6.3

285 39 2
                                    

Środa, 11 czerwca 2014

Na liście wszystkich rzeczy, które były sprawiedliwe, na pewno nie powinien się znaleźć fakt, że Dean z Samem i jego przyjaciółmi wyszli na wieczór kawalerski, a Cas został w domu z kilkoma pijanymi dziewczynami, których nawet nie znał. Zdecydowanie nie powinno się to znaleźć na takiej liście, chyba żeby zmienić nazwę na „rzeczy, które totalnie NIE są sprawiedliwe".

Dean pewnie bawił się cudownie w barze na dole ulicy, najprawdopodobniej z szeregiem kobiet z determinacją próbujących zdobyć jego uwagę. Może niektórym się to udało.

Nie żeby to miało znaczenie dla Casa, bo tak naprawdę nie miało. Może i Dean był pijany i całował piękną kobietę, przyciskając ją gdzieś do ściany, trzymając dłonie na jej talii lub obejmując jej buzię delikatnymi dłońmi w sposób, który osłabiłby jej kolana... ale to w porządku. W ogóle go to nie obchodziło. Był po prostu zirytowany, że kiedy Dean się bawił, a on był otoczony przez Jess i jej sześć przyjaciółek, który stały się niewygodnie piskliwe, gdy napiły się alkoholu.

Trzy dziewczyny, których Cas nigdy wcześniej nie spotkał - Hester, Rachel i Hannah - najwyraźniej szczególnie się nim zainteresowały i było to naprawdę niezręczne. Piąty drink Rachel najwyraźniej spowodował u niej niepokojący problem z postrzeganiem przestrzeni, ponieważ obecnie była przyklejona do ramienia Casa.

— Wiesz, jest taka tradycja, że ty, jako drużba, powinieneś uprawiać seks z jedną z nas — powiedziała z chichotem, zbyt blisko ucha Casa, co wywołało u niego rumieniec.

Jess zaśmiała się. Wszyscy siedzieli w kręgu na podłodze w salonie, a stolik kawowy był zaśmiecony różnymi drinkami i pustymi opakowaniami po przekąskach. Cas próbował z całych sił myśleć o szczęściu Jess, zamiast o sposobie w jaki ręce Rachel dotykały jego nogi, który nie bardzo mu się podobał.

— Cóż, dobra wiadomość dla was, panie — powiedziała Jess z iskierkami w oczach. — W tym roku jest dwóch drużbów i obaj są szalenie atrakcyjni.

Cała szósta wiwatowała i uniosła w górę kieliszki i szklanki, a Cas czuł, jak jego twarz robiła się jeszcze bardziej czerwona. Z pewnością nie będzie uprawiał seksu z żadną z nich, nie ważne jak piękne i miłe były, i starał się nie myśleć o tym, że Dean mógłby.

— Czyż nie jest tradycją, że drużba sypia z druhną? — Rebecca uśmiechnęła się. — Ponieważ to totalnie ja.

— Um, sorry, ale to mnie Jess lubi najbardziej — Tracy prychnęła.

Jess znowu się zaśmiała i sięgnęła, by niezdarnie poklepać Casa po ramieniu.

— Właściwie, technicznie rzecz biorąc, ten tytuł należy do Casa, sorry dziewczyny!

Wszyscy znów wybuchli śmiechem, głośnym i zdecydowanie zbyt przesadzonym. Cas bardzo chciałby zapaść się pod ziemię. Wszyscy wydawali się byt pijani, by zrozumieć, co sugerowała Jess i Cas był za to wdzięczny. Wystarczające złe było mieć pewne obrazy we własnej głowie, nieproszone i niebezpieczne; Dean na nim, pod nim i w nim; bez konieczności słuchania ich spekulacji na ten temat. Obrazy te płonęły pod jego powiekami, a policzki go niemiłosiernie piekły.

Rachel przebiegła palcem po kości policzkowej Casa i sprawiła, że podskoczył. Szarpnął się trochę w lewo, starając się odzyskać między nimi dystans, ale nie mógł się powstrzymać od poczucia wdzięczności, że wytrąciła go z zamyślenia.

— Jesteś słodki, kiedy się rumienisz — powiedziała, uśmiechając się do niego, jakby był jakimś futrzastym zwierzątkiem.

Cas zmarszczył brwi. Był prawie pewien, że to był flirt i zastanawiał się, co powinien odpowiedzieć, gdy na szczęście jego telefon zaczął brzęczeć w jego kieszeni. Powoli próbował go wyciągnąć i ku jego uldze, Rachel znudziło czekanie na odpowiedź.

Forget-Me-Not BluesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz