XI

344 28 7
                                    

Od jego pocałunku z Lily minęło kilka miesięcy, podczas których zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Codziennie chodzili na długie spacery lub siadali pod drzewami albo w Pokoju Życzeń, rozmawiając przez wiele godzin.

Severus stwierdził, że jego wszystkie marzenia spełniły się w stu procentach. Czuł się szczęśliwy, ponieważ miał przy sobie ukochaną osobę. Czasami czas leciał im tak szybko, że zapominali o wszystkich obowiązkach, które musieli wypełniać. Tak stało się też tym razem.

- Jaki jest główny składnik Amortencji? - spytała rudowłosa, leżąc na dywanie w Pokoju Życzeń. Ułożona była na brzuchu, beztrosko machając zgiętymi nogami, pisała coś na pergaminie.

- Pięć płatków irysów, najlepiej zebranych o północy - wyrecytował chłopak, automatycznie przypominając sobie o wszystkich właściwościach tego eliksiru.

- Skąd ty to wszystko wiesz? -dziewczyna usiadła w siadzie skrzyżnym, patrząc na niego uważnie. Miał wrażenie, że jej wielkie zielone oczy prześwietlają go na wskroś - nauczyłeś się całego podręcznika na pamięć?

- Nie, po prostu jestem geniuszem - odparł sarkastycznie, co wywołało śmiech u przujaciółki - nie wierzysz w to?

- Och, jestem tego pewna - wytknęła mu język - jesteś prawie tak inteligentny, jak ja. Gdybyś był głupkiem, to nie moglibyśmy się przyjaźnić.

- To chyba jednak mam szczęście, że mam niesamowite umiejętności i pamięć - roześmiał się, przeczesując włosy palcami.

- Zdecydowanie - odparła, wracając do poprzedniej pozycji i zaczęła robić notatki - w ogóle w sobotę jest wycieczka do Hogsmeade. Zamierzasz pójść?

- Nie mam pojęcia - powiedział szczerze. Z jednej strony nie miał ochoty na wyjście, ale z drugiej chciał spędzić trochę czasu z Lily.

- No nie daj się prosić - jęknęła, a Snape wiedział już, że przepadł - dziewczyny chcą iść z Huncwotami, ale ja naprawdę nie mam zamiaru znosić nieudolnego podrywu Jamesa.

- Jasne, możemy pójść razem - starał się brzmieć beztrosko - do Pubu pod Trzema Miotłami na piwo kremowe?

- Oczywiście, że tak - w jej oczach pojawiły się zawadiackie ogniki - cieszę się, że cię mam, Sev. Nie wiem, kim bym była, gdyby nie ty.

Chłopak uśmiechnął się, patrząc na rudowłosą, która postanowiła wrócić do nauki i teraz pisała coś z największym skupieniem. Sam wrócił do wypracowania, skupiając się na tym, żeby nie brzmiał zbyt mądrze.

Spędzili w Pokoju Życzeń jeszcze jakiś czas. Ślizgon nie był w stanie określić, czy przesiedzieli tam godzinę, dwie, czy pół dnia. Stracił poczucie czasu, co zdarzało się często, kiedy Gryfonka była blisko niego.

- Wiesz może, która jest godzina? - spytała nagle Lily, a Snape spojrzał na zegarek i zaklął - co się stało?

- Od której jest cisza nocna? - odpowiedział pytaniem, a przyjaciółka spojrzała się na niego, jakby odjęło mu rozum.

- O dziesiątej, głupku. Jesteś na szóstym roku i nadal nie pamiętasz? - podniosła brwi, przewracając oczami.

- Chyba mamy problem - wyjąkał, podchodząc bliżej dziewczyny i podtykając jej przedmiot pod nos. Wskazówi pokazywały, że jest piętnaście minut po godzinie, po której powinni być w swoich dormitoriach.

- Cholera! - krzyknęła, zrywając się na równe nogi - mam dzisiaj obchód z Remusem. Przecież jak McGonagall się dowie, to mnie zabije!

- Spokojnie, to tylko chwila spóźnienia - chciał za wszelką cenę uspokoić dziewczynę - przecież to nic takiego.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz