepraszaj mnie, przecież nie pozwoliłeś im, żeby cię w to wciągnęli - uśmiechnęła się pocieszająco - boję się tego, co może się stać. Kilku uczniów w zeszłym roku zniknęło i słyszałam o... - zawiesiła głos, przełykając głośno ślinę. Lily nigdy nie była osobą, która ukrywała swoje uczucia i emocje, ale raczej nie bała się praktycznie niczego - o torturach przeciwników Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymieniać.

- Proszę, nie przejmuj się tym - wyszeptał, zmartwiony zachowaniem rudowłosej. Zawsze była bardzo silna, ale ta sytuacja przerastała ją, tak, jak praktycznie wszystkich uczniów Hogwartu. Delikatnie złapał ją, obejmując ramionami. Drżała. Pocałował ją w czoło, przejeżdżając uspokajająco palcami po plecach ukochanej - wszystko będzie dobrze. Zrobię wszystko, żebyś czuła się bezpieczna, obiecuję.

- Dziękuję, to kochane - powiedziała, patrząc na niego z wdzięcznością swoimi zielonymi, pięknymi oczami. Zbliżyli się do ciebie, łącząc usta w namiętnym pocałunku. Za każdym razem było to coś magicznego, jednak tym razem wszystko zaczęło iść w trochę inną stronę. Dziewczyna usiadła mu na kolanach, przodem do niego. Chłodne dłonie Snape'a wślizgnęły się pod ubranie dziewczyny, kontrastując się z rozgrzaną skórą na jej brzuchu.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz