IV

440 27 4
                                    

Od czasu ataku Severusa na mężczyznę, który uważał się za jego ojca, w domu przy Spinner's End było relatywnie spokojnie. Oczywiście, nie oznaczało to spokoju oraz harmonii w domu, ponieważ matka chłopaka, zamiast cieszyć się z ochrony, jaką otrzymała, cały czas płakała albo siedziała nieruchomo, wpatrując się w jeden punkt.

Tobiasz Snape natomiast przychodził do domu późnym wieczorem, a wychodził wcześnie rano. Kiedy tylko był w jednym budynku z synem, starał się nie hałasować oraz nie zwracać na siebie uwagi nastolatka. Za każdym razem, gdy znajdowali się w tym samym pomieszczeniu, próbował się z niego jak najszybciej wydostać.

Severus skłamałby, gdyby powiedział, że nie odpowiadała mu cała sytuacja. Zdecydowanie wolał ojca, który milczy i nie korzysta z przemocy, szczególnie wobec matki. Kobieta co prawda była przerażona oschłym zachowaniem męża, jednak czarnowłosy miał nadzieję, że poradzi sobie i zrozumie, że ten człowiek jest potworem, o którego względy nie powinna zabiegać.

Wakacje mijały w przyjemnej atmosferze, zdecydowanie lepszej niż ta, do której przywykł podczas letnich przerw w jego "poprzednim życiu". Praktycznie codziennie widywał się z Lily, która również chętnie zapraszała go do domu. Państwo Evans byli naprawdę sympatyczni, a on starał odnosić się do nich lepiej, niż kiedyś. Oczywiście, przez to, że często bywał u dziewczyny, widywał się również z Petunią. Starał się ją ignorować, jednak każde jej spojrzenie przypominało mu komórkę pod schodami, w której razem ze swoim mężem więzili Harry'ego Pottera.

- Sev - usłyszał i obrzucił spojrzeniem Lily, która właśnie pociągnęła go za rękaw - wszystko okej?

- Tak, po prostu się zamyśliłem - powiedział, otrząsając się ze wspomnień - mówiłaś coś do mnie?

- Prosiłam cię, żebyś pokroił czekoladę - odparła, wracając do mieszania składników. Robili właśnie ciasteczka, co było kolejną próbą pogodzenia Snape'a z Petunią, którą wykonywała rudowłosa czarownica. Można by było nazwać to syzyfową pracą, ponieważ większość takich aktywności kończyła się jeszcze bardziej zirytowanym Severusem lub obrażoną siostrą.

- Bo on na pewno umie to zrobić - zadrwiła Petunia - Przecież jego rodzina jest biedna, na pewno nie mają takiego jedzenia w domu, a w tej szkole dla dziwadeł, chyba sobie sami nie gotujecie?

- Nie mów tak! - oburzyła się czarownica - przecież nie można wyśmiewać kogoś ze względu na sytuację materialną rodziny, poza tym Severus jest taki, jak ja. Też myślisz, że jestem nienormalna?

Petunia milczała, jednak wszyscy obecni w kuchni wiedzieli, jaka byłaby odpowiedź dziewczyny. Chłopakowi zrobiło się żal przyjaciółki, jednak wiedział, że nakrzyczenie na starszą nastolatkę, tylko pogorszy sytuację.

- To, gdzie jest ta czekolada? - spytał spokojnie, chcąc jak najszybciej zmienić temat. Kiedy Lily odwróciła się, by sięgnąć po słodycz, spojrzał na jej siostrę pogardliwym wzrokiem, a ta tylko wytknęła mu język.

- Proszę bardzo - powiedziała rudowłosa, podając Severusowi czekoladę i tym samym przerywając tę "zimną wojnę". Chłopak podziękował, zaczynając kroić produkt w małą kostkę. Po chwili podał przygotowaną czekoladę dziewczynie - ale to jest równe! - krzyknęła z zaskoczeniem Lily.

Snape rzucił okiem na kosteczki, które rzeczywiście miały identyczną wielkość i kształt. Zdziwiło go to, ponieważ jak był młody, nigdy nie potrafił idealnie pokroić składników do eliksirów, więc podczas pracy w parach zawsze zajmowała się tym Evans. Czy to możliwe, że ma wszystkie umiejętności i moce, które nabył podczas swojego "poprzedniego życia"? Żałował, że nie może tego sprawdzić, ale wolał nie ryzykować wyrzuceniem z Hogwartu. Teraz jeszcze bardziej chciał wracać do szkoły: perspektywa bycia zobaczenia min nauczycieli, kiedy rzuca cielesnego patronusa niewątpliwie była kusząca.

Because of youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz