Prawdziwe Uczucie

364 32 18
                                    

---Perspektywa Ivana---

Promienie jasnego słońca wyrwały mnie ze snu. Otworzyłem niechętnie powieki, a moim oczom ukazał się mały kotołaczek.

Miał zarumienione,różowe policzki,a po jego czole spływała kropelka potu.
Wiedziałem,że to z pewnością przez choróbsko, które go wczoraj dopadło. Miko spokojnie leżał, wtulony w poduszkę. Jego klatka piersiowa poruszała się w rytm jego oddechów, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Jesteś taki niewinny, kiedy śpisz...

Lekko się zarumieniłem, lecz niestety będę musiał obudzić Mikołaja, aby uszykować się do szkoły,chociaż...nie mogę go puścić w takim stanie. Jeszcze będzie gorzej... Może najlepiej będzie jeśli się nim zajmę, wtedy wyzdrowieje...

Ale bałem się, tak strasznie się bałem, że znowu coś zniszczę, że znowu oddalimy się od siebie, że ponownie jego serce będzie daleko od mojego...
Tak bardzo się tego bałem.

Mimo woli, postanowiłem że się nim zajmę, choćby to miałoby mnie kosztować kolejnym siniakiem pod okiem. Dla mnie najbardziej się liczy jego zdrowie... On jest dla mnie najważniejszy.

Mikołaj lekko otworzył oczy, wpatrując się we mnie zmęczonym i jednocześnie zdezorientowanym wzrokiem.

-G-gdzie...? Czemu jestem u ciebie? -pyta zdziwiony.

-Jesteś chory, musisz poleżeć, aby ci przeszło.

Po tych słowach, Miko nieudolnie podniósł się z pozycji leżącej, patrząc na mnie zdenerwowany.

-Ty idioto! Zaraz będą zajęcia! Nie mogę się spóźnić, przecież jestem przewodniczącym!

Złapałem go w pasie, próbując uspokoić kotołaka. Odwróciłem jego głowę tak, aby wpatrywał się prosto w moje oczy...

-Miko, posłuchaj... Zostaniesz tu, czy tego chcesz, czy nie... Jesteś chory. Nie idziesz do szkoły, zrozumiałeś?

Na twarzy Mikołaja pojawiło się zdziwienie, prawdopodobnie spowodowane przez ton mojego głosu...

Jedyne, co zrobiłem to położyłem rękę na jego czole.

-Tak, jak się spodziewałem... Nadal masz wysoką temperaturę...

-Nie musisz mi pomagać, kundlu-warknął Mikołaj, odpychając moją dłoń.

-Daj sobie pomóc,Miko!-mówię stanowczo. -Nie rozumiesz, że jesteś chory?! Potrzebujesz odpoczynku!

-I-Ivan T-ty... -zaczął, wpatrując się we mnie zdziwionym wzrokiem.

-U-um... Po prostu tutaj leż, a ja pójdę po zimny okład... -podniosłem się z łóżka i ruszyłem w stronę kuchni.

---Perspektywa Miko---

Siedziałem po cichutku na łóżku rudowłosego chłopaka. W mojej głowie pojawiły się myśli odnośnie zachowania Ivana... Czy to znaczy, że mu na mnie zależy...? Martwi się o mnie i moje zdrowie...? Jestem dla niego ważny...?

Z każdym, kolejnym dniem Ivan wydawał mi się coraz bardziej opiekuńczy...Mam wrażenie, że nie jestem jego kolejnym miłosnym podbojem, a prawdziwym przyjacielem. Chociaż... Myślę, że potajemnie darzy mnie uczuciem... Nie wiem, co mam o tym sądzić... Szczerze... Już sam nie wiem, co do niego czuję. Ugh! Ten idiota krąży mi wokół moich myśli! Ugh!

Młodzieniec o smutnych oczach {MikoxIvan} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz