Początek Końca

275 23 25
                                    

———Perspektywa Ivana———

    Gdy tylko głośny dźwięk melodii zagłuszył ciszę w sypialni, moja ręka automatycznie podążyła w stronę dzwoniącego urządzenia.  
Nadal moja twarz nie oderwała się od poduszki, więc na ślepo dotykałem nerwowo opuszkami palców po ekranie, jednak urządzenie nie dawało za wygraną. Irytujący odgłos wciąż wydobywał się z telefonu.
Zrezygnowany zerwałem się na pozycję siedzącą, biorąc komórkę w dłoń, aby wyłączyć budzik.

    Poczułem ulgę, nareszcie nastała cisza. Jednak nie byłem zadowolony z wyrwania mnie ze snu, który miał miejsce dzisiejszej nocy.

    Uśmiechnąłem się na wspomnienie, które zawitało w mojej głowie podczas drzemki.

    Kotołak tak słodko wcinał te kolorowe makaroniki, że jego policzki wyglądem przypominały duże piłki do koszykówki . Były one soczysto czerwone, niczym dojrzałe truskawki w środku lata. Oczy Miko mieniły się jak jesienne liście. W różnych odcieniach złota i brązu.
Rzadko było oglądać go w takim wydaniu. Zazwyczaj był porywczy i często wpadał w szał gdy tylko próbowałem się do niego zbliżyć...
Nie przypominał samego siebie nie tylko w dzisiejszym śnie, ale i również w rzeczywistości, gdy byliśmy razem na wyjeździe...z...

    Moje kąciki ust natychmiast opadły.

    Właśnie...Ten krwiodupiec... On również  uczestniczył na wyjeździe... On również chodził z nami po Paryżu... On również był blisko Miko...

    Moja dłoń automatycznie zwinęła się w pięść na wspomnienie o Miko wtulającego się w posturę Rigiego.
    Gdy tylko ten obraz ukazał się przed moimi oczyma,poczułem jakby cały świat runął,jakby wszystko to,co stało się miedzy mną,a Miko już nie istniało,bo znalazł sobie kogoś innego,kogoś lepszego...kogoś kto był w stanie go uratować...
    Łzy powoli zbierały się w kącikach moich oczu. Zacząłem wątpić w to, że dla Miko jestem kimś wyjątkowym, kimś kim się stałem, a nie tym kim byłem w przeszłości. Po zobaczeniu gdy ta dwójka się obejmuje, byłem wręcz przekonany, że to, co powiedział Mikołaj w restauracji było wyłącznie z litości i współczucia wobec mnie...

    Wybrał Rigiego, tak?

    Prawdę mówiąc, nie wiedziałem o czym rozmawiali, nie słyszałem ich pogawędki. Właściwie to, zniknęli z mojego pola widzenia, gdy tylko dziennikarka poprosiła mnie o udzielenie wywiadu, lecz widząc ich potem razem...Miko wyglądał na szczęśliwego...Ten krwiodupiec również... T-to znaczy, że...przegrałem...?

    Reszta tygodnia spędzona na wyjeździe w Paryżu była...najprościej rzecz ujmując niezręczna... Ani Miko, ani Rigi nie odbywali zbytnio rozmów, no chyba, że tylko między sobą. Mikołaj unikał mnie, jak ognia, gdy tylko próbowałem się do niego zbliżyć... Nawet od jakichkolwiek fizycznych dotyków uciekał jak poparzony. Pomyśleć, że pierwszego dnia byliśmy tak blisko, a ostatniego tak daleko, jakbyśmy się nie znali, a przynajmniej Miko mnie tak traktował...
Jednak mam wrażenie, że jakby chciał mi o czymś powiedzieć, lecz przez ten cały czas widać było, że się czegoś obawiał...

    Może przejmował się moją reakcją, na wiadomość o jego związku z tym krwiodupcem...

    Potrząsnąłem głową w prawo i w lewo, po czym zmrużyłem powieki ,przez ilość jasnego światła przedostającego się przez szybę do mojej sypialni. Powoli wstałem z łóżka, na co materac odgiął się do swoich poprzednich rozmiarów, jednak nie zawracałem sobie głowy poprawieniem pościeli. Kulka kołdry leżała na końcu łóżka, natomiast prześcieradło znalazło się przy samej krawędzi, jakby zaraz miało spaść na podłogę.

Młodzieniec o smutnych oczach {MikoxIvan} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz