Choróbsko I Pełna Szczerość

383 35 17
                                    

———Perspektywa Ivana———

Mikołaj oparł głowę na moim ramieniu, a ja lekko przeczesywałem dłonią jego miękkie, brązowe włosy.
Kątem oka zauważyłem malujący się na bladych policzkach rumieniec, który świadczył o jego zawstydzeniu zaistniałą sytuacją.

W pokoju nie odbywały się żadne rozmowy, jedyne, co można było usłyszeć, to niewinny szloch małego kotołaka.

Nagle Mikołaj podniósł głowę i wpatrywał się we mnie zmartwionym wzrokiem.

—I-Ivan.. J-ja... —zaczął dotykać palcami rękaw bluzy po przez stres—Um... Dzięki... Że j-jesteś...

Jedyne, co zrobiłem na jego słowa to uśmiechnąłem się szczerze, a na mojej twarzy zagościł mały, różowy rumieniec.

—Jak się cieszę, że nic ci nie jest—mówię spokojnie, przytulając go mocniej—Martwiłem się, Miko...

Tak bardzo chciałbym teraz pocałować go w ten zarumieniony policzek i poczuć ciepło na swoich ustach od jego skóry... Lecz boję się... naprawdę się boję, że znowu wszystko zepsuję, tak jak to było pod drzewem wiśni... Nie chcę znowu go stracić, tak bardzo nie chcę!

—Ivan...? Możemy stąd wyjść...proszę... Nie wytrzymam w tym pokoju dłużej—nalega spokojnym, przyciszonym tonem, który jest wręcz niepodobny do Miko.

—Oczywiście—odparłem, biorąc go na ręce w stylu panny młodej.

Ku mojemu zdziwieniu Miko nie protestował, dobrowonie położył głowę na moim ramieniu i zamknął oczy.

Cicho wyszedłem z pokoju, trzymając Mikołaja w swych ramionach, szukając naszych przyjaciół.

———Perspektywa Darka———

Razem z Alanem przemierzaliśmy ciemne korytarze wampirzego zamczyska i ze szczególną dbałością przeglądaliśmy każdy kąt w celu odnalezienia Miko.

—Darek?—Alan przerywa ciszę, odwracając wzrok—Jak myślisz, Ivan znalazł już Miko?

—Hm... Nie wiem... Być może... —mówię niepewnie—Tylko wiesz,te zamczysko jest ogromne! Naprawdę ciężko tu cokolwiek znaleźć. To miejsce, to jeden, wielki labirynt!

Nagle naszym oczom zza rogu wyłonił się fioletowowłosy chłopak, trzymający kotołaka w swych ramionach.

—O wilku mowa! Jesteście! —krzyczy Alan, na co ja przystawiam palec do ust w celu upomnienia go o ciszy. —Tak... Zapomniałem będę już cicho...

—Dobra, zmywajmy się stąd, zanim ten wampir nas dopadnie!

Na te słowa nic nieodpowiedziawszy ruszyliśmy w stronę drzwi, lecz Alan złapał mnie za ramię i spojrzał pełen grymasu na twarzy.

—A Angar-Senpai?!Nie możemy go z nim zostawić! —mówi stanowczo Alan.

—Należy się mu, za to, że nazwał mnie rudzielcem! —odpowiada Ivan, przysuwając Miko bliżej do swojej klatki piersiowej.

—Wy idioci... On jest tam—wyrwał nas słaby głosik Miko, najwyraźniej zmęczony tymi wszystkimi wydarzeniami.

Spojrzeliśmy kątem oka na miejsce, które kotołak wskazał palcem.

Młodzieniec o smutnych oczach {MikoxIvan} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz